...szczególnie, gdy idzie wiosna.
Nie było stosów? Stosy to tradycja naszej blogosfery, stosy pokazuje się co miesiąc, co tydzień, co chwilę, wszyscy stosy uwielbiają. Stosy, czyli wielkie zbieraniny książkowe, przypadkowe, różnokolorowe, o których można opowiadać. Jednak ja, jako człowiek z natury zapominalski i robiący coś wtedy, gdy przyjdzie mu na to ochota, stosy w swej blogowej karierze (ekhm, niedługo będzie lat trzy, więc jak to tylko zobaczyłam tę liczbę, zaczęłam uciekać i dlatego między innymi dwa ostatnie tygodnie mnie nie było) ostatnio zaniedbałam.
Jednak idzie wiosna, kapelusze, kolorowe lakiery (jak ktoś umie malować paznokcie...), okulary przeciwsłoneczne, spódnice, rowery, rolki, huśtawki! Mogą więc być i stosy. Będą więc stosy.
A raczej jeden.
"Nasza rodzina i inne zwierzęta" G. Durrel - to przygarnięte, biblioteczne (z tych stoisk, na których niektórzy zostawiają, a inni biorą nie płacąc, tylko ciesząc się, że mają wreszcie na półce). Wiadomo, Durrel, zwierząt dużo, humoru dużo, będzie na majówkę do kanapki.
"Wilk morski" J.London - szepcze się w naszej rodzinie, że mieliśmy większość książek Londona. Tata miał. Jednak do własnego domu przyniósł wszelkie inżynierskie tomiszcza, a o Londonie słuch zaginął. Więc zbieram go od nowa. Gdy ktoś w bibliotece zostawi, biorę już nawet nie patrząc na tytuł.
"Lala" J.Dehnel - też tak dużo słyszeliście, też tak dobrze opowiadano o tej książce? Podobnież jest polska, ale och i ach plus orzeszki. A ja zazwyczaj na orzeszki nie jestem uczulona. Słowem, będę sprawdzała i być może się zajadała.
"Czarodzicielstwo", czyli mój pierwszy porządny Pratchett. Kiedyś zaczynałam coś, ale czas sobie poszedł, biblioteka kazała oddawać, więc co było robić.
"Miłość w czasach zarazy" G.G.Marquez - wymieniony, w miło się kojarzącym wydaniu Galerii. Wydaje się być porządny, pełnokrwisty, słoneczny, emocjonalny i dopracowany. Na razie czeka. Na dorównujące mu palące słońce.
"1Q84" H.Murakami - tom trzeci, ostatni, niedługo zapewne będą krzyki i podsumowania w Krainie.
"Miasto popiołów" C.Clare - pożyczone, chociaż już czytałam. Miałam sobie przypomnieć (że niby przed filmem), chociaż nie jestem pewna, czy chcę. Ale ogólnie, to wszyscy wiedzą, jakie są te Dary Anioła - typowo młodzieżówkowe, dające się czytać tylko gdy jest tak źle, że nie będzie już gorzej. Więc na to mniej więcej czekają.
"Wypisy z ksiąg użytecznych" C.Miłosz - to zbiór poezji z całego świata (chociaż wydaje się przeważać ta z Dalekiego Wschodu) z komentarzami naszego noblisty. Podczytuję na razie. Po kilka wierszy. Żeby przypadkiem się tam nie utopić.
"Auto da fe" Canetti - ma być dużo książek i outsider. Albo raczej, już jest. Zaczęłam. A ostatnio próbuję wrócić.
"Sztuka i czas" plus "Historia malarstwa" czyli malutkie fascynacje ostatnimi czasy. Jedną sponsoruje biblioteka, drugą Zły Ludź, obydwie czytane do poduszki, żeby miło się zasypiało czy wstawało następnego dnia.
Jednak Wielki Post finiszuje, ja więc na razie nie będę patrzyła na te książki wyżej, tylko wędrowała sobie z Nimi.
"wszystko razem strasznie krzywe i...", ale jakże piękne:)
OdpowiedzUsuńNa swój własny sposób - oczywiście :D
UsuńA mnie "szoknął" zbliżający się wielkimi krokami rok i to Twoje ciągle rozbrzmiewające w mojej głowie gadanie, że "roczni blogerzy już nie raczkują!" Idź Ty. :<
OdpowiedzUsuńWczoraj właśnie dorwałam sobie 4 tom Darów z biblioteki i czytam sobie powolutku. Co prawda nie ma się czym zbytnio zachwycać, ale jest dobrze, a ja teraz potrzebuję takich miłych książek. ^.^
Eeee, mam super pomysł - jak już będzie za ciężko i wiek bloga będzie przygniatał zamkniemy, znikniemy i założymy sobie nowe. Proste? Proste. I jakie przyjemne.
UsuńDary Anioła - fajerwerków nie ma, ale czasem są takie dni, że się czyta bezmyślnie. I potem miło się o tym rozmawia i strasznie miło porównuje do ekranizacji i krytykuje... ;)
Ale dużo książek. Masz co czytać - nie ma co. Ja o stosach zapominam albo zwyczajnie nie chce mi się ściągać ponownie ksiązek z półek, układać, szukać odpowiedniego tła, fotografować (zwykle kilka razy psuje mi się kadr), po czym opisywać. Pewnie ze stratą dla własnego bloga, bo stosy, jak doskonale wiemy, przyciągają największą ilość ludzi, ale co zrobić. Leniwiec jestem straszny i to jest niestety choroba wybitnie nieuleczalna.
OdpowiedzUsuńTo podobnie do mnie. ;) Jednak jak już przytaszczyłam dziś książki z biblioteki, zebrałam ze stolików w całym domu i wyjęłam z torebek, to trzeba było jedynie Marqueza z półki wyciągać. ;) Więc o tle postanowiłam zapomnieć, tylko fotografować, tak szybko jak się da.
UsuńA ja o Darach Anioła kompletnie zapomniałam, tak samo jak i o rocznicy bloga, która była 4 dni temu O.O Może skuszę się po 4 tom, jednak jakoś mnie do niego nie ciągnie, podobno nie trzyma poziomu pozostałych. A tak po za tym to jestem zachwycona twoim stosem *.* Ja ostatnio weszłam do machiny czasu i żyję II wojną światową.
OdpowiedzUsuńMnie chyba też czwarty zdenerwował dopiero. Albo po prostu tutaj mi się dopiero zły humor skończył. ;)
UsuńJa sobie skaczę, a to renesans, a to koniec postimresjonistycznego XIX-wieku, a to lata 80...
Lubię ostatnie zdanie i ostatnie zdjęcie (choć jakaś literówka chyba wpadła ;)). Tym bardziej, że mam taki sam zamiar od... Dawna. I tylko tak spoglądam na lewo, odrywam wzrok od matematyki (daj mi jakieś korepetycje, człowieku z rozszerzoną matematyką, bo już cierpliwości nie mam), przestaję czytać Sylvię Plath i się patrzę. Bo strasznie bym chciała. Chociaż Drużynkę, sam początek. Ale wiem, że jak już zacznę, to biblioteka mnie zacznie ścigać z innymi książkami i zawalę wszystkie nadchodzące sprawdziany. A nie mogę się nawet filmami zadowolić, bo powędrowały. Więc zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńStosu też zazdroszczę. Szczególnie tego Durrela, Miłosza o książek o sztuce. Dużo dobra.
(I te cuda z tyłu, co je ledwo widać, ale widać!).
Dziękuję, poprawione ;)
UsuńTeż zabierałam się od dłuższego czasu za Władcę, jednak dziś zaczęłam, nie patrzę już na nic innego, lekcje i tak mi nie wychodzą w tym liceum, książki też czytam wyrywkowo (albo cały dzień, albo ledwie po kilka zdań). Wreszcie trzeba...
Ten piękny Tolkien na dole to Twój? Jeju... *.* Ja mam tylko Drużynę u siebie, jedną, samotną i do tego w nowszym tłumaczeniu, gdzie Drużyna jest Bractwem i w ogóle mi się to nie podoba
OdpowiedzUsuńZostało mi na półce akademikowej tylko dwie książki, na które tak średnio mam ochotę, więc budzi się teraz we mnie książkowy potwór, który ma ochotę biec na łeb na szyję do księgarni i do biblioteki, żeby taki stosik sobie uskładać
O, i muszę kiedyś poznać Pratchetta!
Dumnie odpowiem, że Tolkien mój, chociaż dwóch kolejnych tomów nie mam - mam jeszcze wydanie jednotomowe (takie opasłe Muzy). Tylko, że drużyna ulubiona, to sobie mogę wszędzie nosić. ;-)
UsuńMiłego czytania :)) Duży misz-masz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńOjej, jakie stosisko! I Murakamiego widzę :) Miłego czytania!
OdpowiedzUsuńMurakami jest, ale czytanie go... ostatnio wiele do życzenia pozostawia niestety...
UsuńKochana, wiosna to już przyszła, a nie idzie :) Ostatnio bez kurtki siedziałam na ławeczce i czytałam, słońce świeciło cudnie, niebo było błękitne, więc jak dla mnie, to już wiosna!
OdpowiedzUsuńMoże w Twoim końcu Polski. U mnie na razie jedynie nieśmiało wygląda i coraz serwuje burze. :)
Usuń"Miłość w czasach zarazy" - nie lubię. Bardzo. Ale nie będę Cię zniechęcać. Przeczytaj i porozmawiamy;)
OdpowiedzUsuńTo z jeszcze większą ciekawością czekam na tę książkę ;)
Usuń