Stowarzyszenie idealne dla Książkoholika

Chyba większość moli książkowych ma jedno, podstawowe (i czasami uciążliwe dla otoczenia) zboczenie – kocha plotkować, gadać o książkach. O ile po jakimś czasie nudzą nam się wszystkiego typu rozmowy o modzie, sporcie, najnowszych wydarzeniach ze świata (oczywiście nie wszystkim) to o najnowszych powieściach, uznanych klasykach, znanych autorach i dlaczego ludzie tak wielbią ostatnio Trylogię Czasu (oj, do fenomenu daleko jej, daleko…) można mówić, mówić, mówić…


Co prawda, media udanie narzekają na czytelnictwo w Polsce, jednak nie dajmy się zwieść pozorom. Sama, mimo wrodzonej nieśmiałości, bardzo często spotykam ludzi, którzy książki lubią. Zazwyczaj w małych księgarenkach, bardzo często zaczyna się od zagadnienia na linii sprzedawca-ja, potem jakaś osóbka dodaje swoje trzy grosze.  Jednak czasem o to jest ciężko. Wtedy zostaje się uciec do książki. A autorzy bardzo lubią przemycać tytuły, a niektórzy lubią o nich pisać wciskając swoim bohaterom ciekawe pozycje…

Dzisiaj będzie o takiej książce. Książce o której mogłabym mówić i mówić. Książce, której bohaterowie tak bardzo wdarli się do mojego serca. Książce o książkach.  Książce w której pewna pani odkryła siostry Bronte, w której pewien pan czytał Charlesa Lamba, gdy wokół trwała wojenna zawierucha. Książce, w której można znaleźć ciepło i uśmiech, mimo szarego nieba.

Jest rok 1946. Juliet, młoda pisarka, objeżdża zniszczoną Anglię, promując swą książkę i szukając tematu do następnej. Przypadkiem dowiaduje się o małej wyspie, na której istnieje dziwne Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Powołali je podczas wojny rolnicy i gospodynie, by uratować kilka osób przed aresztowaniem. Ale jak się ma literatura do placka z obierek? Zaciekawiona Juliet odwiedza wyspę, co zupełnie zmienia jej życie...

Sam czas akcji może wręcz wywołać dreszcze. 1946? Rok po wojnie, gdy ludzie świeżo w pamięci mają krzyk, płacz, biedę, zgliszcza… Wtedy właśnie. I wtedy też odnalazły się bratnie dusze. A ponad pół wieku później ja ich odnalazłam. I zaraz poczułam, że czegoś takiego mi brakowało. Mam wiele książek o wojnie. Jest o obozach, o zesłaniach, w większości literatura faktu. A tym razem wojna była wpleciona w powieść. Przekaz nie tracił przez to na naturalności, nie starano się zmienić biegu historii. Raczej opisano ją ze znawstwem i  uczuciem jednocześnie.

Czym byłaby jednak powieść bez ulubionych bohaterów? Biorąc książkę do ręki chcemy się z nimi przecież zaprzyjaźnić. A przyjaciela musimy przecież poznać i co najważniejsze – znaleźć z nim wspólny język. W „Stowarzyszeniu Miłośników…” znalazłam właśnie takie osoby. Do polubienia, chociaż zaopatrzone w różne dziwactwa i naszpikowane przeróżnymi cechami charakteru. Jednocześnie posiadające to, co najważniejsze: empatię, czasem pozytywne zakręcenie i poczucie humoru. Czasem  melancholijne, czasem porywcze, jednak zawsze z uśmiechem, chociaż los nie szczędził im cierpienia. Przeżycie okupacji to trauma, którą zapamiętuje się do końca życia i o ile główna bohaterka,  mieszkająca w Anglii tak jej nie odczuła, to osoby z Wysp Normandzkich i owszem.  Szczególną sympatię poczułam do tego nieśmiałego Dawseya. Jejku, przy mojej paplaninie był całkowitym przeciwieństwem, dlatego czytając jego listy uspokajałam się, uśmiechałam, może nawet pokorniałam?...

A, listy! Bo nawet nie wspomniałam. Książka pisana jest w formie listów. Każdy z prawie każdym, w obie strony, prócz tego pana z pięknym uśmiechem (on jakieś telegramo-liściki przesyłał). Czy to dobrze? Nie wiem, ale ja odebrałam to pozytywnie. Nie dość, że coś innego, dawno nie widzianego, to jeszcze świetnie oddawało klimat tamtej epoki. Może w tym czasie nasz ostatnio wspominany Lewis też pisał do Przyjaciela? A może Tolkien siadł ze swoją fajeczką i też bazgrał do kogoś? Można pomarzyć…

Tak mi było tam dobrze, tak przyjemnie i ciepło, że  aż nie chciałam  opuszczać tych miejsc. I cieszę się, że w literaturze jeszcze takie miejsca są. I, że ja mogę tam jeszcze wrócić. I pobawić się z Kid, i odpocząć. Dobrze, że istnieje „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek”.

A na koniec jeden z trafnych cytatów tej książki: „Właśnie to uwielbiam w czytaniu - w każdej książce odkrywam jakiś drobiazg, który skłania do przeczytania następnej pozycji, a tam znów jest coś, co prowadzi do kolejnej. I tak w postępie geometrycznym - bez końca i żadnej innej motywacji prócz czystej przyjemności.”


"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek", M.A.Shaffer, A.Barrows, Świat Książki, 2010, tł.J.Puchalska

82 komentarze:

  1. Chętnie bym sięgnęła po tą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że nic nie szkodzi na przeszkodzie. Bo przecież chcieć to móc.

      Usuń
  2. Kocham tą książkę! Jest przegenialna! A trafiłam na nią zupełnym przypadkiem. I takie przypadki właśnie są najlepsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, zdecydowanie! Nie wiesz nic o książce, coś cię przyciąga, sięgasz i już po Tobie. A do "Stowarzyszenia..." zaraz po zakończeniu chce się wracać. Przynajmniej do niektórych listów (te jak Juliet przyjechała już na wyspę:))

      Usuń
  3. Już od dawna mam tę książkę na liście "muszę przeczytać". Niestety, nie udało mi się tego jeszcze zrobić, ale koniecznie muszę to nadrobić, gdyż z pewnością warto.. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł kiedyś mi się o uszy obił, ale jakoś nie zwróciłam na niego większej uwagi. Jak widać było to błędem, a że na błędach najczęściej człowiek się uczyć (albo powinien to robić) nic pozostaje mi nic innego jak to zmienić i znaleźć czas na tę książkę. A cytat świetny i zgadzam się z nim w dwustu procentach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście powinno być: a że na błędach najczęściej człowiek POWINIEN się uczyć... Widać głodna jestem, że wyrazy zjadam. :D

      Usuń
    2. Kochana, ja cały czas jem (nie tylko słowa, niestety), więc się nie przejmuj.
      Książkę polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Warto. Na prawdę.

      Usuń
  5. Bardzo fajna recenzja :D
    Po takiej recenzji książkę muszę znaleźć jak najszybciej i to koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. Chociaż mojej gadaninie do recenzji zapewne jeszcze dużo brakuje (obiektywizmu i krytycznego oka, w szczególności;))

      A książki szukaj, jest na prawdę tego warta!

      Usuń
  6. Stworzyłaś niesamowity klimat w swojej recenzji i mam nadzieję, że jest on podobny do klimatu panującego w książce, gdyż to właśnie dzięki niemu mam ogromną ochotę na tę pozycję. Teraz. W tej chwili. Szkoda, że muszę poczekać, aż dostanę ją w swoje łapki... Ale wytrwam. Myślę, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruczku, jest, jest podobny. Jeżeli nie lepszy. I warto na pewno. Mam nadzieję, że ją dorwiesz:)

