"Zielona mila" S. King


"Zielona mila” pewnie leżałaby jeszcze długo na półce, gdyby nie projekt Rozmawiajmy. Przyciśnięta terminem zabrałam się za nią prawie natychmiast. Czy żałuję? Nie. Ci co czytali na pewno się ze mną zgodzą. Żałować nie ma czego, ale podróż wcale nie była sielska.  Była to długa podróż przez ludzkie życie, przez Zieloną Milę.

Mamy rok 1932. Ameryka, Wielki Kryzys, bezrobocie i ludzie starający się zapracować na życie. Jak? Ano można w różny sposób. Piorąc, gotując, albo… wykonując wyroki śmierci. Paul Edgecombe zajmuje się tym ostatnim. Pracuje na bloku E, gdzie w małym pomieszczeniu stoi elektryczne krzesło, „Stara Iskrówa”. To na nim kończą życie mordercy, przestępcy, których świat się wyparł, którzy ze świata odprawili inne osoby…
Trafia tam również John Coffrey skazany za gwałt i morderstwo na dwóch dziewczynkach. Czarnoskóry olbrzym boi się ciemności, nikogo nie zaczepia, jest potulny jak dziecko. Jednak czyny przemawiają przeciwko niemu. Tylko czy to on dopuścił się tych zbrodni? Prócz niego, na bloku E znajdziemy inne indywidualności. Percy’ego – nie, nie był  skazańcem, a rodziną gubernatora i strażnik więzienia, dziewiętnastoletniego zabójcę – Williama Whartona,  Francuza Eduardo Delacroix skazanego za gwałt i morderstwo na młodej dziewczynie, a także Pana Dzwoneczka,  cudowną myszkę.

Każda z wyżej wymienionych postaci jest dopracowana do perfekcji (no, może prócz myszy, ale i w tym wypadku można się sprzeczać), a jednocześnie tak ciekawie przedstawiona, że cechy charakteru poszczególnych bohaterów poznajemy stopniowo, na każdej karcie dowiadując się coraz więcej, a jednocześnie nie wiedząc nic. Spotkałam się z tym po raz pierwszy i powiem, że zrobiło to na mnie wrażenie. Taki męski punkt widzenia ;p

Fabuła nosi w sobie troszkę psychologii, kryminału, thrillera, taką mieszankę sprawiającą, że trudno o niej zapomnieć. Szczególnie, że czasy, język, historia jednocześnie zwyczajna i przerażająco niezwykła zapada na długo w pamięć. I nie jest to kolejna opowieść kończąca się happy endem. Nie ma tego przereklamowanego „I żyli długo i szczęśliwie.”. Jest „ludzie ludziom zgotowali ten los”* i  nie poprawi się on, jeśli my tego nie zrobimy…

Prawie co noc, gdy leżę w łóżku... Myślę o wszystkich, których kochałem, a których już nie ma. Myślę o mojej pięknej Jan... jak ją straciłem wiele lat temu. I myślę o tym, jak każdy idzie swoją Zieloną Milą... każdy w swoim tempie. Ale jedna myśl szczególnie nie pozwala mi spać. Jeśli sprawił, że mysz żyje tak długo, to o ile dłużej ja będę musiał żyć? Każdego z nas czeka śmierć, bez wyjątku, ale Boże... czasem Zielona Mila wydaje się taka długa**

Wszystko widzimy oczami Paula, który wspomina te wydarzenia, przebywając w domu starców. Jednocześnie czasem odkrywa nam również kawałek swojego aktualnego świata. Autor interesująco bawi się przeszłością i teraźniejszości, pokazując jakie zmiany zaszły w głównym bohaterze przez te lata.

Stephen King podjął się trudnego zadania poruszając właśnie ten temat. Jeśli do tego dodamy, że książkę pisał w odcinkach, musząc dotrzymywać terminów, niczym Charles Dickens nabieramy wielkiego podziwu. Brawa  za to dla autora. 

Uważam, że z „Zieloną milą” powinien zapoznać się każdy mól książkowy. Nie wiem, czy spodoba się, czy nie, ale każdy powinien poczuć tę specyficzną atmosferę bloku E, zatrzymać się chwilkę, zamyślić nad ludzkim życiem. 

*Zofia Nałkowska „Medaliony”
**Stephan King „Zielona mila”

28 komentarzy:

  1. Za Kinga zamierzam się wkrótce zabrać.


    Tak, tak - Polki ich rozbiły. I to jak. 2 set to był jakiś śmiech na sali, Izraelitki sb wgl nie radziły. xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Zielona Mila w planach, termin ciśnie a ja jej nigdzie znaleźć nie mogę ;/ W bibliotece ciągle nie ma, a do empiku nie ma kiedy jechać. No cóż.. wątpię żeby do 26 udało mi się coś wymyślić. Przeczytam najwyżej z lekkim opóźnieniem, ale przeczytam na pewno bo widzę po kilku recenzjach że naprawdę warto ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście o książce słyszałam, jednak nie miałam okazji jej przeczytać - kiedyś to jednak zmienie. Oglądałam film. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. tak informuj mnie :)
    ksiazkomaniaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Grizzly - ja myślałam, że pobiję komentatora, ale to chyba przez chorobę;p

    Gabrielle - a może e-book?

    LadyBoleyn - przyznam, filmu nie oglądałam, ale jutro się za niego zabiorę

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam przekonania do książek Kinga bo większość to horrory, tę może jednak przeczytam... Przynajmniej ją pierwszą, a najwyżej dopiero potem film.

    I tak, dalej proszę o informowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam!
    http://kraina-wiecznych-mysli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Normalnie aż wstyd, że tego nie czytałam, będąc fanką Kinga (sporo jego książek mam na koncie, wkrótce zamierzam zrecenzować jedną). Ale mam w domu, w prywatnej biblioteczce i tylko czekam na okazję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałabym tę książkę przeczytać, ale ciągle w pamięci mam ekranizację. Film wywarł na mnie tak duże wrażenie, że już chyba na zawsze będę mieć przed oczami scenę egzekucji itd.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się co do tego, że nie ma czego żałować - w każdym razie nie tego, że się przeczytało, bo czas poświęcony lekturze z pewnością nie jest stracony. Zgadzam się też z tym, że każda postać jest dopracowana do perfekcji i wreszcie zgadzam się, że Zielona Mila to książka obowiązkowa dla każdego mola :D A żeby użyć "zgadzam się" pięć razy w jednym poście, dodam jeszcze, że zgadzam się ze stwierdzeniem, że King podjął się trudnego zadania, ale całkowicie mu podołał, o! :) Miłego dnia ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Oglądałam ekranizację i bardzo mnie zaskoczyła (pozytywnie). Książkę też chcę przeczytać.

    Nn na [os-meus-libros] :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż wstyd przyznać, ale mi nie podoba się styl pisania Kinga. Mam wrażenie, że w swoich powieściach nieco przesadza, chociaż nie mogę mu odmówić tego, że potrafi stworzyć niesamowitą kreację bohaterów. Myślisz wtedy, że ci ludzie mogli naprawdę żyć. Co do Zielonej Mili, to oglądałam ją w TV i bardzo mi się podobała. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozwolę sobie odpowiedzieć ICE_FIRE: King nie przesadza :) On jest autorem przede wszystkim książek z elementami metafizycznymi - także nie można powiedzieć, że PRZESADZA. Co to to nie. Ale rozumiem, że jego styl nie przypadł Ci do gustu.

    Co do recenzji: Książka w dalszym ciągu czeka na mojej półce już chyba od miesiąca... :D Ciągle nie mam na nią czasu...
    Z drugiej strony, co jeszcze można o niej powiedzieć, oprócz tego, że jest genialna? :)
    Chcę ją przeczytać tylko z tego powodu, by porównać jak została ona przedstawiona na filmie :)
    Uważam, że Twoja recenzja jest bardzo dobra, naprawdę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie, nie musisz informować mnie o nn. Chyba wbiłam się już w ten szkolny rytm i powinnam mieć więcej czasu na odwiedzanie tych nastu blogów. :)

    Przyznam, że na początku nie rozumiałam jaki ma sens pisanie o myszy. No ale jednak okazuje się, że wszystko odgrywa jakąś tam rolę. (:

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Poruszył mnie film, jednak nie miałam pojęcia, że jest i książka, do tego napisana przez Kinga! Na pewno przeczytam!
    Zapraszam na nową recenzję u-czekoladowej ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Już pisałem, że muszę Christie "podbić" i w końcu kiedyś przyjdzie pora na Kinga. Zabili go na tym krześle?

    OdpowiedzUsuń
  17. Dosiak - spróbuj przeczytać. Jednak film zawsze to co innego. Choć ja przyznam, że ekranizację zostawiłam sobie na deser.

    miqaisonfire - dzięki:)

    Irytacja - wszystko, nawet Pan Dzwoneczek, które wątku nie rozwinęłam, ma tam sens. Czekam na Twoją recenzję.

    Jędrzej443 - na pewno chcesz, bym Ci zdradziła zakończenie?;p

    OdpowiedzUsuń
  18. O tak, "Zielona mila" jest warta każdej spędzonej z nią chwili. Film też jest świetny - wydaje mi się, że w pewnym sensie jest lepszy od książki. W każdym razie, odczucia po lekturze mamy podobne, więc nie będę pisała tutaj tego, co napisałaś i co przedstawiłam w swojej recenzji.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Książek Kinga jeszcze nie poznałam, ale dostają one tyle pozytywnych recenzji, że muszę się z nimi zapoznać:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeszcze nie czytałam, ale wiem, że muszę. Film widziałam najpierw, trochę szkoda, no nawet pomimo tego nie potrafiłabym odpuścić Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Stephan King jest genialnym pisarzem i każdą historie potrafi zbudować tak, że chce się czytać. Jedna z moich ulubionych książek:D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam zamiar przeczytać książkę i zapoznać się z ekranizacją. Troszkę wstyd nie znać tak... kultowej (?) pozycji :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja oglądałam jedynie film, ale książkę mam zamiar przeczytać..:) recenzja świetna

    OdpowiedzUsuń
  24. Książka ogromnie mi się podobała, niby nie czytałam zbyt wiele książek Kinga, ale "Zielona mila" wydaje mi się z nich najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie oglądałam filmu - książki też nie czytałam. Ale chciałabym. Bardzo zachęca mnie recenzja - cóż, muszę się poprawić. ;)

    Pozdrawiam, Klaudyna.

    OdpowiedzUsuń
  26. Już od dłuższego czasu mam zamiar zabrać się za twórczość Kinga, ale jakoś nie mogę się wreszcie zdecydować. Widziałam "Zieloną milę" w bibliotece, do której chodzę, więc może następnym razem ją wypożyczę. Zobaczymy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam na nowy stosik do Krainy Słów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ależ mnie zachęciłaś do tej książki! Z Twojej recenzji wynika, że musi ona mieć specyficzny klimat. Cytat cudny:) Na pewno po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń