Po prostu, trafiła się książka inna. Taka, nad którą trzeba się pochylić, chwilkę zastanowić, wrócić niekiedy. Książka okropnie bestsellerowa i jednocześnie nawet tym szumem nie dotknięta.
"Sunset Parka" Austera, osobowy, bez charakteryzacji, scenariusza i scenografii. Żadnego wystroju w stylu retro, żadnych szminek, żadnych napuszonych strojów. Żadnego miejsca akcji, żadnych ulubionych ławeczek.
Są postacie.
Zagubiona artystka, rozpaczliwie szukająca siebie. Dziewczyna z wielkimi ambicjami i intelektem. Pisarz oschły i niespełniony. Przyjaciółka obserwująca ludzkie zachowania za pomocą filmów. Starszy pan, wydający książki. Wszyscy powiązani z jedną osobą.
Z nim. Pokutującym, piekielnie inteligentnym, bez ambicji, z poczuciem winy, z mroczną przeszłością, zakochanym i pełnym sprzeczności.
Na fabułę składają się ich historie. Ludzkie historie, historie wewnętrzne, czasem kryzysy, czasem chwile szczęścia, czasem poszukiwania. Jednak przede wszystkim, mamy tam jego historię. Historię Milesa, która w dziwny sposób łączy się ze wszystkimi innymi, przeplata i wpływa na nie.
Te historie są genialne.
Historie zagubionych ludzi, historie zwykłych ludzi. Dla mnie by wystarczyły. Jednak wspomnę, tak, jeśli chcecie doszukacie się tam Nowego Jorku, doszukacie się tam młodości, czasem nawet doszukacie się dobrego scenariusza, który wystarczyłby na całkiem porządną książkę. Bo postacie żyją w Nowym Jorku, w zapomnianym opuszczonym domu, w Sunset Park, bo postacie czasem pracują, czasem pchają akcję do przodu.
Poza tym, doszukacie się tam jeszcze słów, którymi autor bawi się z wprost zachwycającą umiejętnością. Umie ich używać, umie je przekładać i układać.
Po prostu, jak to powiedział Murakami Paul Auster jest absolutnym geniuszem.
"Sunset Park" P.Auster, wyd.Znak, 2012, tł.M.Makuch
No, no, z recenzji dużo nie wynika, ale kusisz, oj, kusisz. Muszę zakupić i z chęcią przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńRecenzją to ja bym tego nie nazwała... :p
UsuńAaa! eM już widziała kiedyś tę książkę, tylko nie pamięta już czemu jeszcze jej nie przeczytała.
OdpowiedzUsuńA eM ostatnio ma fazę na zabawy w literaturze i w filmie. Słowne też.
To niech eM szybko się za nią zabiera. A w ogóle, to jakoś tak dziwnie, że z eM zrobiła się Milena. Mery też chyba będzie musiała się niedługo przegooglować, ale wcale jej się nie śpieszy.
UsuńeM najpierw ma skromną kolejkę 30 książek na półce, plus kilku do przeczytania z sesyjnego wyzwania ;)
UsuńeM wcale a wcale nie jest zadowolona, że imieniem się musi podpisywać.
Pfi! Niestety, taka polityka google+.
Bloglovin lepsiejszy!
Ech, trzeba było polecić eM w tym wyzwaniu Austera. Ale skąd Mery mogła wtedy coś o nim wiedzieć?!
UsuńNo ja myślę! Od dziś powinni zniknąć obserwatorzy... Ale jeszcze nie zniknęli, więc Mery się trzyma równiutko.:D
Może straszenie zniknięciem obserwatorów było tylko straszeniem?
UsuńMoże to był chwyt marketingowy, żeby więcej osób przesiadło się na google+?
Jeżeli do końca lipca obserwatorzy nie znikną, to eM wraca do bycia eM!
Chyba było, bo cała Szanowna Chmara Obserwatorów Krainy nie zniknęła. Więc Mery się do googla z plusem nie wybiera. Beznadziejny on!
