W związku z tym przypomina mi się wywiad z panią Agnieszką Hofmann, który przeprowadziła Zbrodnia w bibliotece.
ZwB Ciekawi mnie też obecność polskich kryminałów w Niemczech. Wiem, że kilku naszych autorów zostało przetłumaczonych. Ale czy jest tego jakieś pozytywne echo? Czy Niemców interesuje nasza literacka zbrodnia?Agnieszka Hofmann Niestety, niewielu Polaków przebija się na tutejszym zagęszczonym rynku. Pewien sukces odniósł Krajewski i jego cykl wrocławski, przed paru laty wydawano Chmielewską, pojawił się i przemknął bez większego echa Miłoszewski i jego Uwikłanie oraz Konatkowski, który wydał nawet dwie pozycje z serii warszawskiej. Znacznie większe sukcesy odniosły nasze dwa asy fantastyki – Stanisław Lem jest obecny w każdej, najmniejszej nawet księgarni, a i Sapkowskiego nie brakuje na księgarskich półkach i w domowych biblioteczkach, pośród najznamienitszych nazwisk fantasy.[cały wywiad]
Cóż, my przebić się nie możemy. Szkoda, jednak czemu tu się dziwić, jeśli sami uważamy literaturę polską za gorszą? Dlaczego czasem rezygnujemy z książki tylko dlatego, że została napisana przez naszego rodaka?* U nas przebijają się jedynie tacy pisarze jak wyżej wymienieni. Z "większego" zaistnienia na polskim rynku ostatnich lat pamiętam tylko Kosika, Lingas-Łoniewską i Krajewskiego (pamięć zawodna jest, mogę się mylić jednak jak żywo nie przypominam sobie kogoś kto zadebiutował, prócz nich, udanie na polskim rynku w ostatnich latach).
A dlaczego akurat teraz o tym wspominam? Bo miałam okazję przeczytać (dzięki Meow) bardzo ciekawy wywiad z panią Dorotą Malinowską - Grupińską (dostępny tutaj). Proszę, zapoznajcie się z nim. A potem... czas chyba poznać nowych polskich autorów! Przynajmniej ja mam taki plan!
Pozdrawiam!
*Jak niektórzy to błędnie odebrali, wcale nie namawiam do rezygnowania z książek zagranicznych autorów . Po prostu wiele osób (w tym niestety ja) widząc polskie nazwisko na okładce mają większe uprzedzenia by po tę książkę sięgnąć, niż gdyby dana powieść była opatrzona nazwiskiem autora zagranicznego. Więc nie bójmy się sięgać po polskich autorów, nie traktujmy ich jako gorszych niż zagraniczni.A z patriotyzmem to nie ma nic wspólnego.
źródło obrazka
źródło obrazka
Przyznam się, że również i ja mam pewnego rodzaju uprzedzenia do polskich pisarzy. Nie wiem z czego to wynika, może to przez stereotypy że książki polskich pisarzy są gorsze i nie warte uwagi. Sama nie wiem. Jednak faktem jest, że idąc do księgarni bądź szukając pozycji na wirtualnych stronach typu empik.com większą uwagę poświęcam zagranicznym autorom. Może przyczyna tkwi w tym, że są oni tak powszechnie znani i cenieni. No bo któż choćby nie słyszałam o Zafonie czy Murakamim lub nie chciał przeczytać 'Igrzysk śmierci' pani Collins. Tytuły i autorzy ci są rozreklamowani do tego stopnia, że czytelnik chcąc nie chcąc kupuje ich książki choćby po to by sprawdzić 'czy faktycznie jest czym się zachwycać'. Na korzyść literatury polskiej moim zdaniem działają różnego typu wyzwania, które skłaniają czytelnika do sięgnięcia po książki rodzimych autorów. Sama kilka takich 'podejść' zrobiłam i muszę przyznać że spotkało mnie przyjemne zaskoczenia. Tak więc myślę, że dzięki takim akcjom Polacy powoli zaczną się przekonywać do polskich pisarzy ;)
OdpowiedzUsuńO tak, wyzwania dobra rzecz. Jednak coraz częściej opieramy się na pewniakach typu Lem, Chmielewska, którzy zaufanie zaskarbili sobie jeszcze w poprzednim ustroju (którego osobiście nie pamiętam, bo urodziłam się troszkę później), a nie zauważamy nowych, debiutujących autorów. Ich też powinniśmy odkrywać, dawać im szanse.
Usuńsą polscy autorzy i autorzy. pierwsza kategoria to wybitne nazwiska, bo przecież wiele takich jest, także współcześnie. druga kategoria to debiutanci piszący różnie, różnie też odnosząc się do swoich książek i do ich recenzji, i właśnie w tym miejscu powstaje ten rozdźwięk, różne nieprzyjemne sytuacje, które doprowadzają do tego, że boimy się czytać polskie dzieła. bo rynek jest zalewany, co tu dużo mówić - bezwartościowymi publikacjami. nie mówię, że wszystkie nowe są złe. mówię tylko, że wiele z nich jest poniżej przeciętnej.
OdpowiedzUsuńa ja z Polaków lubię: Kuczoka (bardzo!), Tokarczuk, Gretkowską, Chwina, Stasiuka itp. Ale to nie zawsze jest łatwa proza, młodzież ostrożnie po nią sięga. na blogach jej niewiele. Stąd wrażenie, że jej nie ma. A to nieprawda - czytamy.
W Empiku natomiast promowane jest to, na co wydawcy wykładają kasę. A że roi się tam od zagranicznych bestsellerów - no cóż, coś co okrzyknięto takim mianem na pewno szybciej się sprzeda niż tytuł nikomu nieznanego polskiego autora ;) jak nie wiadomo o co chodzi - to chodzi o pieniądze. zawsze ;P
I takie stwierdzenie, że polscy pisarze są czytani, podnosi na duchu. Nie dziwię się, że młodzież boi się sięgać po Tokarczuk, Stasiuka. Jednak nie mieści mi się w głowie, że "Pamiętnik księżniczki" czy "Pamiętniki wampirów" mogą przebić książki Musierowicz, Onichimowskiej, Nowak.
UsuńWiem, pieniądze. Walka z wiatrakami.
Niestety czytałam "Pamiętniki wampirów", jak również "Tajemny krąg" i powiem, że dawno takiego dziadostwa nie było. Ale problem polega na tym, że nastolatki, bo do nich są kierowane przede wszystkim te książki, opierają się na fakcie, że serial taki jest to można by i książkę przeczytać. Wchodząc do empiku czy matrasa zauważcie, że większość klientów to osoby 20+. Młody człowiek rzadko pójdzie wybrać coś dla siebie spośród całej gamy dostępnych autorów, on pójdzie z nastawieniem na konkretną książkę, o której już słyszał.
UsuńA mimo, że osobiście Musierowicz nie lubię, to przecież ma ona fanów w kilku pokoleniach, nie mówiąc już o Siesickiej, Ożogowskiej i kilku innych. Ale tutaj sprawdza się przysłowie, że czym skorupka za młodu... itd. Rodzice powinni przekazywać dzieciom miłość do czytania i miłość do polskich autorów i wtedy reklama i pieniądze nie będą miały znaczenia:) Pozdrawiam
Z chęcią czytam zagranicznych , jak i polskich autorów. Dla mnie narodowośc nie robi różnicy. Mam swoich ulubieńców, lecz na moim blogu można dostrzec różnorodność nazwisk. Stale szukam czegoś nowego. Czegoś, co sprawi, że dany styl zapadnie mi w pamięć i serce.
OdpowiedzUsuńA, że czyta się w większości zagranicznych pisarzy, to fakt. Dlaczego? Moim zdaniem czyni to reklama. My czytelniczy/blogerzy czytamy, zachwalamy i tak kółko się zamyka. A i wydawnictwa bardziej stawiają na coś z poza granic naszego kraju. Pięniądze są kołem napędowym tej całej machiny.
Ostatnio dopiero zaczęłam się przekonywać do polskich autorów i zauważyłam, że Polacy piszą tak samo, a czasami lepiej niż pisarze zagraniczni.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest chyba najtrudniejsze - by się przekonać, by przełamać swoje uprzedzenia. Wiadomo, że czasami można trafić na lepszą lub gorszą lekturę, ale tak samo jest z zagranicznymi pozycjami, a jednak wciąż po nie sięgamy. Trzeba przełamać passę "nie dla polskich autorów". Przydałoby się więcej akcji w telewizji czy na portalach promujących czytanie polskich książek.
UsuńNa początku zaczytywałam się tylko w książkach zagranicznych autorów. Zresztą jeśli chodzi o książki fantasy to nadal tak jest. Ale coraz częściej sięgam też, po te książki od Polskich autorów. Najczęściej są to książki młodzieżowe, przygodowe, które czytam w wakacje. Wtedy łatwiej sobie wyobrazić miejsce zdarzeń, wszystko dzieje się tak jakby bliżej. Ale chyba mimo to wolę te książki zagranicznych pisarzy, trudno powiedzieć dlaczego :)
OdpowiedzUsuńZ polskimi autorami tak jest, że trzeba ciut lepiej poszuka by odnaleźć prawdziwe perełki pisarskie. To nie jest tak proste jak w przypadku książek zagranicznych, ale za to lepiej smakują jak już się je odnajdzie. :)
OdpowiedzUsuńEwuś, dlaczego nie jest to tak proste?! Wiem, pieniądze. Jednak tak nie powinno być...
UsuńJeśli chodzi o mnie, to wolę książki polskich autorów. Nie wiem może to takie "moje wydanie patriotyzmu". Skłamałabym, gdybym napisała, iż nie czytam literatury zagranicznej, jednak nie uważam, że jest ona lepsza. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńJa od samego początku zapałałam ,,miłością'' do polskich autorów i w ogóle lubię wszystko co polskie nawet z przysłowiowymi ,,wadami''.
OdpowiedzUsuńOdnośnie naszych rodzimych pisarzy, to uważam, iż większość pisze nawet lepiej od zagranicznych i swego zdania nie zmienię.
Och, Cyrysiu tutaj aż grzechem byłoby się nie zgodzić. Na Twoim blogu czego jak czego ale nowej polskiej literatury (i masy debiutantów!) nie brakuje:) I za to Cię lubię!
UsuńNo prawda dodajesz dużo polskiej literatury.
OdpowiedzUsuńJa zapraszam na mojego nowego bloga z rfecenzjami ;D
Gdzie dodaję dużo tej literatury? Na bloga raczej nie...
UsuńPrzyznam, że sama unikałam do tej pory literatury polskiej, robiąc właściwie przygodne wyjątki, ale obiecałam sobie to zmienić. Nie ma przecież powodu, by zagraniczni autorzy byli lepsi, mają co najwyżej lepszą reklamę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To witaj w klubie. Razem będziemy się przełamywać.
Usuńosobiście nie mam nic przeciwko polskim autorom i jeśli napisana przez nich książka zainteresuje mnie z przeczytanego opisu na okładce, to z pewnością ją przeczytam
OdpowiedzUsuńbardzo chętnie np czytam książki pani Katarzyny Michalak, której twórczość niesamowicie przypadła mi do gustu, a pisane przez nią powieści bawią mnie, smucą, umilają czas
zapisałam się także do "Włóczykijki" - akcji promującej czytanie polskich autorów i dzięki temu również przeczytałam kilka fajnych książek a na kolejne czekam
pozdrawiam!
Dla mnie nie ma znaczenia czy ciekawą książkę napisał Polak czy Japończyk. ; )
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie ukrywałam, że z niechęcią podchodzę do polskich współczesnych autorów. Głównie dlatego, że kilka razy się sparzyłam. Unikam, jak mogę, aczkolwiek czasami jakaś pozycja zainteresuje mnie na tyle, że nie zwracam uwagi na polskie nazwisko, tylko po prostu biorę się za czytanie. Są polscy autorzy, których cenię, moje sprawdzone marki - Wiśniewski, Witkowski, Stec, ostatnio spodobała mi się całkiem Tokarczuk, Rybkowska jest ciekawa i paru innych, których tutaj nie wymieniłam. Chciałabym spróbować z Krajewskim i polską fantastyką. Ale do reszty rzeczywiście podchodzę raczej niezbyt chętnie z uwagi na takie kwiatki jak np. Kalicińska, która jest w moim odczuciu nie do strawienia.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%. Też się sparzyłam (i to mocno), więc teraz trochę trudniej się przełamać. Na liście mam kilku JESZCZE nie czytanych współczesnych Polaków, jednak czasem troszkę się obawiam. Co do Kalicińskiej - ostatnio wysłuchałam w bibliotece jaki serial jest fu, a jaka książka jest cacy. Opinię zachowam dla siebie.
UsuńDo list "TOP" w księgarniach nie przywiązuję większej wagi. Byłam wczoraj w jednej z księgarń Weltbild - u, gdzie takowa lista była. Popatrzyłam, przeczytałam i poszłam buszować w stoisku z genialną promocją (oczywiście MUSIAŁAM coś kupić).
OdpowiedzUsuńLubię polskich autorów. I tych kultowych z poprzedniego ustroju i tych nieco już dziś zapomnianych jak chociażby autor serii o Panu Samochodziku, czyli Zbigniew Nienacki. Po książki obecnych nowych w sumie polskich autorów sięgam rzadko. Jakiś czas temu moje serce zdobyła Ewa Stec.
Nigdy nie stawiałam literatury zagranicznej, obcej nad lit. polską. Zrezygnowałam z zagranicznych młodzieżówek na rzecz polskich - bardziej życiowych, gdzie mniej bujania w obłokach i bardzo utartych (i wytartych do cna) schematów i tematów. Prawda jest taka, że mamy dobrych bardzo dobrych literatów, trzeba tylko szukać nowych i odkopywać starych. Każda potwora znajdzie swego amatora, więc ruszajmy do działów księgarnianych i bibliotecznych w poszukiwaniu polskich autorów ;)
Pan Samochodzik jest kultowy i wcale nie jest zapomniany - uwielbiam go (ku niezrozumieniu Blueberry;p). Gorzej np. z takimi autorami jak M. Józefacka, E. Jackiewiczowa, czy M.Zarębińska.
UsuńJednak bardziej chodziło mi o uprzedzenia co do naszych debiutantów (ja niestety podchodziłam do nich z rezerwą). Na nowości zagraniczne rzucamy się czasem wręcz jak hieny, a polskie omijamy szerokim łukiem. Niestety.
Co do promocji Weltbild - ja też MUSIAŁAM coś kupić w takiej księgarni. Była maluteńka, niestety, nie było dużego wyboru, jednak był on wystarczający, bym głowiła się, które sześć książek brać.
Od zawsze wolałam czytać polskich autorów i zdania nie zmienię:) Kocham polską literaturę, choć nie dyskryminuję obcej. A miłość do Polaków widać na moim blogu:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też jestem zdania, że jeśli ktoś dobrze poszuka, a dodatkowo ma otwart umysł i serce, nie pozwala dojść do głosu uprzedzeniom, to znajdzie naprawdę dobrą polską literaturę.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że mnie cytujesz, a przecież nawet w przytoczonym wywiadzie mówiłam o tym, że niektóre nazwiska naprawdę są znane - weźmy choćby Sapkowskiego - on NAPRAWDĘ odniósł wielki sukces na niemieckim rynku. Powoli zaczynają być zauważani i kryminaliści, choć tu prakuje zapewne szeroko zakrojonego marketingu, czyli środków, by dobrze ich wypromować. Tendencja chyba ogólnie jest pozytywna - przynajmniej ja coraz częściej odnajduję wśród polskich współczesnych piór naprawdę dobre...
Sapkowski jest zauważany i u nas. Jednak ja mówię o tych wszystkich nierozreklamowanych debiutantach (trochę nie sprecyzowałam tego w poście, zaraz to poprawię), których omijamy, czasem wręcz, z uwagi na polskie nazwisko, szufladkujemy jako gorszych.
UsuńWięc tutaj chyba najlepiej robić tak jak napisałaś: szukać i nie dać dojść do głosu uprzedzeniom.
Dziwię się, że "Uwikłanie" Miłoszewskiego przeszło bez echa, bo to świetny kryminał!
OdpowiedzUsuńCo do czytania polskich autorów to kiedyś byłam uprzedzona do rodzimych pisarzy, ale zmieniłam zdanie. Warto szukać książek napisanych przez Polaków, bo w niczym nie ustępują tym zagranicznym.
Ja uwielbiam serię :Kłamca: naszego polskiego pisarza:)
OdpowiedzUsuńHmmm ja przy wyborze książki nigdy nie sugeruję się narodowością autora - czytam skróty z tyłu książek lub recenzje innych czytelników. Jeśli książka mnie zainteresuje to dorzucam ją do listy "oczekujących".
OdpowiedzUsuńNie patrzę też na rankingi, "topy" itp. choć wiadomo, że są książki, o których więcej się pisze, a o innych mniej - i takich czasem po prostu nie mam szansy poznać, bo zwyczajnie nie wiem o ich istnieniu :(
I właśnie to, że się o nich nie dowiadujemy, jest najsmutniejsze. Czasem może tracimy czas na coś bezwartościowego, a nierozreklamowana perełka leży i się kurzy.
UsuńNie wiem dlaczego częściej wybiera się książki autorów zagranicznych, być może ich prace są znacznie lepiej promowane, niż nasze rodzime produkcje. Czytam polską literaturę i bardzo ją sobie chwalę, na szczycie moich ulubionych autorów jest Darda, Paliński, Śmigiel, Wlazło, Rogińska, Maja Lidia Kossakowska, a ostatnio też Koryl.Mogłabym na wymieniać cała rzesze nazwisk, ale co z tego, skoro dostępność pozycji tych autorów w księgarniach jest znikoma, mimo to czytam i będę czytać polską literaturą, bo trzyma poziom, a nawet więcej, jest coraz lepsza :)
OdpowiedzUsuńI to Ci się chwali. Przede mną, za to, jeszcze długa droga, by powoli przekonywać się do tej "nieco mniej znanej" polskiej literatury.
UsuńNo, jeżeli tłumaczy się już "Jeżycjadę" na angielski, to nie jest tak źle! "Jeżycjada" ma swoich fanów, ale też swoich wrogów, którzy raz się z nią zetknęli, i więcej nie chcą jej widzieć na oczy. Moim ostanim odkryciem jest "Jutro" i już pal licho, kto to napisał, bo książka jest genialna (i znowu nie grzeszę patriotyzmem)! W drugim zdaniu tego tekstu naprawdę nie powinno być przecinka po Empiku? Imiesłowy z reguły oddziela się przecinkiem, ale te nieokreślone to już nie. Pytanie, czy to jest nieokreślony? Ja tam wolę stosować się do zasad egazminacyjnych: "Gdzie widzisz imiesłowowy równoważnik zdania, rób przecinek!" i tak też robię.
OdpowiedzUsuńTroszkę zgubiłeś sens mojej wypowiedzi, Jędrzeju, zajmując się przecinkami (zaraz do nich zerknę, bo albo nimi szastam, albo je omijam, więc potem takie błędy wychodzą). Miło, że tłumaczą Jeżycjadę na angielski. Zresztą na włoski, japoński i czeski też. Jednak chodziło o to, że nic dziwnego, iż mało naszych książek tłumaczonych jest na inne języki, jeśli my sami ich nie czytamy. Co gorsza, prawie ich nie widać w księgarniach (nie mówię tu o tak uznanych markach jak pani Musierowicz czy pan Sapkowski, ale o młodych debiutantach).
UsuńCo do Jutra - nie każę przecież czytać tylko polskich książek. Seria pana Marsdena (a raczej dwa pierwsze tomy, bo tylko te czytałam) są dobre. Genialnymi bym ich nie określiła. Jednak każdemu podoba się coś innego.
Ja zawsze daję pierwszeństwo naszej literaturze i z przyjemnością stwierdzam, ze jest jej coraz więcej i coraz lepiej pisanej. Odpowiada ona mojej mentalności bardziej niż zagraniczna , co jest zrozumiałe. Mam wrażenie, że czytanie tylko zagranicznej literatury i to tylko współczesnej, która w dużej mierze nie jest wysokich lotów jest zwykłym snobizmem niczym nie popartym.
OdpowiedzUsuńSnobizmem? No no. Mocne słowa. Jednak samo nastawienie do polskiej literatury jak najbardziej prawidłowe. Cóż, mi takiego jeszcze trochę brakuje...
UsuńJakiś czas temu stworzyłam na LC półki "Polska" i "Zagraniczna", aby sprawdzić ile czytam książek danych autorów. Na tę chwilę wychodzi, że polskich autorów czytam tak 5 razy mniej niż zagranicznych. Aczkolwiek staram się poznawać polskie książki, biorę udział we Włóczykijce i jestem niesamowicie ciekawa książek p.Michalak. Małymi kroczkami, ale staram się poznać polskie książki :) Ogólnie im starsza jestem, tym bardziej. Może też kwestia tego, że dla młodzieży nie ma zbyt wielu książek wydawanych obecnie przez Polaków.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? Można by się spierać w tej kwestii. Jednak na pewno nie ma tak wielu paranormali autorstwa naszych rodaków. A że młodzież ostatnio woli wampirze książki - nie ma się co dziwić.
UsuńCo do tradycyjnych młodzieżówek - polskie przekonują mnie po stokroć bardziej niż zagraniczne (głównie amerykańskie).
Cóż, w sumie i tu i tu kwestia tego, po co się sięgnie. W bibliotece jest trochę polskich utworów dla młodzieży, więc jak tam wpadam zwykle wyszukam coś ciekawego jak ostatnio np. "Czynnik miłości". Zwykle jednak jestem na tyle bezkrytyczna, że jestem w stanie wiele przeczytać paranormali, nieważne czy polskich czy zagranicznych.
UsuńZazwyczaj omijam w bibliotece polskich autorów, bez konktretnego powodu, a przecież bardzo lubie książki Kowalewskiej, czy Gutowskiej-Adamczyk. Już dawno obiecałam sobie, że zacznę więcej czytać polskiej literatury i dam szasnę rodzimym autorom. Chociaż ostatnio znowu wróciłam z biblioteki z samymi zagranicznymi pisarzami, hmm... Muszę się poprawić :)
OdpowiedzUsuńOsobiście stronie od polskich pisarzy, chociaż nie uważam, że polskie znaczy od razu złe. Zapewne znajdzie się wielu takich, których warto czytać albo wręcz powinno się. Myślę, że nasze stronnictwo co do polskich pisarzy jest spowodowane tym, że już w szkole zapychani jesteśmy Sienkiewiczem, Mickiewiczem i Słowackim. Wszystko to albo o powstaniach i tym podobnych rzeczach lub poezja, której nie wszyscy rozumieją w dzisiejszych czasach. Ja czytając zagranicznych autorów odrywam się od polskiej rzeczywistości i odkrywać świat całego świata.
OdpowiedzUsuńYui, chyba masz sporo racji, niestety. Dzieciaki w szkołach męczą się nad Sienkiewiczem czy Żeromskim i powiedzmy sobie szczerze, że pewnie 90% ludzi nie sięgnęłaby po te książki, gdyby nie musiała.
UsuńDajcie młodzieży RAFAŁA KOSIKIA! MAŁGORZATĘ MUSIEROWICZ! DOROTĘ TERAKOWSKĄ! Serię MAGICZNE DRZEWO! Ewę Nowak pamiętam słabo, ale zostały mi jej książkach same pozytywne wrażenia. Oczywiście Ci autorzy zachwycić mogą równie dobrze dorosłych (bo ja nie uznaję szufladkowania- ta książka dla dzieci, ta dla młodzieży, ta dla dorosłych i kropka).
Z innych świetnych pisarzy polskich można wymienić chociażby ANDRZEJA PILIPIUKA, BEATĘ PAWLIKOWSKĄ, "PIANISTA" WŁADYSŁAWA SZPILMANA mnie zachwycił, niektóre powieści Joanny Chmielewskiej są dobre, na razie tyle przychodzi mi do głowy.
Z polskich autorów czytam najczęściej twórczość fantastów. Polskie kryminały dotąd mnie rozczarowywały, za to Kosik, Sapkowski, Dębski - no, tu ich poziom pisarski jest zbliżony do tego, jaki prezentują zagraniczni autorzy. Dlatego mając w/w na względzie, raczej nie boję się sięgać po polską fantastykę.
OdpowiedzUsuńCzytając tego posta, stwierdziłam, że raczej zbyt wielu książek polskich autorów nie czytam, ale po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że jednak trochę ich jest. M. Musierowicz, E. Nowak, R. Kosik, M. Gutowska- Adamczyk... Ale czytam ich, bo lubię, bo uważam ich książki za dobre, a nie dlatego, że są Polakami. Patriotka ze mnie żadna, nie zamierzam czytać książek ze względu na pochodzenie autora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Nie chodzi o czytanie książek ze względu na pochodzenie autora. Raczej chodzi o ich nie czytanie. Na wielu blogach można było zauważyć komentarze "nie przepadam za polskimi książkami". Dlatego tu nie chodzi o to czy czytasz polskich autorów, bo ich lubisz, tylko czy nie rezygnujesz z nich tylko dlatego, że są Polakami. Niestety, przyjęło się, że polskie książki nie dorównują zagranicznym, a że nie wydaje się wiele na ich reklamę, to czasem wiele perełek zostaje nie odkrytych, a my musimy zadowolić się przeciętnym zagranicznym czytadłem. Zagraniczne książki są świetne, chociaż nie wszystkie. Polskie książki też są świetne, chociaż nie wszystkie. Kolej rzeczy. Jednak czasem tych świetnych polskich książek nie chcemy zauważać tylko dlatego, że są polskie.
UsuńPozdrawiam i błagam normalnie: zajrzyj do poczty!
Książek zagranicznych czytam więcej, a to z powodu oczywistego. Państw zagranicznych (czyt.innych niż Polska) ogromna ilość, a dokładnie 193. Skoro jest tyle państw, a w każdym tylu autorów to naturalnie, że czytam ich więcej niż w jednej samotniej Polsce. Mam nadzieję, że zrozumiałaś zamysł mojej wypowiedzi. Możliwe, że z powodu później pory piszę bez ładu i składu :-)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o snobizm, bo trochę mnie zdziwił i lekko dotknął, jako czytelniczkę głównie zagranicznej literatury, ten komentarz ;) - naprawdę ktokolwiek czuje się lepszy, bo przeczytał książkę zagranicznego autora? Albo gorszy, bo przeczytał książkę rodzimego pisarza?
Właśnie jestem po lekturze książki polskiej autorki;) Lubię polskich autorów, doceniam też zagranicznych. Siłą rzeczy w księgarniach bardziej rzucają się w oczy książki tych drugich - jest ich więcej i często są lepiej promowane. Ale przecież każdy może sam zdecydować, co będzie czytać;)
OdpowiedzUsuńNie wiem właśnie skąd się bierze to uprzedzenie ogółu Polaków do literatury pisanej przez rodaków. Przyznam, że sama miewam mieszane uczucia, ale często jest to spowodowane tym, że oceniam książkę pod względem okładki i polskie wydania czasami mają okropne okładki... Aczkolwiek nie jestem uprzedzona do polskiej literatury :) Bardzo fajny post.
OdpowiedzUsuńJa do Polaków mam stosunek mieszany - rzeczywiście rzadko sięgam, ale nie ze względu na nazwisko. Po prostu tematyka mnie nie przyciąga. Jeśli opis książki mnie zainteresuje, to nie przyglądam się, jakiej narodowości jest autor, Polak czy Turek. Z drugiej strony, najlepsze książki jakie ostatnio czytałam, były polskie - kilka książek Tokarczuk, Przedpełska-Trzeciakowska (wiadomo co), Małgorzata Szejnert.
OdpowiedzUsuńTak samo mam z polskimi filmami (wojna i komunizm, komunizm i wojna na okrągło, nie mam już ochoty na to patrzeć) i polską muzyką (tu może nie tyle tematyka, po prostu nic mi się nie podoba, ale ostatnio znalazłam lokalny zespół, który mnie zachwycił, Dzikie Jabłka, mieszanka polskiego folkloru z afrykańskimi bębnami, cudo).
Może to dlatego, że zagraniczne książki przeszły już przez pewne sito, w końcu nie tłumaczy się wszystkiego jak leci, tylko rzeczy lepsze (albo chociaż poczytne). A polskie książki są bardzo różne, pełen wybór, od mistrzów po grafomanów.
Inna sprawa, że trochę tego patriotyzmu jednak brakuje i nie promuje się wystarczająco polskich dzieł. W angielskich księgarniach 90% książek to były rzeczy angielskich autorów, w radiu leciały angielscy wykonawcy, w tv angielskie filmy (no i amerykańskie). To było ich, byli z tego dumni, w ogóle spotkani przeze mnie Anglicy byli niesamowicie dumni ze swojego kraju i przekonani, że jest najlepszy na świecie. A u nas wiadomo jak jest, patriotyzm to słowo wstydliwe.
Kończę już, bo mi esej wyjdzie...
Zamierzam zacząć czytać książki polskich autorów. Może w końcu nadszedł czas, aby zacząć ich doceniać? Jestem pewna, że napisano wiele wspaniałych powieści, o których my nie wiemy, a nawet nie chcemy wiedzieć. Mam nadzieję, że niedługo to się zmieni. Ja będę się starała krok po kroku poznawać polską literaturę, bo grzechem jest nie wiedzieć, co napisali nasi rodacy. Wcześniej popełniłam błąd unikając ich książek, teraz chcę poznać choć kilka. Moim zadaniem nie ma czego się wstydzić, polskie nie znaczy gorsze.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj sięgając po książkę nie patrzę na autora. Staram się wybierać książki ciekawe z tytułu i opisu na okładce. Ostatnio zaczęłam częściej sięgać po polskie, bo... są dobre! Np. seria Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk pt. "Cukiernia pod Amorem" cieszyła się sporą popularnością. Do dziś leży w Empiku (bynajmniej tych Szczecińskich) blisko pierwszej dziesiątki. ;)
OdpowiedzUsuńChociaż nie powiem, dzisiaj wchodząc do Empiku i przeglądając wydania kieszonkowe, wzięłam dwie pozycje Emily Giffin. Może dlatego, że nie było żadnej polskiej? Tzn. były, ale odkryłam je po kupnie Emily...
Tak to już jest, że mamy uprzedzenie do naszych, polskich autorów. Nie wiadomo nawet dlaczego tak jest. Jadnkże trzeba też zauważyć, że teraz wielu autorów jest promowanych i nie jest tak, że w ogóle nie czyta się żadnych polskich książek. Ważne jest natomiast, że powinniśmy czytać ksiązki polskich autorów. Bo chyba warto.
OdpowiedzUsuńWywiad czytałam, znalazły się w nim bardzo mądre zdania, które zdecydowanie popieram. Co do polskich autorów - z chęcią po nich sięgam, bo ciągle szukam tych najlepszych. Uwielbiam Sapkowskiego, Szymborską, Tyrmanda, J.M. Chmielewską i wielu innych, których mogłabym jeszcze długo wymieniać :D
OdpowiedzUsuńZagranicznym autorów czytam rzeczywiście zdecydowanie częściej, niż polskich, ale także w tej grupie mam swoich ulubionych, więc chyba aż tak źle ze mną nie jest...
OdpowiedzUsuńJa dla odmiany od długiego już czasu preferuję polskich autorów. Widać to wyraźnie gdy spojrzy się na regały w moim pokoju :) Nie ma to nic wspólnego z patriotyzmem, czy jakąś narzuconą sobie zasadą - po prostu uważam, że jeśli chodzi o fantastykę (a to mój ulubiony gatunek, który najczęściej wybieram) mamy niesamowitych autorów, i to mnóstwo :) Również jeśli zdarzy mi się sięgnąć po tzw babską literaturę (choć czynię to bardzo rzadko), też wolę polskie pisarki. Nie oznacza to oczywiście, że nie czytuję zagranicznych pisarzy - nie wyobrazam sobie fantastyki bez Tolkiena, Pratchetta, Le Guin, Gaimana i wielu jeszcze innych - ale gdy kupuję nowości zdecydowanie królują polscy autorzy :)
OdpowiedzUsuń