„Zima Muminków”
jest podobna do innych tomów. Troszkę dziwaczna, jakby miła, bez
wielu wykrzykników, raczej z fińsko-szwedzką chłodnością. Różni
się jednak od nich zasadniczo. Różni się dla mnie. Tamte spowite są mgłą lat,
które dzielą mnie od ostatniej lektury. Ta zawsze jest. Z Muminkiem, który
budzi się w środku zimy, chociaż nie powinien. Z Muminkiem zagubionym,
trochę samotnym i przestraszonym. Z Muminkiem, który poznaje nowe zwierzątka, oswaja się z niecodziennym otoczeniem. Z małą Mi, która odnajduje się w każdej
sytuacji i bez skrupułów cieszy się tym. Z małą Mi, która zjeżdża na srebrnej tacy,
hałasuje i pożycza rękaw do imbryczka. Z mroźną zimą i stworzonkami, które
wtedy wychodzą.
Zarówno w Muminkach jak i w Uczciwej oszustce emocji jest pełno. Emocji przykrytych warstwą śniegu i szorstkich słów. Tutaj gdy ktoś się boi nie krzyczy, a gdy cierpi nie wylewa morza łez, jak u Disneya. Tutaj Muminek czasem fuknie ze złością i zaraz odejdzie. Tutaj mała Mi krzyczy z radości, jako jedna z niewielu. Too-tiki śpiewa prosto, lecz przemawiając do głębi.W każdym z nich widać ludzkie zachowania, czasem troszkę powykręcane, czasem wręcz filozoficzne, czasem do bólu prawdziwe.
Zima jednak to coś więcej. Tym razem przy Muminku nie ma Mamusi i Tatusia. On sam wchodzi w nowy dla niego świat. Świat pełen dziwów.
„Widzisz – powiedziała – tyle jest tego, co nie
znajduje sobie miejsca ani latem, ani jesienią, ani na wiosnę. To wszystko, co
jest nieśmiałe i zagubione. Niektóre rodzaje nocnych zwierząt i tacy, którzy
nigdzie nie pasują i w których nikt nie wietrzy… Trzymają się na uboczu cały
rok. A potem kiedy jest spokojnie i
biało i kiedy noce stają się długie, a wszyscy posnęli snem zimowym – wtedy wychodzą.”
Dlatego chyba
ja kocham zimę i Muminki. Zimę, która zmusza do pozostania w domach wszystkich
przechodniów i innych człowieków.
Muminka, za to jak przyzwyczaja się do samotności, jak odkrywa kolejne
nieśmiałe stworzonka, zaczyna rozumieć kolejne rzeczy. Muminka, który zaczyna
się tym cieszyć. Pewnym i niepewnym. Zrozumiałym i niezrozumiałym. Muminka, który się zmienia.
Wraz z nim
zmieniam się też ja.Niby wszystko się trzęsie, jednak śnieg tłumi katastrofę. Śnieg uspokaja. Niby wszystko się kręci, jednak my nie umiemy tego zrozumieć, uchwycić. To uspokaja. Poza tym czekają na nas słowa:
„Wszystko trzeba odkryć samemu – powiedziała. – I również
przejść przez to zupełnie samemu.”
To również uspokaja.
To również uspokaja.
"Zima Muminków" T.Jansson, wyd.Nasza Księgarnia, 1990, tł. I.Szuch-Wyszomirska
Wszystkie fragmenty (również tytuł, który jest cytatem) pochodzą z książki "Zima Muminków"
Czy Muminki mnie uspokajają, tego nie wiem. Kiedyś nawet wypożyczyłam jeden z tomów, ale szybko oddałam, nawet go nie zaczynając. Przy najbliższej wizycie w bibliotece rozpocznę poszukiwanie książek tych, których nie udało mi się przeczytać w młodości:)
OdpowiedzUsuńNo widzisz Ciebie uspokajają, mnie doprowadzają do szału :D
OdpowiedzUsuńMuminki znam tylko z dobranocki, którą zresztą bardzo lubię, a już Mała Mi jest moją absolutną ulubienicą :) Tak czytam jednak Twoje teksty i myślę,że fajnie byłoby poznać również książkowe Muminki. Na pewno mają w sobie coś niesamowitego i chciałabym to odkryć.
OdpowiedzUsuńA ja nie znam. Kojarzę tylko, ale nie czytałam. I chyba będę musiała nadrobić zaległości, ale jak zwykle nie wiem kiedy znajdę na to czas, skoro tyle innych książek czeka. Ale bądźmy dobrej myśli - ja i Muminki :D
OdpowiedzUsuńZimy nie znoszę, ale Muminki lubię. Muszę ponownie kiedyś przeczytać i obejrzeć tę bajeczkę
OdpowiedzUsuńJa niestety Muminki bardziej pamiętam z telewizji niż z książki :(
OdpowiedzUsuńPowinnam je sobie odświeżyć, ale jak? gdy w koło tyle nowych pozycji niecierpiących zwłoki???
Wydaje mi się, że czytałam. Ale było to tak dawno temu... W tym momencie wątpię, czy książka o zimie mogłaby mnie uspokoić;) Nie wiem, jak teraz czytałoby mi się o Muminkach...
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubiłam Muminków, ani w wersji książkowej ani telewizyjnej. Jakoś do mnie nie trafiały, chyba nie potrafię wczuć się w ten klimat :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie patrzyłam na zimę w ten sposób, z innej perspektywy wygląda dużo lepiej ;) Do Muminków też się jeszcze nie przekonałam - ani w wersji książkowej, ani tym bardziej filmowej, ale może kiedyś do nich wrócę i będzie lepiej ;)
OdpowiedzUsuń"Fuknie ze złością i zaraz odejdzie" :)
OdpowiedzUsuńOdkrywam Muminki na nowo i wchodzę w każdą ilustrację, słowa przeczesuję, a to poprzez książkę Boel Westin "Tove Jansson - Mama Muminków" i jest mi z nią tak samo dobrze jak z Muminkami - ten niepowtarzalny klimat i bohaterowie nietuzinkowi... .
Muminki... Ach, miło powspominać jednych z ulubionych bohaterów literackich z dzieciństwa. Nawet dziś u mnie taka notka w związku z Międzynarodowym Dniem Książki dla Dzieci.
OdpowiedzUsuńTak jak teraz na to popatrzę, to rzeczywiście, "Zima Muminków" jest nieco uspokajająca... Taka, hmm, błoga. W ogóle Muminki charakteryzują się taką błogością, i za to chyba najbardziej ten cykl lubię ;)
Nieśmiertelne opowieści przypominajace nasze dzieciństwo. Teraz czytam je swojemu synkowi, niektóre historię nigdy się nie starzeją. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń