Tytuł: Dopóki mamy twarze
Autor: Clive Staples Lewis
Wydawnictwo: Esprit
Ilość stron: 360
Nie było jeszcze nikogo kto by pojął czym tak naprawdę jest miłość. Tak samo nie ma nikogo, kto by odnalazł samego siebie. Człowiek z natury stanowi dla siebie zagadkę. Jednak każdy próbuje i czasem konsekwencje tego są straszne….
W starożytnej Galome żyje król, który ma dwie córki, piękną Rediwal i szpetną Orual. Kilka lat po nich na świat przychodzi malutka Istra (z greckiego Psyche), a jej matka umiera przy połogu. Dziewczynka olśniewa wszystkich swoją urodą. Uważana jest za boginię, wiele osób prosi ją by im pobłogosławiła, dotknęła. Jednak niedługo później w kraju nastaje czas zarazy. Ludzie umierają, plony gniją. Wszyscy uważają, że to bogowie chcą, by Psyche wróciła do nich. Dlatego król decyduje się złożyć ją w ofierze. Przeciwni temu są jedynie Orual, która pokochała Istrę jak własne dziecko i Lis – grecki niewolnik, doradca króla, nauczyciel obydwu dziewczyn. Jednak decyzja jest nieodwołalna…
Historia opowiedziana w książce „Dopóki mamy twarze” zaczarowała mnie. Już po kilku kartkach wiedziałam, że nie będę mogła się oderwać. Lewis umiejętnie operował językiem sprawiając, że czytelnik pochłaniał stronę po stronie jakby czas dla niego nie istniał. Widział tylko to co dzieje się w Galome. Autor tym czasem prowadził nas po łąkach, komnatach, lasach. Czuliśmy na twarzach oddech bogów, gniew króla, frustracje poddanych.
Przyczynili się do tego niewątpliwe bohaterowie, świetnie zarysowani, przedstawieni. Tam nie było miejsca na potknięcia stylistyczne, czy nieścisłości. Bohaterowie sami byli historią. Swoim charakterem sprawiali, że czytelnik stawiał sobie pytania, szukał odpowiedzi, wsiąkał.
Szczególnie zafascynowana byłam osobą narratorki – Orual, której decyzje napędzają całą akcję. Nieraz zatrzymywałam się na chwilę, by zastanowić się, jak ja bym się na jej miejscu zachowała, co bym zrobiła. Jej charakter był dla mnie zagadką. Jej miłość do Psyche z czasem stawała się po prostu niebezpieczna.
Oczywiście książkę możemy uznać za zwykłe fantasty, którym niewątpliwie jest i na tym koniec. Jednak to by było bez sensu. Nie zauważylibyśmy tej głębi, którą stara się nam pokazać autor, nie wyciągnęlibyśmy nic z tej powieści. Dlatego proponuję pójść szczebelek wyżej, zobaczyć co Lewis chce nam przekazać.
Choć jak powiedziałam, od książki nie mogłam się oderwać, nie wiem jak to się stało. Patrząc na to z boku książka nie powaliła mnie na kolana całkowicie, czasem faktycznie, widziałam w niej tylko interesującą historię, nic więcej. Jednak nawet ta historia była tak magiczna, zajmująca, że mój szacunek dla pana Lewisa wzrósł. Wymagania również.
Nie mogłam pominąć również porównania do „Opowieści z Narnii”. Seria jest najbardziej znanym dziełem autora w naszym kraju i wiele osób sięga po nią w niewłaściwym czasie strasznie się rozczarowując. Opisywana przeze mnie książka jest całkowicie inna. Nie ma tu tak oczywistego nawiązania do Biblii, jest przeznaczona dla całkowicie innej grupy wiekowej. Dzięki swej przystępnemu językowi powinna zainteresować większość z Was.
Nie mogłabym nie wspomnieć o okładce. Jest cudowna, to ona tak na prawdę nakłoniła mnie po przeczytania tej książki dawno temu. Ta kobieta przyciąga wzrok. Nie sposób przejść obok niej obojętnie.
„Dopóki mamy twarze” to historia drogi życia kobiety samotnej, która popełniła kilka błędów za które zapłacił najwyższą cenę. Książka o miłości której rozum nie był w stanie dorównać, opowieść o poszukiwaniu prawdy, wierze.Arcydzieło Lewisa, które powinno Was zainteresować
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Esprit.
Uwielbiam tę książkę - magiczna okładka, rewelacyjny i tajemniczy tytuł i oczywiście nieziemska treść :) To prawda, historię Orual można traktować jak zwykłą opowieść, ale można też pochylić się nad nią i zobaczyć prawdziwą magię :)
OdpowiedzUsuńKsiążka w planach, jestem ciekawa tej historii. Niestety, na razie plany nie doczekują się realizacji.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa,ale zdecydowanie nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńza Narnią nie przepadam, ale inne krainy chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńOj, już kolejna dobra recenzja tej ksiązki. Zdecydowanie muszę ją zdobyć ;)
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się ta historia. Muszę po nią sięgnąć, chociaż szczerze mówiąc dwa tomy "Narnii" od premiery goszczą na mojej półce i nie mogłam przez nie przebrnąć. Chyba byłam już na to za stara :( Czuję jednak po przeczytaniu Twojej recenzji, że nie będzie tak z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie miałam ochoty czytać tej książki, ale pojawiające się pozytywne opinie stopniowo mnie przekonuję, jeśli nadarzy się okazja to na pewno zapoznam się z tym tytułem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad nią, ale pewnie przeczytam ;) Autor ciekawie misze, czytałam jego Problem cierpienia i muszę przyznać, że daje do myślenia ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak czaję się na książka Lewisa i zdecydować się nie mogę... :)
OdpowiedzUsuńTeraz czuję się w zupełności zachęcona :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała.:)
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać, jestem jej strasznie ciekawa.
OdpowiedzUsuńA i okładkę ma ładną. (:
Gdy po raz pierwszy usłyszałam o tej książce, to raczej nie chciałam jej czytać. Jednak twoja recenzja mnie zaciekawiła i z chęcią sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.,
Mnie również się podobała i uwielbiam okładkę, choć szczerze mówiąc kojarzy się ona bardziej z kobietą współczesną, nie starożytną ;)
OdpowiedzUsuńPo Twojej bardzo ciekawej recenzji mam straszną ochotę przeczytać "Dopóki mamy twarze".
OdpowiedzUsuńTo raczej nie moje klimaty. Jakoś mnie książka nie przekonuje. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Twórczość tego autora jeszcze przede mną, jednak mam nadzieję kiedyś zabrać się ze jego książki ;) fajna recenzja!
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam wielokrotnie i chętnie po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej upatrzyłam tę ksiązkę. Teraz tylko jak podreperuje budżet finansowy, to chętnie ją zakupie.
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się spodobała. Ucieszyłam się bo niedługo po premierze mogłam ją już wypożyczyć z biblioteki. Czytałam w wakacje, ale nadal mam część scen w pamięci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kompletnie zapomniałam o tej książce, a leży już na półce od dobrych paru miesięcy. Muszę się w końcu za nią zabrać. ;)
OdpowiedzUsuńUspokoiłaś mnie, bo po kilku przeczytanych recenzjach zaczynałam myśleć, że to niemal traktat filozoficzny (a tego nie lubię, oj nie.....)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nową notkę do Krainy Słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No i zainteresowałaś :) U mnie nn :)
OdpowiedzUsuńAle mi narobilaś smaczku na tą książkę o matko !
OdpowiedzUsuńJa tam jednak w dzieciństwie uwielbialam Opowieści z Narni.
Od dawna miałam zamiar ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa, a okładka mi się bardzo spodobała ;)
Chętnie kiedyś być przeczytała. Lubię styl Lewisa. ;)
OdpowiedzUsuńCudowna książka, jedna z moich ulubionych Lewisa :) Mistrzostwem jest to, co Lewis zrobił ze starym mitem, jak przetworzył archetypy. Wspaniały człowiek i wspaniała książka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Darek