      Usuń
  7. Ja niestety nie mam możliwości plotkowania o książkach z żywym człowiekiem, a bardzo bym tego chciała :( Wokół mnie są sami... hm... "przeciwnicy" czytelnictwa (oprócz mojego przyjaciela, ale z nim "plotkuję" wyłącznie za pomocą listów pisanych - uwaga! - tradycyjnie, ręcznie, wysyłanych pocztą). No, ale na szczęście mam książkową blogosferę :))
    Na "Stowarzyszenie Miłośników..." mam ochotę od ponad roku, kiedy to przeczytałam podany przez Ciebie cytat - podbił moje serce i jestem pewna, że tak samo będzie z samą książką.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cinnamonku, wchodzisz nawet do takiego Empiku, za ladą niech stoi osoba co najmniej 30-letnia (jakoś te umalowane 25-latki z masą farby na włosach nigdy się do mnie nie odezwały) i albo sama coś napomkniesz, albo sprzedawca. I tak jakoś się zaczyna... No, nie wiem. Co do książek, mam kilka osób z którymi mogę gadać o nich. Na szczęście. A w malutkich księgarenkach, gdy rzadko kto zagląda to wprost uwielbiają gadać! Czasem to zależy od książki, którą wybierzesz... A blogosfera to już w ogóle. Co prawda zdarza się dużo przypadków, że zostawią komentarz nijak mający się do posta, ale jest też trochę osób, które gadać lubią. I to jest fajne!

      "Stowarzyszenie..." to perełka. Już stała się jedną z ulubionych książek.

      Usuń
    2. Wiesz, tak jeszcze zastanowiłam się nad tym o tych listach. To musi być świetne! W ogóle samo pisanie listów - taki piękny zwyczaj, a niestety wymiera. Maile to już nie to samo...

      Usuń
  8. Recenzja jest cudowna, a po tak cudownej recenzji grzechem byłoby nie przeczytać "Stowarzyszenia Miłośników..."!
    ps. Mów co chesz, ale ja tam wielbię Trylogię Czasu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa:)
      A książkę czytaj, czytaj. Jest na prawdę świetna. Już ją baaardzo lubię.

      Co do "Trylogii Czasu" - ech, wiem. A ja swój egzemplarz oddałam i nie żałuję. Tylko miejsce mi zajmował. A niestety humoru to tam tyle co kot napłakał.

      Usuń
  9. Zachwycająca i bardzo zachęcająca recenzja, chwalę, bo chwalić należy, jeśli istnieje taka możliwość:) Cieszę się, że mam parę osób w swoim otoczeniu, które czytają książki i rozmowa z nimi o nich nie powoduje jakiegoś dziwnego uczucia, ale jest czystą przyjemnością:) Książkę widziałam kiedyś chyba nawet na Weltbild i mnie zaciekawiła, więc mam nadzieję, że ją kiedyś przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. April, witamy w Krainie Andersena:) Dziękuję za miłe słowa:)
      Takie osoby w otoczeniu to skarb. Wiem, bo długi czas sama nie miałam do kogo ust otworzyć (na tematy książkowe), teraz jest trochę osób i dzięki temu wiem, że nie tylko ja tak lubię czytać (chociaż takich moli książkowych to jednak wśród moich rówieśników trudno znaleźć...).
      Sama książka na prawdę warta uwagi i nie dziwię, że zaciekawiło. Czy może być coś przyjemniejszego niż książka o książkach?:)

      Usuń
  10. Książkę dawno mam na oku, bo słyszałam o niej wiele dobrego.
    Przez wielu czytelników określana jest mianem "balsamu na duszę"
    Co ciekawe książki nie ma już w Weltbildzie (Świat Książki wydaje pod ich szyldem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam tego określenia, ale zdecydowanie mogę je poprzeć. "Stowarzyszenie" jest balsamem na duszę:)

      Nie dziwi mnie, że się tak dobrze sprzedaje... Ja swoją upolowałam na fincie, więc nie pomogę...