UsuńJak ja nie lubię książek, po których nie mogę zebrać myśli i nie wiem co napisać... A z drugiej strony uwielbiam takie, bo jeśli nie wiesz, co napisać, znaczy że Cię coś poruszyło w tej lekturze. Nie wiem jednak, czy Teatr Ceni będzie dla mnie odpowiednią książką... pomyślę nad tym :)
OdpowiedzUsuńNajgorzej, że to co poruszyło mnie i czego nazwać nie umiem, ciebie może nie poruszyć. Chociaż, jedna z gazet pisze tak:
Usuń"Jeden z największych żyjących pisarzy amerykańskich". Nie wiem, czy przypadkiem sobie tego nie zmyślili, ale jeśli tak, to mimo to mają rację...
Intryguje ta książka bardzo. I Paul Auster od dawna, ale jakoś wciąż mnie do niego nie po drodze. Filmowego Austera trochę znam, literackiego w ogóle.
OdpowiedzUsuńJa odwrotnie. Ale i z filmowym muszę się szybko zapoznać...:)
UsuńA mnie ciekawi ten literacki Auster. Coraz bardziej mnie do niego przekonujesz. Brakuje mi tylko miejsca na półce... Trzeba coś będzie wymyślić, chociaż muszę przyznać, że nie lubię zagraconych pokoi, ale co tam ;p
OdpowiedzUsuńJa mam zagracony pokój... Już nie wiem, czy widać, że on był kiedyś calutki niebieski - teraz mieni się okładkami książek, które układam praktycznie wszędzie. Ale od czego są wakacje - w tym tygodniu będą wielkie pakowania i inne takie, które będą miały na celu znalezienia niektórym książkom nowego domu, innym nowego miejsca w moim domu itd. A zagracenie ostatecznie jest przytulne przecież...
UsuńPięknie piszesz o tym Austerze. A ja się cieszę, że mam na półce, mam i niedługo zajrzę. Tak myślę, że może nawet dzisiaj, bo mi narobiłaś ochoty, o.
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, że go masz... (naprawdę go masz?!) I że go przeczytasz. Bo jest świetny, serio, serio.
UsuńOj nie wiem, nie wiem. Choć pięknie napisane to nadal nie wiem. Znając mnie to i tak kiedyś po niego sięgnę, aby zobaczyć czy i mnie się spodoba. Chyba zbyt ciekawskie stworzenie ze mnie...
OdpowiedzUsuńJak będę o tym cały czas gadała nakanapie, to wierz, przeczytasz wcześniej niż będziesz się tego spodziewała. :-)
UsuńPodoba mi się nowy wygląd. Szczególnie ten pierwszy obrazek w nagłówku, rozmowę z Kotem lubię nawet bardziej od podwieczorku. Tylko zastanawia mnie, czy tło jest po prostu białe (znaczy, że go nie ma), czy u mnie nie widać?
OdpowiedzUsuńA co do samej książki... Cały czas nie jestem do niej przekonana. Choć pięknie o niej piszesz. Pamiętam, gdy ta książka wychodziła, dość głośno o niej było, ale nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi. No, nie wiem, pomyślę o niej, gdy będę robić zakupy w Znaku :D
To się cieszę, że nie tylko mi się podoba...:-) Tła nie ma, jest biało, bo troszkę mnie męczyły kolory w tłach. A tak to jest bardziej przejrzyście.
UsuńRok temu chyba wychodziła? Nie miałam z nią miłej przygody... Ale sama książka zasługuje na uwagę. Zdecydowanie.
na wstępie śliczny nowy wygląd bloga !
OdpowiedzUsuńCo do książki Twoja recenzja mnie zachęciła, o książce słyszę pierwszy raz (chociaż już kiedyś ją widziałam) i dodaję do must have !
Dziękuję!
UsuńNo i cieszę się, że decydujesz się na tę książkę. Jedna z lepszych, które czytałam w tym roku.
Własnie takie historie lubie i cenie najbardziej :) koniecznie musze przeczytac.
OdpowiedzUsuńTo się cieszę.:)
UsuńZaciekawiłaś mnie więc koniecznie przeczytam jeśli najpierw ją znajdę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnaleźć przecież nie tak trudno.
UsuńRównież pozdrawiam.
Piszesz o tej książce tak, że aż sie chce się zbliżyć do tych historii i poznać tych ludzi. I tym samym Austera rzecz jasna :)
OdpowiedzUsuń