Takie tomy też można połykać w trzy dni, gdy historia wciąga nas do tego stopnia, że przerwać nie możemy. Jednak nie tym razem. Zmęczyłam się czytając tę wyczekiwaną książkę. Przyszły wspomnienia z lektury nieudanej biografii Montgomery - zaryzykowałabym nawet, że tym razem było gorzej.
"Mama Muminków" to dziwny twór, pełen analizy poszczególnych tomów opowiadających o pulchnych trollach, czy też innych dzieł Jansson (nie tylko literackich), gdzie braknie historii życia, a jeśli się pojawia, ułożona jest niechronologicznie, zagmatwanie. Opowieść pani Westin przytłacza ilością wiedzy, często gubiąc najważniejszą bohaterkę - Tove. Boli również niestaranność wydania polskiego - upiorna składnia, dziwne tłumaczenia czy literówki.
Jednak miłośnik czyta.
Dla zamieszczonych tam skrawków listów pisarki, dla pojedynczych zdań i historii, by samemu wyobrazić sobie wszystko dokładniej, dla informacji o książkach Tove w Polsce nie wydanych (choćby miały mieć postać analizy), dla ilustracji. Czasem nawet łapie jakąś szczątkową przyjemność z tej lektury, jednak przede wszystkim po głowie kołacze mu się zdanie wypowiedziane kiedyś przez Tove:
To piękna myśl, że spotkanie z pisarzem powinno mieć miejsce tylko w jego książkach.[str.305]
A że mi bardzo trudno pisać, po tak wielkim rozczarowaniu, to jest chyba najlepszy komentarz do tej książki.
Uwielbiam pierwsze tomy o Muminkach, więc prawdopodobnie również byłaby nieco rozczarowana..
OdpowiedzUsuńJa do pierwszych tomów nie mam takich uczuć jak do ostatnich (absolutnie genialne), jednak też wspominam je z sentymentem i bardzo lubię (szczególnie Lato Muminków), a rozczarowanie i tak dopadło... ;)
UsuńNo weź! Mam lekturę tego, masz rację, opasłego tomu przed sobą, a tu takie Twoje rozczarowanie tą książką... Mam nadzieję, że mi się jednak spodoba, bo samo wydanie zachwyca i w ogóle, tylko jeszcze żeby treść mnie zachwyciła :).
OdpowiedzUsuńPS A bardzo długo czytałaś tę książkę?
Pocieszaj się faktem, że niektórym się podobało i niektórzy byli zachwyceni. Może to też dlatego, że jednocześnie czytałam świetnie napisaną biografię Lindgren? W każdym razie, jak dla mnie straszne nieporozumienie. Czytałam ponad tydzień.
UsuńMoją przygodę z Muminkami tak naprawdę dopiero zaczynam i nie zamierzam jak na razie kończyć. Na początek nie chciałabym się zniechęcić do nich tą "Mamą Muminków", która podobno miała być biografią autorki. Tę książkę całkowicie sobie odpuszczam i biorę się za kolejną część przygód cudownych stworków :P
OdpowiedzUsuńNajlepsze rozwiązanie! Szczególnie, że biografia taka a nie inna. ;p
UsuńPrzykre, że tak potraktowano biografię tej autorki...
OdpowiedzUsuńCóż, nie pierwszy i nie ostatni raz. Jak zawsze.
UsuńAch Muminki i Tove. Szkoda, że ta biografia się nie udała...
OdpowiedzUsuńTeoretycznie, są też osoby, którym się podobała, więc jak zawsze nie każdy podzieli moje zdanie.
UsuńPrzez Twoją miłość do Muminków, zaczęłam ostatnio oglądać tę starą kreskówkę :) Właśnie jestem na 6-tym odcinku, w którym pojawia się Buka! Fajnie tak sobie przypomnieć po latach...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś dorwę też książki:)
Znienawidzoną przeze mnie kreskówkę? Masz, biedny człowieku, poczytaj sobie coś porządnego, a nie te kreskówki oglądasz:
Usuńhttp://www.moomin.pun.pl/page.php?id=11264
;-)
Co Ty mówisz? Nie lubisz animowanej wersji? Ja jako dziecko uwielbiałam "Muminki", prawie tak samo jak "Smerfy".
Usuńpoczątkowo bardzo chciałam przeczytać tę biografię, ale już kilka osób pisało, że się zawiodło i chyba sobie odpuszczę ;/
OdpowiedzUsuńJa nie zachęcam, naprawdę lepiej sobie jeszcze raz przeczytać książki Tove (jakiś czas temu przecież NK wydała nową).
UsuńChociaż do Muminków i samej Tove mam sentyment to nie zapomnę jak za dzieciaka śnił mi się koszmar (jak ma się kilka lat to różne rzeczy człowiekiem wstrząsają), że wyrósł mi ogonek jak u Muminków :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że spotkało Cię takie roczarowanie po lekturze.
:)
Chachacha, ogonek aż tak straszny? ;-)
Usuń