      Usuń
  11. Mam przeogromną ochotę na tę książkę już od naprawdę długiego czasu i żywię nadzieję, że w końcu trafi ona w moje ręce - i również tak mi się spodoba. :)
    Co poradzić, zaliczam się do grupy osób szalejących za Trylogią Czasu. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może zamiast czekać trzeba troszkę pomóc losowi?:) Ja, przyznaję, złapałam ją praktycznie przez przypadek, bo też jeszcze długo bym czekała...

      A są recenzje na blogu tej Trylogii? Jeśli tak, idę czytać. Jakby co będę wrzeszczała, gdzie się nie zgadzam;)

      Usuń
  12. z przyjemnością sięgnę, jeśli wpadnie w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że wcześniej nie zwróciłam uwagi na ten tytuł, ale wszystko jest do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Po przeczytaniu recenzji koniecznie muszę tę książkę przeczytać. Bardzo mnie zaciekawiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  15. To zachęciłaś...
    Już sprawdzam, czy jest mojej bibliotece. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jest i że będziesz mogła przeczytać:)

      Usuń
    2. No i nie ma!
      Pozostaje księgarnia...

      Usuń
    3. Kingo, jakby co, mogę pożyczyć. Co prawda, jak na mola książkowego przystało, nie lubię pożyczać, ale u Ciebie to chyba jej się nic nie stanie, prawda?:)

      Usuń
  16. Świetna recenzja! Ależ mnie zachęciłaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolko dawno nie widziana! Witaj!
      Co do książki - spodoba Ci się. Zobaczysz. Wiem, bo Ty lubisz takie powieści. A jeśli jeszcze nie, to polubisz:)

      Usuń
  17. Takie małe Stowarzyszenie mamy na kanapie. ;) Chciałabym przeczytać powyższą książkę. Tak ciepło o niej napisałaś, że nie ma "nie", muszę ją mieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mamy. Troszkę inne, ale też Stowarzyszenie. Nazwę tylko mu nadać:)
      Książkę, mam nadzieję, że zdobędziesz w najbliższym czasie, a ona, że zdobędzie twoje serce.:)

      Usuń
    2. Jak to, nazwa jest, Przystań Nocnych Marków. :D
      Mam przeczucie, że zdobędzie moje serce. Już powolutku, na odległość, z dystansem to robi. ;)

      Usuń
    3. Ach, tak na to nie spojrzałam! No to cofam, cofam, nazwę już mamy. Stałych członków i gości również. I założyciela. I dyskusje (a czasami jedynie gadaninę), czyli wszystko co potrzeba. Brakuje tylko rozstawionych na stole potraw, ale to jakoś będziemy musiały przeboleć;)

      Jak książkę tylko zdobędziesz i przeczytasz, mów o niej. Już jestem ciekawa jak ją odbierzesz...

      Usuń
  18. Muszę przeczytać. ;)
    Zapraszam do siebie: http://ksiazkowo-recenzjowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo interesująca pozycja, już wpisałam ją na listę do następnych zakupów, więc szybko ją zdobędę.
    Śliczny szablon :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że szybciutko przyjdzie i będzie się podobała.
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  20. Będę mieć na oku :D Bardzo zachęcająca recenzja. Podoba mi się powieść w formie listów, to taka fajna odskocznia. Po Twojej recenzji wnioskuję, że bohaterowie także będą interesujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najpierw te listy trochę zaskoczyły, jednak szybko odkryłam ich urok. Niezaprzeczalny urok, dodajmy;)
      A bohaterowie i owszem... Musisz ich poznać!

      Usuń
  21. Nie czytałam niestety, ale zapewne dostarcza wiele wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, wrażeń? Raczej jest, jak to określiła Magdalenardo, "balsamem dla duszy":)

      Usuń
  22. Widzę, że tez jesteś zachwycona tą książką tak jak ja :) Mnie się najbardziej podobała historyjka o tym jak Juliet zerwała zaręczyny tuż przed ślubem :) I ja jej sięnie dziwię, też bym tak zrobiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sydney miał rację... Mi na początku ten pan wydawał się taki... za piękny, za łatwy. I wyszło szydło z worka! No i oczywiście dobrze. Bo nie widzę innego zakończenia, niż to, które przewidziały autorki.
      Ale fajna też była historia z listami i inicjałami. I jak sekretarka po nie przyjechała:D

      Usuń
  23. Słyszałam o tej książce dawno temu, ale później zupełnie wypadła mi z głowy. Cieszę się, że o niej przypomniałaś i przemyciłaś do recenzji jej magię i urok. Przynajmniej ja tak to odebrałam i mam nadzieję, że też dam się porwać tej historii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosiaczku, ja odczułam sto razy więcej tej magii i uroku w książce. Ale recenzję pisałam sama, więc nie mi oceniać. Jednak sama książka jest cudowna! Zaświadczam!

      Usuń
  24. Tak jak pewnie większość, widziałam tę książkę kilka razy w księgarniach, ale nie sądziłam, że może być aż taka ciekawa. Niestety to fakt, że trudno znaleźć miłych i otwartych ludzi gotowych porozmawiać o czytaniu. Jednak jak już się ich znajduje to najczęściej są to pasjonaci książek, właściciele malutkich księgarni albo antykwariatów.
    Podoba mi się ostatni cytat: wielokrotnie doświadczam tego, że jakaś książka okazuje się być kopalnią wiedzy o dziesięciu następnych!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest ciekawa. Już sam tytuł ciekawi (przynajmniej mnie).
      Co do cytatu: jeszcze jak jest książka o książkach, to już w ogóle. Wszyscy sypią ulubionymi tytułami, gdzieś tam napomykają cichcem o różnych autorach, a wtedy Czytelnik po prostu musi wziąć swój zeszycik z tytułami, względnie kartkę, czy leżący najbliżej świstek papieru i wszystko pozapisywać. A potem szukać tego na wyprzedażach, w księgarniach, bibliotekach.
      Zresztą w zwykłych powieściach jak bohater czyta książkę, to zawsze odbieram ten fakt, jako zachętę od autora: "Przeczytaj, to jest ciekawe, mi się podobało!":)

      Usuń
  25. Bardzo ciepła, a do tego słodka książka, choć za bardzo (ale już po przeczytaniu) kojarzyła mi się z Anią Shirley.
    Na jesienne dżdże jak najbardziej, poprawia humor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Anią? To mnie zaskoczyłaś. Ania mi do głowy nie przyszła... Już prędzej... oj, nawet nie wiem, do czego porównać. Ale nie do Ani! No chyba, że spojrzeć na to w ten sposób: obydwie książki nadają się idealnie do czytania w jesienne wieczory. A pod względem listów i widma wojny, to może trochę do ostatniej części serii o rudej dziewczynce (mówię o jedynej ostatniej części, czyli "Rilli", bo tego ostatniego zbioru opowiadań to chyba nikt nie uzna, za ostatni tom...)

      Usuń
  26. Widzę po twojej recenzji, iż powyższa książka wywarła na tobie ogromne wrażenie a to niezwykle dużo znaczy dla czytelnika, dlatego i ja popytam o tę pozycje w mojej miejskiej bibliotece. Może akurat będą ją mieli, to wtedy przeczytam i sama się przekonam na ile mnie ona urzeknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, Cyrysiu. Zrobiła wrażenie, serce podbiła, teraz tylko wracać do niej. Mam nadzieję, że u Ciebie będzie podobnie:)

      Usuń
  27. Od dawna chcę tę książkę przeczytać, a Twoja recenzja sprawiła, że nie tylko chcę, ale potrzebuję takiej lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szukaj, w bibliotekach, księgarniach. Mam nadzieję, że szybko ją dostaniesz:)

