"Moje życie upływało pod znakiem książki" (Z.Rabska "Moje życie z książką")


Tę podróż zapamiętam do końca życia. Wędrowałam po Warszawie międzywojennej, Paryżu, Londynie, Brukseli, Zakopanem. Na każdym kroku spotykałam znanych autorów tamtego okresu, bibliofilów, znawców, pasjonatów. Jednak najważniejsze były one  - książki.

Zuzanna Rabska była poetką, pisarką, jednak przede wszystkim bibliofilką. Wychowana w domu pełnym książek, w miłości do książek, całe życie spędziła czytając, rozmawiając, opowiadając i szukając książek. Rok przed śmiercią, gdy większość bliskich jej osób zabrała wojna, postanowiła i przed nami otworzyć swój świat. Więc i ja... zapraszam.



Gdy odsłonicie firankę i wyjrzycie przez okno, zobaczycie piękne, gwarne ulice Warszawy. Jednak skarby kryją się we wnętrzu. W kamienicach, antykwariatach i wielkich bibliotekach. W długich rzędach stoją książki. Pierwsze wydania, białe kruki, oprawione ze znastwem i smakiem, ale również te najnowsze, podarowane przez przyjaciół-autorów z dedykacjami, zabawnymi wierszykami i innymi oznakami sympatii.

Nie inaczej jest w domu państwa Krausharów, gdzie wśród poetów i autorów pierwsze kroki stawia malutka Zuza. Od najmłodszych lat obcując z książkami, a dzięki rodzicom poznając również osobiście wspaniałych autorów - na kartach śledzimy zabawne spotkanie z Bolesławem Prusem, wspomnienia z rozmów z Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem, Kornelem Makuszyńskim, Leopoldem Staffem. W szkole również spotyka ludzi, którzy na dobre zapisali się w historii polskiej literatury, m.in. Bronisławę Ostrowską. Dorasta, niekiedy gusta książkowe się zmieniają, jednak zawsze opasłe tomy towarzyszą jej, będąc podporą, przystanią spokojem.

Między opisy wypraw do antykwariatów, zabawnych anegdotek literackich i niespodziewanych spotkań jednak wkrada się wojna. Najpierw pierwsza, a potem druga, najkrwawsza, głodna, przestraszona. Tego czasu książki przetrwać nie mogła. Bibliofile starali się je ratować, ukrywać swoje zbiory, liczące po kilka tysięcy woluminów. Nie zawsze się udawało. Tak samo, jak nie zawsze udawało się ocalić ludzi...

Piękne są te historie, opowiadające o powstaniu Towarzystwa Bibliofilów Polskich, spotkaniach towarzyskich, dyskusjach, śniadaniach literackich, nowych perełkach ukazujących się na rynku. Opowieści oddychają cudownym powietrzem zakurzonych bibliotek. Świat rysujący się przed nami, wydaje się wręcz nierealny, tak wspaniały, że prawdziwym być nie mógł. Był, istniał i ludzie w nim chłonęli kulturę, kochali literaturę. Jednak tak jak wojna przykryła wiele wspaniałych książek, spaliła, zniszczyła. Tak samo w naszej pamięci zabrakło miejsca dla tej pięknej historii w dwóch tomach. Zapomniane, skrywające piękne opowieści książki pani Rabskiej powinny być wreszcie odkryte...

"Moje życie z książką" Z.Rabska, Ossolineum, 1964

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz