Chyba każdy wie, że jestem równie mocno co od książek uzależniona od kibicowania. Oglądam wszystko. Od sportów zimowych po lekkoatletykę. Oczywiście największym sentymentem darzę siatkówkę. Nie o niej jednak będzie dziś mowa, a o najpopularniejszym sporcie świata – futbolu.
Marcin Rosłoń, były zawodowy piłkarz pierwszoligowy, w 2006 roku z Legią Warszawa zdobył tytuł Mistrza Polski. Od 2000 roku związany z CANAL+ jako komentator sportowy. Jego domeną są ligi polska i angielska. Gospodarz programu 1 na 1, w którym rozmawia z postaciami polskiego futbolu, wybierając niekonwencjonalne miejsca spotkań i zadając niestandardowe pytania.*
Ten właśnie pan (do którego mam nota bene wielki szacunek i sympatię) otworzył nam, zwykłym śmiertelnikom, drzwi to szatni. Tam panują całkowicie inne zasady niż byśmy się tego mogli spodziewać. Tam odprawiane są wszystkie rytuały. Tam każdy nawet niepozorny człowiek jest ważny.
Książka pisana jest w formie typowego słownika, jednak sposób w jaki pan Marcin wyjaśnia nam poszczególne terminy diametralnie różni się od tego do którego przyzwyczaiły nas popularne encyklopedie. Jest o wiele lżejszy, zabawniejszy, bardziej zrozumiały, ciekawszy. Poza tym porusza interesujące zagadnienia. Co może znaczyć na przykład dwójka i czwórka? A kosa i bałwanek? Autor obrazowo nam wszystko opisuje wplatając w to porównania do różnych piłkarzy, własnych wspomnień.
Te porównania wpływały przyznam bardzo intensywnie na moja wyobraźnię. Szczególnie, że autor nie wymieniał tylko współczesnych, znanych piłkarzy jak Leo Messi. Znalazło się tam również miejsce dla Jerzego Kraska, Macieja Murawskiego i mojego ukochanego Pele. I wtedy w ruch poszły wspomnienia. A pamiętasz ten mecz z finału LM w 2008? No pamiętam. A ten półfinał MŚ z 2002? Gorzej, trzeba by sobie przypomnieć daną akcję… I tak siedziałam, oglądałam, przeżywałam na nowo, czytałam, popijałam herbatkę. Żyć nie umierać.
Nie wypada tu nie wspomnieć o świetnych ilustracjach Andrzeja Jankowskiego. Andy wykonał kawał dobrej roboty…
„Mowa trawa” to nie tylko gratka dla każdego piłkarskiego kibica, ale również dla ciekawego nowych doznań czytelnika. Pan Marcin stworzył bardzo dobrą książkę, którą się pochłania, spędzając mile swój czas.
Książka jest również świetnym prezentem. Mój brat już podebrał egzemplarz i sam podczytuje.
I teraz najważniejsze do autora: ja też grałam w kwadraty. Zapewniam panie Marcinie, że ta gra nie wyginęła, jest również popularna jak kiedyś:)
*okładka
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję wydawnictwu Bukowy Las.
Nie moje klimaty, że tak powiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
@Również się zgodzę, jednak braciszkowi powinien przypaśc do gustu:D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o piłkę nożną, to odkąd pamiętam zaciekle, z pasją, z oddaniem kibicuję narodowej drużynie Hiszpanii ;) Jednak książka to nie do końca mój klimat. Mimo to recenzja bardzo fajna ;)
OdpowiedzUsuńNo pewnie tacie też ;D
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam zapalonym kibicem piłki nożnej i siatkowej. Teraz już mi to minęło, ale ksiązke chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńSportu nienawidzę i nie mam o nim pojęcia. O piłce zwłaszcza, więc raczej po tą książeczkę nie sięgnę, niemniej brzmi nawet ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że z Ciebie taki kibic.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, bo sama za sportem nie przepadam.
Pozdrawiam.
Nie jestem przekonana, aczkolwiek słyszałam to tej książce
OdpowiedzUsuńJa raczej nie przeczytam. Moje zainteresowanie sportem można porównać do moich wyczynów w tej dziedzinie jest znikome (co odzwierciedla ocena z wychowania fizycznego), niestety. :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a ja nie wiedziałam, że tak lubisz kibicować. :) Ile to się ciekawych rzeczy można dowiedzieć o innych czytając ich recenzje. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej od futbolu cenię sobie wszelkie sporty przy użyciu rakiety (tudzież paletki): tenis, squash, badminton. I te ekstremalne- chciałabym kiedyś skoczyć na bungee (ale to raczej pozostanie w sferze "kiedy już będę bogata/ kiedy będę miała czas"). Pomimo tego wyobrażam sobie, że "Mowa trawa" byłaby odpowiednim prezentem dla brata, chociaż ten nie przepada za narodowym futbolem (woli hiszpański i angielski). W każdym razie autor wydaje się ciekawy ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
książka z pewnością oryginalna, ale chyba nie dla mnie. nie mniej jednak tytuł i okładka są bardzo zachęcające :) o, chociaż nie, wiem, byłaby idealnym prezentem pod choinkę dla mojego chłopaka, on - tak jak i Ty - jest kibicem prawie wszystkich kategorii sportowych :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ciekawa pozycja, chętnie zajrzę ;D
OdpowiedzUsuńChyba nie odnalazłabym się w tych klimatach. Nie cierpiałam w-fu. Źle mi się kojarzą szatnie przy sali gimnastycznej. Ale recenzja świetnie napisana!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie interesuję się sportem, ale ta pozycja dla wybranej grupy czytelników może być bardzo ciekawa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpiłka nie leży w moim kręgu zainteresowania, ale dla samej formy książki chętnie rzucę na nią okiem.
OdpowiedzUsuńNie wiem zbyt wiele o piłce i chyba dlatego jest to książka w sam raz dla mnie - przecież w końcu mając 2 braci w domu wypada coś o niej wiedzieć, prawda? :D
OdpowiedzUsuńPiłkę nożną lubię, więc i ten słownik mógłby być bardzo interesującą lekturą ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie specjalnie się zainteresowałam. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem.. Tematyka raczej nie dla mnie i raczej sobie odpuszczę;) Chociaż kto wie,może kiedyś wpadnie mi w ręce i przeczytam;p
OdpowiedzUsuńKwadraty są świetne, to tak na marginesie, ale książka nie przemawia do mnie, może kiedy indziej :)
OdpowiedzUsuńJa tam za sportem - szczególnie transmisjami piłki nożnej i Formuły 1 - nie przepadam...
OdpowiedzUsuńJa tam lubię piłkę nożną i pewnie ten słownik też by mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie lubię polskich autorów, więc raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie moje klimaty, stronie od wszystkiego, co jest związane ze sportem ;)
OdpowiedzUsuń