"Zabić drozda" H. Lee


Autor: Harper Lee
Tytuł: Zabic drozda
Wydawnictwo: Pruszyński i S-ka
Ilość stron: 360




Trudno jest sięgać po książkę, gdy wie się, jaką opinię sobie „wyrobiła”. Tak było z powieścią Harper Lee. Wiedziałam, że przeczytać muszę, jednak w środku siedziały obawy „-A jak czegoś nie zrozumiem? Jak się na niej całkowicie zawiodę?” gadało coś w głowie. Jednak postanowiłam się przełamać,  przeczytać i gdy zaczęłam… oniemiałam.

Zaczęło się niespodziewanie. Autorka powierzyła narrację ośmioletnie j Smyk, która jak każde dziecko w jej wieku ma spostrzeżenia niebanalne, jednocześnie ubrane w śmiesznie proste słowa. Widzimy obraz życia z tamtego okresu. Pierwsze przyjaźnie, dni w szkole, harce, zabawy w teatr, a podczas tych  prozaicznych i jakże miłych czynności autorka wprowadza nas w świat Ameryki z lat 30. Poznajemy  mentalność  ludzi z tamtego okresu, to ograniczenie i dzielenie na czarne i białe. Jednak pani Lee nie ma zamiaru trzymać się stereotypów.  Pokazuje, że człowiek nawet bez ukończonej szkoły może myśleć inteligentniej niż ci „wykształceni”. Pokazuje, że świat choć  technologia niewątpliwie poszła do przodu, to się nie zmienił. Ludzie zawsze są tacy sami. 

Tak kończy się część pierwsza. Wchodzimy powoli w decydującą fazę procesu Toma, który został niesłusznie posądzony o pobicie i gwałt. Jednak jest przegrany jeszcze przed rozpoczęciem. Dlaczego? Bo jest Murzynem. W tamtym okresie jeszcze nie ma pojęcia rasizm. Ludzie biali są lepsi od tych kolorowych i już. Mimo tego Atticus (ojciec Smyk) postanawia bronić Toma. Większość mieszkańców jest tym zdziwiona i oburzona. Zaczynają się prześladowania nie tylko Atticusa, ale również dotyka to jego dzieci.
Podczas tych wydarzeń Smyk dorasta, zaczyna rozumieć pewne rzeczy, dokonywać wyborów. Czytelnik te spostrzeżenia czyni wraz z nią, wrasta w historię, zaczyna uświadamiać pewne rzeczy.

Książka niby banalna, jednak po raz kolejny otwiera nam oczy na ludzką dolę, przypomina o tym, o czym tak często zapominamy. Myślę, że ta niepowtarzalność  „Zabić drozda” tkwi w fakcie, że wydarzenia są widziane oczami dziecka. Powiecie, to już było, ba, coraz więcej autorów się do tego ucieka. Jednak cały czas twierdzę, że ta powieść ma w sobie to COŚ co wybija ja ponad inne książki. Nie wiem, czy sprawia to niepowtarzalny klimat, łatwy język,  naturalność bohaterów, czy może te spostrzeżenia, które dla niektórych mogą wydawać się śmieszne, a w których ukrywa się prawda.

Powieść pani Lee nie bez powodu cieszy się uznaniem od ponad pół wieku. Książka jest przeznaczona dla wszystkich. I tych dużych i tych małych, bo zasady są jednakowe dla wszystkich.