Autor: Anna Ficner-Ogonowska
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 672
Książkami
można się delektować, połykać w całości lub brnąć przez
nie. Ten pierwszy rodzaj jest rozpoznawany praktycznie od razu. Klimatyczna
okładka, kilka zdań i już wiesz, że do smakowania tej lektury będzie ci
potrzebna herbata. Więc idziesz, parzysz sobie tę najpyszniejszą – białą z płatkami
róży i…
Hania
straciła wszystko. Jej życie zatrzymało się pewnego sierpniowego dnia.
Przestała marzyć, a jedyne plany to te, które układa dla swoich uczniów.
Kiedy na jej drodze staje Mikołaj, Hania boi się zaangażować, ale on walczy o miłość za nich dwoje. Pomaga mu w tym jej przyjaciółka Dominika, której energia i poczucie humoru rozsadziły niejedno męskie serce.*
Kiedy na jej drodze staje Mikołaj, Hania boi się zaangażować, ale on walczy o miłość za nich dwoje. Pomaga mu w tym jej przyjaciółka Dominika, której energia i poczucie humoru rozsadziły niejedno męskie serce.*
Cóż, opis
zwiastuje niechybną historię miłosną na którą ostatnio połowa czytelników
choruje. W dodatku jest to nasz rodzimy produkt. Więc dlaczego tak smakuje?
Dlaczego herbata cały czas jest pociągana małymi łyczkami zamiast być
wypluta w akcie obrzydzenia? Może, może jeszcze nie wszystko jest takie za
jakie je uważamy?
Pani Anna
zaskoczyła mnie nad wyraz pozytywnie. Miało być tak zwane „babskie
czytadło”. I było – nie da się ukryć. Wprost idealne na letnie wieczory
przy kubku herbaty. Jednocześnie ta książka miała w sobie coś jeszcze…
Po pierwsze
i najważniejsze: miała wspaniałych, życiowych bohaterów. Każdy z nich czy to
Przemek czy mama Mikołaja mógł być spotkany w realnym świecie. Każdy z
nich mógł być przypadkowym przechodniem mijanym na ulicy.
Poza tym,
każdy z bohaterów wywoływał różne uczucia, każdy też sprawiał, że stopniowo
zapominałam o przytulnym pokoju, herbatce. Coraz bardziej, za to, wsiąkałam w
klimat Warszawy, czasem nadmorskiego domku pani Irenki. Przenosiłam się tam.
Czułam zmęczenie Hanki, emocje Mikołaja, skoki nastrojów Dominiki i spokojną
aurę jaką roztaczała wokół siebie starsza pani. Cumowałam w bezpiecznej przystani, jaką był
dla mnie ich świat.
Jednocześnie
oni wszyscy stawali się moimi przyjaciółmi. Poznawałam ich coraz lepiej,
przeżywałam razem z nimi wzloty i upadki. Aż szkoda było odchodzić.
Jednak było trzeba.
Kolejne
atuty powieści „Alibi na szczęście” łączą się z naszymi bohaterami. Tak jak w
prawdziwym życiu, to dzięki ludziom inaczej postrzegamy świat, to oni ten świat
tworzą. Dlatego plastyczny język, czy wciągająca akcja są tylko dodatkiem,
który czasem wprost nam umyka, tak zaczytujemy się w książce, tak chcemy
smakować, a jednocześnie zobaczyć jak to się zakończy. Nie
zauważamy wtedy pewnych szczegółów.
Jednak po
jakimś czasie do tej książki wracamy. Bo to nie jest powieść na jedne
wieczór. To jest historia do której chce się wracać i do której wracać
jest po prostu miło. A wracając widzimy poboczne wątki: problemy Iwonki,
ciekawą postać dyrektora czy znaczenie „Romea i Julii” dla tej powieści.
Wtedy też w tej książce się zakochujemy.
Jednak jak
to zwykle bywa zakochać nie może się każdy. Wielbiciele mocniejszych
wrażeń, masy trupów i wiecznych pościgów mogą po prostu zaryzykować. Spodoba
się czy nie? Jest duża prawdopodobność, że tak. Więc warto dać
tej lekturze szansę.
*znak.com.pl
Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak
być może zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Bardzo fajna recenzja, oddziałuje na zmysły i zachęca do czytania jakby bez wysiłku z Twojej strony, podoba mi się :) Samą książkę już dodałam do listy, niezbyt często sięgam po "babskie czytadła", ale skoro z "Alibi na szczęście" można wynieść więcej, to zaryzykuję i przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzasami najdzie mnie ochota na takie babskie czytadło, lekka i przyjemna lektura na nudne popołudnie. Przy natsęnej okazji będę pamiętać o tej książce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSądzę, ze po trupach przy da się coś lekkiego :D
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała poznać tę książkę. Twoja zachęcająca recenzja i niebywała okładka tylko podsycają moje zaciekawienie pozycją "Alibi na szczęście".
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńChciałam też wspomnieć, że uwielbiam Twoje recenzje. Masz niesamowitą lekkość pióra i piękny sposób wysławiania się.
Od czasu do czasu jakieś czytadło działa całkiem ożywczo, ale jak na razie mam już konkretne plany :). Może da się coś jeszcze wprowadzić, bo są czytadła i czytadła... Rzecz w tym, żeby trafić na to dobre ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Hmmm, no nie wiem czy zaryzykować, nie wiem...Pomyślę jeszcze. :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest urzekająca, normalnie cud miód :) Tego typu lektury są dobre na letnie leżakowanie pod gruszą i wiesz co, chętnie poddałabym się chwili z tą książką.
OdpowiedzUsuńchętnie zaryzykuję
OdpowiedzUsuńChętnie ją przeczytam. Lubię książki tego wydawnictwa:)
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie ta historia.. i choć wiem, że nie po tym ocenia się książkę - moją uwage przykuła okładka ;d taka wakacyjna .. maszeruję do biblioteki lub empiku, wypożyczam/kupuję i książka jedzie ze mną nad morze :D
OdpowiedzUsuńhttp://atramentoweserce-inkheart.blog.onet.pl/
po długiej przerwie zapraszam na NN :)
Wspaniała recenzja... Bardzo zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki!
OdpowiedzUsuńKolejna książka o podobnym temacie, ale mimo to z chęcią przeczytałbym to. Na pewno kończy się szczęśliwie, więc nic tylko czytać!:)
OdpowiedzUsuńWydaje się być idealna na letnie wieczory. Dlaczego nie? Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tacy bohaterowie są najlepsi. Jeśli są realni, tacy jak my, to jakoś łatwiej wczuć nam się w ich sytuację i poczuć klimat historii. No i z tym wracaniem do książki. Niewiele jest takich, jeśli wraca się kolejny raz do jakiejś książki, to musi być ona naprawę świetna. No i właśnie wtedy możemy dostrzec prawdziwe jej piękno, czyli naprawdę ciekawe wątki poboczne, które wcześniej się 'olewało' zwracając tylko uwagę na głównego bohatera.
OdpowiedzUsuńZapowiada się na idealną lekturę na wakacje :) Być może się skuszę.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie tą recenzją. Może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńostrze już sobie na nią pazurki :D
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńŁadne tło bloga;) Jeśli chodzi o powieść - sama teraz mam na nią ochotę;) Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. I chociaż pewnie nie wróciłabym do tej książki drugi raz (nie mam tego w zwyczaju, ale kto wie?) - ten jeden raz mógłby wystarczyć, żebym się nią zachwyciła.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, więc zaryzykuję i przeczytam. :) Mam nadzieję, że mi także się spodoba.
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na tę książkę. Gdzie bym nie weszła, miga mi ta okładka przed oczami. Najwyższy czas po nią sięgnąć. ;D
OdpowiedzUsuńTak sobie nad nią rozmyślam i doszłam do wniosku, że jak na razie mam co czytać, ale nie mówię nie, zapiszę sobie jej tytuł i będę o niej pamiętać :D
OdpowiedzUsuńod poniedziałku rozpoczynam urlop i zbieram książki warte poznania. może dorzucę też Alibi..
OdpowiedzUsuńWe wakacje mój nastrój na książki tego typu gwałtownie wzrasta. W zimie czytam ich niewiele, ale teraz czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńO zdecydowanie coś dla mnie. Zaciekawił mnie opis, a poza tym lubię takie babskie czytadła.
OdpowiedzUsuńBabskie czytadła to coś dla mnie, więc może się skuszę. Są idealne na wakacje, kiedy nie należy przemęczać naszych szarych komórek. :) Również lubię, kiedy bohaterowie książek są realistyczni, nieprzerysowani. Mam nadzieje, że znajdę czas na lekturę tej książki. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać kiedy sama sięgnę po tę książkę :D
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo zachęcająca, ale ja mimo to spasuję, choć nie bez wyrzutów sumienia. Po babskie czytadła sięgam sporadycznie. Przeważnie ich unikam. Zwłaszcza w polskim wydaniu.
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie więc myślę, że dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że przeraża mnie ilość stron :) Ostatnio stronię od tzw "cegłówek" ;) Ale po niedzieli się zaprę i zacznę czytać ;)
OdpowiedzUsuńCzuję, że ta książka niebawem wpadnie w moje ręce. Mam nadzieję, że się nie zawiodę ; )
OdpowiedzUsuńKsiążka jest świetna, a dość sporą ilość stron pochłania się w tempie błyskawicznym :)
OdpowiedzUsuńMery, bardzo podoba mi się twój styl pisania, ale także szablon bloga. Jest cudny :)
Pozdrawiam