      Usuń
  28. Kolejna ksiązka którą dodaję do listy "Do przeczytania". I zgadzam się, to nieprawda że poziom czytelnictwa w Polsc jest tak słaby! Nie jest oczywiście wysoki, ale nie jest tez tak niski, wielu Polaków czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka lista - przydatna rzecz. Moja miejscami ciągnie się, ciągnie i końca nie widać...
      A co do poziomu, jakoś tak wszyscy o tym mówią, media uogólniają strasznie,a taki Empik nie trzyma się tylko dzięki grom, muzyce i filmom. Książki są chyba głównym priorytetem. A tyle nowych księgarni powstaje cały czas. Nowe wydawnictwa też - to już o czymś świadczy. A jak robią kolejne ankiety na temat czytelnictwa w Polsce, proszę zgłosić się do mnie, średnią podniosę;)

      Usuń
  29. Dawno była na liście książek, które na pewno kiedyś przeczytam. Po Twojej recenzji wskoczyła na listę priorytetów :) Z chęcią i przyjemnością po nią sięgnę. I już nie mogę się doczekać tego spotkania i tych wypraw w moją czytelnicza wyobraźnię ;)
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że dzięki temu awansowi już niedługo trafi na twoją półkę. I że, oczywiście, spodoba ci się:)

      Usuń
  30. Czuję sie po stokroć zachęcona! ;D Wcześniej nie słyszałam o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz nic, tylko szukać i czytać, oczywiście:)

      Usuń
  31. Sam tytuł słyszałam, ale książka nigdy nie trafiła w moje ręce. Po Twojej jakże zachęcającej recenzji to się (mam nadzieję) zmieni. Poszukiwania czas zacząć;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie trafiła przez przypadek. I szczęście, że trafiła, bo stała się jedną z moich ulubionych:)

      Usuń
  32. Widziałam kiedyś film o stowarzyszeniu, ale poetów, tylko trochę nudny. Tak mi się nasunął jak zaczęłam czytać Twoją recenzję. Hmm dziś się wykosztowałam na torebkę, także na pewno książki sobie teraz nie zafunduję, zwłaszcza, że jutro idę na panieński do siostry mojego chłopaka, także będę musiała poszukać w bibliotece.

    P.S. Haha ! :D Ty Cwaniaro :) Tak! Udało mi się i jestem naprawdę szczęśliwa, zaliczyłam na 4-, jako jedyna z osób, które zdawały. Nie wiem, co będzie z nimi, bo babka nas straszyła, że to ostatnia możliwość poprawy...
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W bibliotece też powinna być, mam nadzieję, że ją tam złapiesz:)

      Usuń
    2. A tak skromnie mówiąc, to ja się nie dziwię, że byłaś jedyną, której się udało. Jedynie za Ciebie ściskałam kciuki...;p
      A tak na serio, WIELKIE GRATULACJE!!!

      Usuń
  33. Brzmi ciekawie, więc poszukam tej książki. Mam nadzieję, że mi też się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Raczej nie skuszę się, może innym razem. :)
    [ksiazkowo17]

    OdpowiedzUsuń
  35. Czytałam daaawno temu i uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie podobnie, jedyne co się nie zgadza to czas czytania - niedawno poznałam tę książkę;)

      Usuń
  36. Czytać o czytaniu książek - świetna sprawa ;) O książce już słyszałam, ale sama nie wiem gdzie. Jakiś czas temu widziałam ją na fincie, ale potem zniknęła. W każdym razie ten tytuł chodzi za mną i prosi, by się z nim bliżej poznać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak... Książki o książkach, gdy czyta je w dodatku książkoholik, mają szczególną moc;)
      A z finty to ja ją oczywiście sprzątnęłam. Przypadkiem chwilę wcześniej czytałam jedną pozytywną recenzję, zobaczyłam ją i musiałam mieć;)

      Usuń
  37. A może przeczytam...? rzadko spotykam się z tą książką na blogach i raczej nie pamiętam o niej. Może znajdę w bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo książka rzadko recenzowana, sama natknęłam się na nią w blogosferze ze trzy razy, nie więcej. Jednak aż szkoda, że tak wiele osób o niej nie wie. Bo warto, bo jest świetna:)

      Usuń
  38. Oj będzie trzeba poszukać i przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  39. zapraszam na nn
    http://atramentoweserce-inkheart.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń