Jednak pełną magię opowieści pisarza można odkryć czytając je. Nie w tych skróconych, uproszczonych wersjach, gdzie więcej obrazków niż słów, nie jednym okiem oglądając kreskówki.
Chyba w każdym domu jest opasła księga z baśniami Andersena. Pełna wspaniałych historii. Tam Królowa Śniegu naprawdę jest straszna, tam można znaleźć latający kufer.
Macie dzisiaj wolny wieczór? Przysiądźcie ze zniszczoną księgą i zatopcie się w baśniach. Ci, którzy wygospodarowali sobie jedynie dziesięć minut przed snem, niech sięgną po wspomnieniowy (mój ulubiony) "Imbryk". Na tych, którzy mają więcej czasu już czeka "Królowa Śniegu". Długa, szczegółowa, której nie odda żadna kreskówka (pamiętam, podobne do lektury wrażenie zrobił na mnie jedynie spektakl "Królowa Śniegu" w którymś z lubelskich teatrów. Byłam maleńka, wciśnięta w fotel i blada z emocji)
Jednak dzisiejszy dzień to nie tylko urodziny Andersena. Dzisiejszy dzień to również Międzynarodowy Dzień Książek dla Dzieci. Ulubionych tytułów zaczytywanych "na śmierć" przez malutkich ludzi już wtedy kształtujących swoją wrażliwość. W trakcie blogowania spotykałam wielu ludzi.Bardzo często były to młode osoby (podobne wiekiem do mnie), które na dobre zaczęły czytać pod koniec podstawówki, zachęcone lekturą Harry'ego Pottera czy Ani z Zielonego Wzgórza. Jest jednak wielu Bloggerów, którzy czytanie mają we krwi. Od narodzenia przygarniają i smakują książki. Właśnie owi Bloggerzy mają nieśmiertelne już wspomnienia. Pierwszych ukochanych książek, pierwszych niezniszczalnych historii.
Do moich niezniszczalnych historii należy ta o Dzieciach z Bullerbyn, którą odkrywałam z wypiekami i uśmiechem na twarzy. Tak dobrze rozumiałam się wtedy z Lisą! Sztandarową pozycją jest również Kubuś Puchatek - pierwsza książka w mojej biblioteczce (którą Mama zaczęła kompletować jeszcze przed moim narodzeniem) i oczywiście baśnie przeróżne. Większość Baśni odziedziczyłam po Rodzicach, którzy mięli ich bardzo dużo ("Klechd polskie", "Baśnie północy", "Baśnie" Andersena..."), jednak chyba najbardziej jestem przywiązana do najnowszego tomu, który kilka lat temu dostałam na Gwiazdkę - "Bajarka opowiada". Coś wspaniałego.
Jednak te pozycje to kanon Młodego Czytelnika. Każdy je zna. Założę się również, że każdy Czytelnik w swojej pamięci przechowuje książki mniej znane, które również rozjaśniały jego dzieciństwo. Moją jest "Coś ci powiem, Stokrotko" Miry Jaworczakowej. Jedna z ukochanych książek, odkryta podczas wędrowania między półkami biblioteki. Do dziś pamiętam również wydanie. Zielono-niebieskie, z Naszej Księgarni.
Konkurs z literaturą dziecięcą
Teraz, dla ciekawych i zakochanych w książkach, nietypowy konkurs. Waszym zadaniem jest zgadnąć z jakiej baśni Andersena pochodzi powyższa ilustracja (to nie Szancer, więc zadanie macie utrudnione ;-)) oraz opowiedzieć mi o swojej ukochanej, niezbyt popularnej (słowem Ania, Kubuś Puchatek, Dzieci z Bullerbyn oraz inne znane książki Lindgren, Makuszyński, Pan Samochodzik czy Jeżycjada nie wchodzą w grę) książce z dzieciństwa.Odpowiedź do zagadki z ilustracją przesyłamy na mojego maila [pudelko-czekoladek@wp.pl]Nietypowość konkursu polega na tym, że ja nawet nie jestem pewna, czy będzie jakaś nagroda. Nie wiem, jak będę oceniała wypowiedzi, czy będę brała pod uwagę dwa podpunkty. Więc jeśli na przykład nie znacie tytułu baśni, możecie opowiedzieć jedynie o książce z dzieciństwa, i kto wie, może wygracie? Na odpowiedzi poczekam do końca kwietnia.
Teraz wracam do moich baśni. Wam też radzę to zrobić.
Mery