Koniec IX wieku, walka chrześcijaństwa z pogaństwem, Duńczyków z Sasami, potyczki między rodami, widmo wojny, krwawa rzeź. Autor jak poprzednim razem wplótł w historię małego chłopca kawałek historii Anglii.
Uther w wieku dziesięciu lat podczas bitwy w której poległ jego ojciec, zostaje porwany pojmany przez Duńczyków. Od samego początku zostaje obdarzony sympatią jednego z wodzów – Ragnara. Wiking z czasem zaczyna go traktować jak syna. Chłopiec więc dorasta pośród wrogów ucząc się od nich wojennego rzemiosła. Jednak jak wiadomo los płata nam różne figle, w pewnej chwili Uther będzie musiał wybierać któremu panu chce służyć, kim czuje się bardziej Anglikiem, czy Duńczykiem?
Bernard Cornwell po raz kolejny świetnie i z niebywała lekkością nakreślił nam twarz średniowiecznej Anglii jednocześnie skupiając się na przemianach głównego bohatera. Tło historyczne tak zagadkowe dla współczesnych naukowców, z tyloma „białymi plamami” otwiera się przed nami. Widzimy jeden z największych najazdów wikingów w historii, napady, bitwy, zagadkowe mury tarcz. Wszystko opisane prostym i jednocześnie wciągającym językiem podkreśla kunszt autora.
Akcja przedstawiana z punktu widzenia Uthera pozwala nam poznawać jego przemyślenia, odczucia. Czytelnikowi wydaje się jakby sam uczestniczył w poszczególnych wydarzeniach walcząc lub pracując wraz z głównym bohaterem.
Postacie są jak żywe, każdy inny, indywidualny. Autor posiada tę łatwość opowiadania, kreślenia wyrazistych postaci. Oczywiście skupia się głównie na Utherze, jednak dla innych również miejsca wystarczyło. I tak poznajemy wersję zamordowania św. Króla Edmunda zdecydowanie inną od tej, którą znamy z lekcji, czy całkowicie inne oblicze Alfreda.
Dużą wagę stanowi wątek religijny. W tym czasie Anglia to w większości państwo chrześcijańskie. Duńczycy to oczywiście poganie. Widzimy pogardę dla Boga w oczach wikingów i z tego powodu również dochodzi do różnych starć. Autor (przynajmniej w moich oczach) zdecydowanie trzyma stronę bożków. Pokazuje nam słabość i chwiejność chrześcijaństwa w tamtych czasach.
„Ostatnie królestwo” to książka zdecydowanie bardziej przygodowa niż historyczna. Wydarzenia z przeszłości są tu wplecione tak umiejętnie, że Czytelnik przyswaja je z wielka przyjemnością nie mogąc oderwać się od lektury.
Powieść świetnie mi się czytało. Nie mogłam się oderwać od wydarzeń i choć na chwilę zostawić świata Uthera. Myślę, że powinna ona przypaść większości z Was. Ja już cieszę się na myśl, że czeka na mnie druga część.
Za możliwość przeczytania dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica