Biografia powieściowa, czyli świetność taka, że muszę zadzierać głowę ("Na plebanii w Haworth" A.Przedpełska-Trzeciakowska)

Pamiętacie fragment Idy sierpniowej, w którym samotna bohaterka całą noc czyta podniszczony egzemplarz Jane Eyre? Ten obraz działał na mnie przez długi czas. W końcu i ja postanowiłam sobie kupić i przeczytać tę powieść.

Książka mnie, wówczas drobną uczennicę klasy szóstej, zaczarowała, omotała i wprawiła w zachwyt. Z miejsca stała się tą jedyną, ulubioną (do czasu, co prawda). Potem były Wichrowe Wzgórza, Shirley, Lokatorka Wildfell Hall, Agnes Grey – wszystkie w jakiś sposób szczególne, miejscami aż przytłaczające osobowościami poszczególnych postaci.

Jak to zwykle bywa, za zainteresowaniem książką, idzie zainteresowanie autorką. Dlatego też nie wahałam się chwili i pewnego zimowego dnia zakupiłam Na plebani w Haworth – biografię rodzeństwa Bronte.

Sięgnęłam po nią dopiero rok później. Rok odkładania, by mieć większą przyjemność z lektury, rok radosnego oczekiwania, rok by sięgnąć wreszcie po książkę, która miała mnie przenieść w świat XIX-wiecznej Anglii,  w świat genialnej czwórki. 

Przeczytałam, pochłonęłam i odkąd skończyłam siedzę mrucząc do siebie: Świetna książka, wspaniała książka, coś cudownego. Bo człowiek egzystuje marnie na tym świecie, czyta Jane Eyre, umie zachwycić się Shirley, a potem sięga po tę niepozorną książkę i widzi wszystko z całkiem innej strony niż wcześniej.  Wszystkie sploty, wszystkie nawiązania, wszystkie rozwiązania, które przedtem były niejasne, teraz stają się oczywiste. Wszystkie emocje, które targają bohaterkami, targały również autorkami.
I od razu można napisać: nie czytajcie dzieł sióstr bez lektury tej książki! Do niektórych pozycji podchodzimy lekko, bez dystansu, a potem widzimy całą historię jak na dłoni, wszystko co się z nią wiązało. Słowa parzą.  Bo historie zdarzyły się nie tylko na papierze, ale i w życiu (tylko zakończenie nie zawsze takie samo).

Plebania w Haworth [źródło]

Na plebanii w Haworth jest historią tragiczną. Historią tragiczną dziwnej rodziny, genialnych dzieci. Odciętych od świata, nie umiejących ze światem nawiązać kontaktu.
Gdy mówimy Bronte myślimy: Emily. Za chwilę przychodzi nam do głowy Charlotte. Dzięki ostatnim wydaniom również Anne.  Jednak ta książka zaczyna się w zupełnie innym miejscu, w zupełnie innym czasie.  Gdy na scenie nie widać trzech sióstr. Jest wolno toczący się powozik w którym siedzą państwo Bronte. Biedni, ale szczęśliwi. Zaraz pojawiają się kolejne obrazy - narodziny, niespodziewany śmierci wywierające taki wpływ na przyszłe pisarki, odtrącenie, osamotnienie, fascynacje, pisarskie próby, nieumiejętność życia w społeczeństwie, różnice charakterów czy na końcu nawet alkoholizm i narkotyki.

Mimo natłoku informacji biograficznych, książka nie ciągnie się, nie gubi, nie oszołamia nadmiarem informacji. Czyta ją się jak powieść. Ekscentryczną, po trochu straszną, po trochu fascynującą.
Z wiktoriańską Anglią w tle, z wielkimi postaciami na przedzie i ich codziennymi zmaganiami. Z prozaicznymi problemami, z mrożącymi krew w żyłach i wywołującymi łzy w oczach historiami.

Jest świetna, po prostu.

"Na plebanii w Haworth" A.Przedpełska-Trzeciakowska, wyd.Świat Książki, 2010, str. 512

Charlotte: Jane Eyre || Shirley || Vilette || Profesor
Emily: Wichrowe Wzgórza

22 komentarze:

  1. Cudna jest ta książka!! Też uwielbiam siostry Bronte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem przerażająca jest ilość przeczytanych przez ciebie książek.;-) Więc, Wyrocznio Książkowa, czytałaś "Siostry Bronte"? Dobre to?

      Usuń
  2. A ja mam jeszcze przed sobą tę książkę, najpierw chcę przeczytać wszystkie powieści sióstr, a na końcu sięgnąć po biografię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście polecam inną kolejność (patrz: tekst wyżej) jednak każdy czyta jak chce.

      Usuń
  3. To jedna z moich najukochańszych książek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki. Będę wiedziała od czego zacząć. "Jane Eyre" czytałam 1,5 roku temu, ale w złym okresie mojego życia - w czasie choroby i śmierci babci. Chcę jeszcze sięgnąć po dzieła sióstr Brontë - wiem, od jakiej książki zacząć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę.:-)
      Zaczyna, szybciutko kupuj książkę, bo chociaż wznawiana tak niedawno, to nakłady powolutku pewnie będą się kończyły (moje trzecie oko mi podpowiada)

      Usuń
  5. O, właśnie trzy dni temu kurier mi to cudo przyniósł (swoją drogą, zaraz potem w księgarni stała się niedostępna, więc cieszę się, że się zebrałam w końcu - i dziękuję, bo to po części dzięki Tobie :)). Przeczytałam sobie kawałeczek, już jestem zachwycona, ale jeszcze odwlekam, tak ładnie wygląda na półce, haha. Chyba posłucham i poczekam z resztą książek sióstr, chociaż "Shirley" już mam i nie mogę się doczekać lektury, bo ostatnio (w pociągu do Warszawy i z powrotem :)) przeczytałam "Ruth" i znowu w tej Anglii utknęłam. A właśnie, czuć w "Na plebanii..." ten angielski klimat?
    Chyba się nieco za bardzo rozpisałam, ech.

    P.S Mail się pisze, wolno i ciężko co prawda, ale w weekend dotrze, chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuć, czuć strasznie! Tak bardzo, bardzo! Nawet się nie waż ruszać "Shirley", czytaj najpierw "Na plebanii w Haworth", ręczę, to jak powieść jest.

      PS.Spokojnie, ja też mam takie zaległości mailowe, że śpieszyć się nie ma co.

      Usuń
  6. Jeśli chwalisz to z pewnością przeczytam, choć jak na razie nie czytałam żadnej książki sióstr Brontë. (Tylko nie bij :c) Muszę to wreszcie nadrobić, tylko nie mam kiedy. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja biję? Przecież ja jestem całkiem spokojnym człowiekiem... ;-)

      Usuń
    2. Bić, nie bijesz, ale to było tak na zaś. :P

      Usuń
    3. No ja myślę!
      A tak w ogóle, to mogłabyś coś sióstr Bronte przeczytać. Chociażby taką Jane Eyre...:p

      Usuń
  7. Chcę, chcę. Ale ja za dużo chcę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś takiego wręcz trzeba chcieć bardziej niż inne. Na prawdę, dobra książka to jest.

      Usuń
  8. Jedna z lepszych biografii, jakie miałam okazję czytać. Tak jak piszesz, warto znać ją przed zapoznaniem się z książkami sióstr, bo faktycznie można inaczej spojrzeć na niektóre zagadnienia. Wszystkim polecam!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatriz, wiem.:-) I strasznie się cieszę, że się podobała. Ludzie, słuchajcie tej kobiety!

      Usuń
  9. Nie słyszałam o tej książce, ale bardzo zachęciła mnie Twoja recenzja. Jak tylko zobaczę ją w bibliotece, to wypożyczam :)

    P.S. Jeśli zechcesz i znajdziesz czas, to zapraszam Cię do zostawienia komentarza u mnie i zwiększenia szansę na moją wygraną w konkursie pod postem http://miqaisonfire.wordpress.com/2013/05/24/332-konkurs-fabryki-slow-zgadnij-co-to-za-okladka-3/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martusiu, książkę polecam, a co do konkursu to z przyjemnością pomogę.

      Usuń