Wspomnienie

2 kwietnia 1805 roku na świat przyszedł jeden z największych pisarzy świata. Biały Łabędź, będący jeszcze wtedy Brzydkim Kaczątkiem.  Wszyscy wiemy, jak potoczyło się jego życie. Już od dziecka kolorowe, rozkrzyczane kreskówki pokazują nam wręcz wyświechtane historie w przeróżnych ujęciach i sceneriach. Kanciasta dziewczynka z zapałkami, wielkooki cesarz bez szat, czy (najczęściej) owe brzydkie kaczątko.

Jednak pełną magię opowieści pisarza można odkryć czytając je. Nie w tych skróconych, uproszczonych wersjach, gdzie więcej obrazków niż słów, nie jednym okiem oglądając kreskówki.
Chyba w każdym domu jest opasła księga z baśniami Andersena. Pełna wspaniałych historii. Tam Królowa Śniegu naprawdę jest straszna, tam można znaleźć latający kufer.

Macie dzisiaj wolny wieczór? Przysiądźcie ze zniszczoną księgą i zatopcie się w baśniach. Ci, którzy wygospodarowali sobie jedynie dziesięć minut przed snem, niech sięgną po wspomnieniowy (mój ulubiony) "Imbryk". Na tych, którzy mają więcej czasu już czeka "Królowa Śniegu". Długa, szczegółowa, której nie odda żadna kreskówka (pamiętam, podobne do lektury wrażenie zrobił na mnie jedynie spektakl "Królowa Śniegu" w którymś z lubelskich teatrów. Byłam maleńka, wciśnięta w fotel i blada z emocji)

Jednak dzisiejszy dzień to nie tylko urodziny Andersena. Dzisiejszy dzień to również Międzynarodowy Dzień Książek dla Dzieci. Ulubionych tytułów zaczytywanych "na śmierć" przez malutkich ludzi już wtedy kształtujących swoją wrażliwość. W trakcie blogowania spotykałam wielu ludzi.Bardzo często były to młode osoby (podobne wiekiem do mnie), które na dobre zaczęły czytać pod koniec podstawówki, zachęcone lekturą Harry'ego Pottera czy Ani z Zielonego Wzgórza. Jest jednak wielu Bloggerów, którzy czytanie mają we krwi. Od narodzenia przygarniają i smakują książki. Właśnie owi Bloggerzy mają nieśmiertelne już wspomnienia. Pierwszych ukochanych książek, pierwszych niezniszczalnych historii.

Do moich niezniszczalnych historii należy ta o Dzieciach z Bullerbyn, którą odkrywałam z wypiekami i uśmiechem na twarzy. Tak dobrze rozumiałam się wtedy z Lisą! Sztandarową pozycją jest również Kubuś Puchatek - pierwsza książka w mojej biblioteczce (którą Mama zaczęła kompletować jeszcze przed moim narodzeniem) i oczywiście baśnie przeróżne. Większość Baśni odziedziczyłam po Rodzicach, którzy mięli ich bardzo dużo ("Klechd polskie", "Baśnie północy", "Baśnie" Andersena..."), jednak chyba najbardziej jestem przywiązana do najnowszego tomu, który kilka lat temu dostałam na Gwiazdkę - "Bajarka opowiada". Coś wspaniałego.

Jednak te pozycje to kanon Młodego Czytelnika. Każdy je zna. Założę się również, że każdy Czytelnik w swojej pamięci przechowuje książki mniej znane, które również rozjaśniały jego dzieciństwo. Moją jest "Coś ci powiem, Stokrotko" Miry Jaworczakowej. Jedna z ukochanych książek, odkryta podczas wędrowania między półkami biblioteki. Do dziś pamiętam również wydanie. Zielono-niebieskie, z Naszej Księgarni.


 Konkurs z literaturą dziecięcą
Teraz, dla ciekawych i zakochanych w książkach, nietypowy konkurs. Waszym zadaniem jest zgadnąć z jakiej baśni Andersena pochodzi powyższa ilustracja (to nie Szancer, więc zadanie macie utrudnione ;-)) oraz opowiedzieć mi o swojej ukochanej, niezbyt popularnej (słowem Ania, Kubuś Puchatek, Dzieci z Bullerbyn oraz inne znane książki Lindgren, Makuszyński, Pan Samochodzik czy Jeżycjada nie wchodzą w grę) książce z dzieciństwa.Odpowiedź do zagadki z ilustracją przesyłamy na mojego maila [pudelko-czekoladek@wp.pl]
Nietypowość konkursu polega na tym, że ja nawet nie jestem pewna, czy będzie jakaś nagroda. Nie wiem, jak będę oceniała wypowiedzi, czy będę brała pod uwagę dwa podpunkty. Więc jeśli na przykład nie znacie tytułu baśni,  możecie opowiedzieć jedynie o książce z dzieciństwa, i kto wie, może wygracie? Na odpowiedzi poczekam do końca kwietnia.



