Rekwizytornia... Prawdziwie zbójeckie nazwisko!

Niestety bądź stety, chociaż Mery ma straszną ochotę opowiedzieć Wam o "Mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet" i nawet już zaczęła pisać, to dzisiaj zajrzała na blog Zwierza, gdzie znalazła komentarz, który przypomniał wspaniałe chwile dzieciństwa. Dlatego też po raz kolejny posłuchacie trochę o dziecięcych fascynacjach książkowych.

Mery była dzieckiem, któremu trzeba było czytać dużo, jednak chociaż mama dzielnie się trzymała, tata zawsze się wykręcał. Po dwóch rozdziałach słychać było tylko tekst: "Teraz przemyśl to sobie". Z perspektywy czasu Mery może stwierdzić, że tekst wyszedł Mery na dobre, jednak przed kilkoma laty nie było to tak oczywiste. Dlatego też rodzice wpadli na bardzo dobry pomysł zaaplikowania Mery słuchowisk, które okazały się złotym środkiem.
Oczywiście, cały czas czytano jej książki, cały czas Mery czytała sobie sama książki, jednak słuchowiska były czymś, co sprawdzało się późnymi wieczorami, bezsennymi nocami, zachmurzonymi popołudniami. I dzisiaj wróciło ze zdwojoną siłą.
Mówi się, że teraz telewizja, teraz komputer, jednak wieczorami nie było żadnego komputera, żadnych telewizji. Leżało się w łóżku, mama całowała na dobranoc i gasiła światło. Wtedy zaczynało się przedstawienie.


Lato Muminków
jest tego najlepszym przykładem. Jak się dzisiaj okazało - unikatowe nagranie z 1978 roku, uwielbiane przez miliony. Wtedy było jedynie cudownym przedstawieniem specjalnie dla mnie, wstępem do innego świata z oszołamiającą muzyką i niesamowitymi postaciami. Miało swoją magię, historia Muminków i pływającego teatru porywała. No i Emma. Do dzisiaj moja mama krzyczy: 'Kasza, kasza, trzeci dzień jecie kaszę!". Do dzisiaj to jej kwestie są tymi najbardziej zapadającymi w pamięć. Do dzisiaj powtórzę większość jej dialogów. Poza tym nasza ulubiona Mała Mi, której głosu użyczyła Mirosława Krajewska. "Do nieba? Musimy iść do nieba? A jak się można stamtąd wydostać?" Muzyka to prawdziwy majstersztyk. Komponowana przez Tadeusza Woźniaka (tego od wspaniałego Zegarmistrza Światła). Chyba najbardziej znana jest wspaniała kołysanka w wykonaniu Krystyny Prońko, jednak małej Mery zawsze najbardziej podobała się ta piosenka [klik]
Zagadka literacka:
Pewne dzieciątko zaczęło śpiewać tę piosenkę w kościele tuż obok bohaterki. Tylko w jakiej książce to było? Mery nie ma pojęcia, może Wy pamiętacie?


Piotruś Pan
(jak się okazało) też z tej serii, tez z lat 70, też uwielbiany. Chociaż tę bajkę akurat większym uczuciem darzył Młody. Mery szczególnie pamięta wspaniałe piosenki o tym, jak to ciasta jeść nie należy, jak dobrze jest latać (do dzisiaj zauważam u siebie te ciągoty), wycieczkę do Nibylandii i oczywiście piratów! Piraci są chyba najbarwniejszym akcentem tej bajki. I piosenki autorstwa Mieczysława Janicza. Zarówno Piotruś Pan jak i Muminki chociaż całkowicie inne treścią, sa do siebie podobne. Podobni autorzy, wspaniałe wyczucie, rozwijająca wyobraźnię zabawa. Dziecku momentalnie przed oczyma rysują się obrazy głupich i pięknych syren, zagubionych chłopców, samego Piotrusia Pana. Porównując przedstawienie z pierwowzorem zauważamy subtelne nawiązania również niewerbalne. Ta tęsknota za dzieciństwem i strach przed dorosłością, beztroska lat młodzieńczych. Nie widać tylko jednego - tego smutku z powieści Barry'ego. Przynajmniej dla mnie, Piotruś Pan książkowy był zawsze smutno-refleksyjny. Ten troszkę inny, chociaż gdzieś nutkę goryczy da się wyczuć.



Ośla skórka
była całkowicie inna niż dwie poprzednie bajki. Najpiękniejsza, najsmutniejsza i najbardziej wzruszająca. Nie słuchało się tego nigdy na noc, nocą mógł przyśnić się ten smutek (jaki smutek? jaki smutek? teraz  go nie widzę...), tylko czasem, wieczorami, z zamkniętymi oczami. Taka królewska bajka. Klasą samą dla siebie jest tutaj pani Marta Lipińska wraz z Krzysztofem Kowalewskim i Markiem Kondratem. Muzyka i cała fabuła znacznie różnią się od poprzednich słuchowisk. Jest to po prostu baśń autorstwa Hanny Januszewskiej czytana przez świetnych autorów z lekkimi dodatkami muzycznymi. Prawie audiobook.

Zabrakło w tym tekście cudownego Doktora Nieboli, którego znałam na pamięć i który był tym ulubionym tuż obok Muminków. Zabrakło Alicji w Krainie Czarów, Plastusiowego Pamiętnika i Dzieci Pana Astronoma. Nie o  wszystkim da się napisać... Dzisiaj odkryłam jeszcze kilka bajek muzycznych, których nie znałam (Zaczarowany las!) i właśnie staram się w nie wsłuchać, odprężyć. Co prawda, nie zaczarują mnie jak te dziesięć (jak nie więcej!) lat temu, jednak mam wielką frajdę...

* * *
Biednych zaskoczonych ludzi, którzy pierwszy raz zajrzeli na tego bloga, uspokajam - nie, ja cały czas nie opowiadam o książkach dla dzieci (chociaż, może? na pewno mam skłonności i gadam o tym troszkę za często) jednak aktualnie jestem Ćmą Makaronową (Ćma Makaronowa - Ludź Przedegzaminacyjny - całe wyjaśnienie tutaj), a co za tym idzie - nie piszę nic poza rozprawkami i mailami po angielsku (tych po polsku nawet nie mam czasu napisać, przepraszam!), nie czytam nic co nie jest literaturą pensjonarską, dziecięcą czy Chmielewską. A w tym krytycznym momencie nazwanym Momentem X (TydzieńDoEgzaminuZPrzyrodniczych) jestem w stanie jedynie słuchać takich oto bajek. Cała szopka zapewne skończy się 26 kwietnia, jednak wtedy właśnie pakuję walizki i na chwilkę wyjeżdżam z Polski. Słowem - nie będzie mnie długo. Nieobecność blogowa nie oznacza jeszcze, że możecie świętować, bo się Mery pozbyliście. To tylko splot wydarzeniowy. A ja tutaj jeszcze wrócę! (zapewne tydzień przed drugimi urodzinami bloga...). A na razie życzę z wyprzedzeniem wszystkim dobrej majówki i wracam do moich takich różnych.
Mery

15 komentarzy:

  1. O jeeeeeej, jaką ja fanką Muminków byłam! Nawet sobie nie wyobrażasz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli taką jak ja, to zdecydowanie sobie wyobrażam ;)

      Usuń
  2. Do tej pory uwielbiam Piotrusia Pana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie tego Piotrusia Pana... Znaczy, wspominam miło, jednak nie na tyle, by do niego wracać. Chociaż piosenki czasem podśpiewuję.

      Usuń
  3. Do tej pory uwielbiam Muminki!! :) A "Plastusiowy Pamiętnik" nadal wspominam bardzo miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) U mnie Plastusiowy Pamiętnik był najlepszy na bezsenne noce. Oj, uspokajał, uspokajał...

      Usuń
  4. To, że wyjeżdżasz, nie znaczy, że nie możesz pisać stamtąd, gdzie będziesz :)

    Zazdroszczę Ci takich wspomnień, związanych z czytaniem, ja nawet nie pamiętam, by mi ktokolwiek czytał... A o takich słuchowiskach nawet nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, znaczy, bo jadę z połową mojej kochanej i dawno nie widzianej rodziny, z masą łażenia i zwiedzania... W dodatku, wątpię, by był internet. A nawet gdyby było, to zapewne mnie nikt tam nie dopuści.

      A podobnież te słuchowiska jeszcze kiedyś były na winylach (zresztą, gdy słucha się tych Muminków z YT słuchać jakby płyta się obracała...), więc dostępne były. No, ale ja miałam tego szczęścia w sam raz, by Rodzice pamiętali o czytaniu. A Ty, za to, teraz możesz zakochać się po raz pierwszy w słuchowisku Muminkowym.

      Usuń
  5. I jak Mery poszły egzaminy humanistyczne? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poszły, proszę Chmurki, nie poszły... Znaczy, polski ładnie poszedł, nawet charakterystykę miałam inną niż większość, bo nie o Alku i Rudym, a zamknięte wszystkie dobrze, jednak ta historia... Z historii spodziewałam się najlepszego wyniku (90% co najmniej), a tu klapa. A jak u Ciebie? Mam nadzieję, że jesteś bardziej zadowolona niż ja?

      Usuń
    2. No właśnie niestety nie. Mi wszystko dzisiaj poszło fatalnie. Najbardziej na część humanistyczną liczyłam i chyba się na niej najbardziej zawiodłam. Z histori/wosu 24/33 a z zamknietych z polskiego 14/20 :/ Porażka na całej linii... ;p

      Usuń
    3. Ale mam nadzieję, że dzisiaj lepiej, co?

      Usuń
  6. Haha,u mnnie też wszyscy pisali o "Kamieniach na szaniec"..a ja napisałam o Oskarze z "Oskar i pani Róża"..z koleżankami się zastanawiamy,czy tylko ja z całej szkoły napisałam o czymkolwiek innym haha:p
    ale już wczoraj,jak rozmawiałam z koleżanką to doszłyśmy do wniosku,że "Kamienie na szaniec" można wcisnąć wszędzie! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wyskoczyłam z "Quo vadis", ale u nas było jeszcze kilka osób, które pisały o Zbyszku z Bogdańca czy innym Ursusie. Więc źle nie było. Za to dzisiejsze strzelanie, co mieszka w meksykańskim jeziorze to był dopiero Meksyk...;-)

      Usuń
  7. Dla mnie osobiście Piotruś Pan jest trochę za ciężki. Prawie jak Król Maciuś Pierwszy. Mroczna atmosfera posępku i opuszczenia.

    OdpowiedzUsuń