Dzisiaj będzie o dwóch moich ulubionych aktorkach, komediach romantycznych, świetnej muzyce i Paryżu w tle.
Audrey Hepburn ma to do siebie, że zawsze uspokaja mnie. Jej widok, jej perypetie miłosne, jej wszelakie role - oglądanie tych perełek starego kina pozwala mi się odprężyć, odpocząć. Po ciężkich trzech dniach tego właśnie oczekiwałam od Sabriny. Dostałam to jednocześnie czując się troszkę rozczarowaną. Temu tytułowi daleko do świetnych Szarady i Śniadania u Tiffany'ego, czy bardzo dobrych Rzymskich wakacji. Ot, przyjemna komedia romantyczna, obowiązkowa dla fanów aktorki, jednak do obejrzenia raz w życiu. Stylizowana na bajkową scenerię ze zbyt przewidywalną fabułą miejscami jest po prostu nudna.
Ocena: 6/10
"Mężczyźni wolą blondynki", reż.Howard Hawks , 1953
Akcja tego komediowego musicalu rozgrywa się głównie na wielkim promie,
na którym znajdują się dwie przyjaciółki, z showbiznesu, płynące przez
Atlantyk. Lorelei to słodka blondynka, która nade wszystko kocha
diamenty i wielkie fortuny. Przez co niejednokrotnie pakuje się w
kłopoty. Jest zaręczona z młodym milionerem Gusem, ale jego ojciec nie
wierzy i nie ufa w miłość dziewczyny. Wysyła jej śladem detektywa, który
ma zdobyć kompromitujące materiały potwierdzające podejrzenia ojca.
Przyjaciółka Lorelei - przystojna i cyniczna brunetka Dorothy
sceptycznie podchodzi do planu Lorelei poszukiwania majętnego męża dla
niej.
Jeden z lepszych filmów na długie, jesienne popołudnie. Komedia w doborowej obsadzie: Marilyn Monroe i Jane Russell. Gwarantująca wybuchy śmiechu, uzależniająca, rozczulająca. Która z aktorek tam bardziej lśni? Nie mam pojęcia i zapewne już nigdy nie będę miała. Jednak wiem jedno: zawsze można do niej wracać i zawsze padać ze śmiechu przy scenie na sali sądowej czy próbie odzyskania fotografii.
Ocena:9/10
"Zabawna buzia", reż. Stanley Donen, 1957Fotograf Dick (Fred Astaire), zafascynowany urodą ekspedientki Jo (Audrey Hepburn), postanawia uczynić z niej modelkę. Namawia właścicielkę wydawnictwa, aby zabrała Jo w podróż do Francji. Tymczasem dziewczyna okazuje się rozkochaną w filozofii intelektualistką. Marzy o tym, by wyjechać do Paryża, gdzie wykłada profesor Flostre. Bez wahania zgadza się więc na sesję zdjęciową
O wiele lepsza niż wyżej opisywana Sabrina. Świetna Audrey, urzekający Fred i Paryż w tle. Na dodatek fotografie i wspaniała ścieżka dźwiękowa oraz choreografia. Jednak prócz dopracowania od strony technicznej, mamy miłą, romantyczną fabułę oraz szczyptę melancholii. Moim zdaniem perfekcja.
Ocena:9/10
nic tego nie oglądałam ;P
OdpowiedzUsuńTo może warto to nadrobić?:)
UsuńNie oglądałam żadnego z tych filmów, ale notka bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńAA filmy polecam:)
Paryska otoczka bywa naprawdę magiczna w filmach, aczkolwiek żadnego z podanego przez ciebie filmu nie oglądałam, chociaż sama Audrey Hepburn jako postać wydaję mi się nadzwyczaj interesująca. Jak tylko znajdę wolny wieczór postaram przenieść się do krainy "starego kina". Świetna notka. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAudrey Hepburn zdecydowanie jest interesująca:) Jednak na początek przygody z tą autorką polecam inne filmy, jak np. "Śniadanie u Tiffany'ego".
UsuńDzięki za radę. Skorzystam. :)
UsuńNie znam żadnego z powyższych filmów, ale zainteresował mnie jeden o tytule "Zabawna buzia",więc może poszperam w internecie i go obejrzę.
OdpowiedzUsuń"Zabawna buzia" dostępna w internecie (sama oglądałam;)) i zdecydowanie godna polecenia. Leciutka, musicalowa, a jednocześnie coś ponad to.
UsuńWidziałam wszystkie te filmy:) I najbardziej z nich lubię "Mężczyźni wolą blondynki". Aczkolwiek mój ulubiony film z Marylin Monroe to "Jak poślubić milionera?":)
OdpowiedzUsuńTeż z tej trójki najbardziej lubię drugi:) Jednak co do samych filmów z MM, dla mnie nie do pobicia jest "Pół żartem pół serio" - ze względu na Marilyn i John Lemmon'a. Ten drugi zdecydowanie zasłużenie dostał Oscara. Chociaż "Jak poślubić milionera" też lubię:)
UsuńNiestety nie widziałam żadnego z tych filmów, ale mam w planach numery 2 i 3. Z Hepburn widziałam "Rzymskie wakacje" i "Śniadanie u Tiffany'ego" - oba rewelacyjne. W ogóle bardzo lubię tę aktorkę, zdecydowanie ma klasę i jest taka subtelna.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię Audrey. Z jej filmów podobała mi się również "Szarada" i "Jak ukraść milion dolarów"? - bardzo dobre.
UsuńWstyd się przyznać, ale nie oglądałam ani jednego filmu z Audrey, ani z Marylin... Filmowo jestem strasznie zacofana. Chociaż przyznam, że zaczęło mnie trochę ciągnąć. Nadrobię :) Poza tym Audrey jest taka śliczna!(Marylin oczywiście też, ale jakoś wolę Audrey).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, nie powiem. ;)
Serdeczności i... czekam na maila :P
Nie przejmuj się, bo z kinem tez jestem troszkę na bakier. Jednak spokojnie staram się wszystko nadrabiać, zaczynając od tego ciekawszego, czyli kina lat 50. i 60.
UsuńTak naprawdę nie wiem, którą z aktorek bardziej lubię. Każda z nich jest inna i piękna na swój sposób. Marilyn sexbomba, a Audrey chłopczyca. Obydwie mnie inspirują, obydwie podziwiam.
Mail będzie, zapewne już dzisiaj. Wreszcie egzaminy się skończyły. Pewne okazało się to co było już wcześniej - muszę wziąć się za całą część przyrodniczą i uważniej czytać polecenia:)
Co za miły flesz!! I to aż dwa filmy z moją ulubioną aktorką! Oglądałam oba i chociaż widać, że jeden nie jest tak dobry jak drugi, czy też w porównaniu do innych to i tak aż miło oglądać tą urocza buzię Audrey:) Również bardzo mnie uspokaja i w ogóle dzięki niej czuję się lepsza:) A "Mężczyźni wolą blondynki" to muszę zobaczyć, chociaż wolę Audrey zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńOj, tak, w porównaniu do niektórych produkcji, "Sabrina" wypada o niebo lepiej. Jednak w filmografii Audrey nie zachwyca i zdecydowanie do tych najlepszych nie należy;)
UsuńMarilyn też polecam. Ten film jest naprawdę dobry.
A "Przeminęło z wiatrem" widziałaś ?
OdpowiedzUsuńFilm nieco różni się od książki, scenarzyści sporo rzeczy pominęli, ale chyba warto zobaczyć. Evik
Widziałam:)
UsuńWarto zdecydowanie zobaczyć, początki kina są urzekające. No i za każdym razem wybucham śmiechem, gdy widzę niektóre sceny:)
Uwielbiam oglądać filmy, ale do tych starszych nie mogę się przekonać. Na razie pewnie nie obejrzę, ale w przyszłości być może :)
OdpowiedzUsuńJa za to nie mogę się przekonać do tych wszystkich filmów "familijnych". Zazwyczaj denne, głupie, pełne kompletnie nieprzemawiającego (przynajmniej do mnie) "komizmu".
UsuńA te starsze mają swój niepowtarzalny klimat...:) Lecz te współczesne też lubię.
Żadnego nie oglądałam, trzeba to kiedyś nadrobić, tylko czasu brak :)
OdpowiedzUsuńCzas zawsze się znajdzie, tylko trzeba chcieć;)
UsuńNie widziałam żadnego z tych filmów, w ogóle rzadko je oglądam :c Ale chętnie kiedyś zabiorę się za klasykę kina :)
OdpowiedzUsuńZaprosiłam Cię do zabawy, szczegóły na blogu ^^
Ja podobnież też czasu nie mam... Jednak czasem jest tak, że nic innego nie idzie, więc urządza się maraton filmowy:)
UsuńZa zaproszenie dziękuję serdecznie, zaraz zajrzę:)
Wreszcze flesz! :D
OdpowiedzUsuńA wreszcie, wreszcie:) Teraz powinny być już częściej.
UsuńTak czytając Twoje mini opinie tych filmów, zachciało mi się wszystkie je obejrzeć pod kocykiem z herbatką, tylko sama wiesz jak to jest czasu brak... A ja strasznie wkręciłam się w "Plotkarę" :D
OdpowiedzUsuń