Teraz wracam do moich baśni. Wam też radzę to zrobić.
Mery

13 komentarzy:

  1. Ja wiem, ja wiem skąd pochodzi ta ilustracja! (A raczej się dowiedziałam, przeglądając spis baśni i próbując dopasować tytuł do rysunku. Tej baśni niestety nie czytałam albo nie pamiętam, bo w domu mam jedynie niewielki zbiorek i swojego czasu ratowałam się biblioteką). Tytuł napiszę w kolejnym mailu, by innym nie psuć zabawy :)

    A o książce też Ci opowiem. Albo o książkach. Jeszcze nie wiem o jakich. Może o tej pierwszej, co? Chcesz poznać piękną historię "Jak Kinga nauczyła się czytać"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baśń polecam przeczytać, chociaż Andersen w swoim dorobku ma kilka "lepszych" (albo raczej bardziej przeze mnie ukochanych;)).

      Historię chętnie poznam i idę wreszcie sama odpisywać!

      Usuń
  2. Za mało znam za mało pamiętam z dzieciństwa, żeby zgadnąć. Ale zainspirowałaś mnie do zajrzenia do tych baśni. Jak w kazdym domu i u mnie się jakiś zbiorek znajdzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dariuszu, to strasznie się cieszę. Zajrzyj. Mają one w sobie magię.

      Usuń
  3. Niestety nie mam pojęcia skąd pochodzi ilustracja...
    Natomiast spróbuję Ci opowiedzieć o książce z dzieciństwa. Moją ulubioną było wielkie tomisko w którym na każdy dzień roku była albo bajka, albo wierszyk albo jakaś historyjka. Oczywiście najmniej lubiłam wierszyki, bo mama czytała tylko minutkę i koniec, więc czasem oszukiwałyśmy i czytała mi wtedy dwie historyjki na dobranoc. Uwielbiałam piękne ilustracje do każdej bajki, do tej pory w głowie utkwił mi przede wszystkim Kopciuszek w pięknej błękitnej sukience (później próbowałam rysować tę bohaterkę patrząc na obrazek, wynik był różny :)) oraz bajkę, gdzie zła macocha i jej córka zostały obsmarowane smołą, a dobra dziewczyna złotem :) Niestety nie pamiętam już wszystkich tytułów, ale obrazy zostały w mojej pamięci. W dalszym ciągu mam gdzieś tę książkę w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martusiu, piękne! Ale zdradź, proszę, co to za książka? Jakieś wydawnictwo, ogólny tytuł?

      Usuń
  4. ja z dzieciństwa najbardziej pamiętam Pinokia, Pippi i oczywiście do dziś wiecznie uwielbiane Muminki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vario, to podobnie do mnie. Zresztą, z dzieciństwem kojarzy mi się tyle pięknych książek. Tylko ten Pinokio... Nie przepadałam za nim...

      Usuń
  5. Uwielbiałam Księżniczkę na ziarnku grochu... Poza tym do dzisiaj jestem wielką fanką Andersena. Mam w domu takie bardzo stare wydanie, które czytałam ja, a przede mną moje dwie dużo starsze siostry. Książka jest strasznie zniszczona, wielokrotnie sklejana, ale i tak nikt nie chce zastąpić jej nowszym wydaniem, bo w tym ukryte jest nasze dzieciństwo. :)
    Wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejdżito, u nas jest podobnie. Też tyle wspomnień w książkach. Nie tylko w w Baśniach Andersena.

      Usuń
  6. Moją ulubioną bajką z dzieciństwa była bajka o księżniczce Adalminie, niestety nie pamiętam autora i z jakiego zbioru pochodziła. Drugą była bajka o dwóch Dorotkach bodajże Janiny Porazińskiej - jedna Dorota ta zła,druga ta dobra.Wiele książek podczas przeprowadzek zawieruszyło się, do dziś nie mogę odżałować pięknie wydanych Klechd Polskich czy Baśni Andersena, nie mówiąc o książce w której była bajka o księżniczce Adalminie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, wyguglowałam sobie i znalazłam bajkę o księżniczce Adalminie. Z opisów jakie udało mi się znaleźć, zapowiada się pięknie. A tytuł - "Sampo Lappelill", baśnie fińskie! Dziękuję za opowieść i pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź i za znalezienie zbioru baśni, w którym była bajka o Adalminie. To tak jakbym na chwilę wróciła do lat dziecięcych. Zajrzałam w google i po okładce rozpoznałam te same wydanie, które mi zaginęło. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń