Uchylone drzwi szafy ("Towarzyszka Panienka" M.Jaruzelska)

Po stosie lektur rozpadających się, wznawianych, kultowych, bestsellerowych czy najzwyczajniej w świecie mało znanych potrzeba czegoś świeżego, prosto z księgarni, z opinią jeszcze nie wyrobioną. A że ostatnio byłam w temacie biografii, autobiografii i innych wspomnień, to tutaj postanowiłam poszukać.

Padło na "Towarzyszkę panienkę".  Tytuł zgrabny, ironiczny, jakby chciał coś pokazać, a jednocześnie subtelny, nie prowokujący. Autorka podobnież ma swoją markę w Polsce, jednak dla większości (w tym i dla mnie) kojarzy się jedynie z ojcem - Wojciechem Jaruzelskim.

A za tym idą oczekiwania (nie oszukujmy się, od większości książek wymaga się czegoś i coś się w związku z nimi wyobraża!), że będzie politycznie, że może jakieś małe tłumaczenie, albo w drugą stronę, czy chociaż coś kontrowersyjnego... Jednak już na samym początku autorka uprzedza - żadnych tłumaczeń, żadnych kontrowersji.

W tym roku kończę pięćdziesiąt lat. A ta książka jest moim wyjściem z szafy.[...] To jest opowieść o normalnej rodzinie, choć uwikłanej historycznie. Napisana z perspektywy najpierw dziecka, potem dziewczyny, a na końcu dojrzałej kobiety. *

Opowieść złożona z krótkich, dobrze skrojonych opowiadań, skrawków, zlepków myśli. Najpierw o dzieciństwie nieświadomym. O generałach, wyprawach do Korei Północnej, Rosji.  O matce królowej. O nieśmiałym ojcu. Potem o dorastaniu, okresie buntu. O szukaniu siebie. O studiach. O osiąganiu celów.

Jednak wszystko zaczyna się od córki generała. Komunistycznego dyktatora. Z nazwiskiem, które było do niej przyklejone od zawsze. Aż chciałoby się powiedzieć, że generałowie dzieci mieć nie powinni. To nic, że w zaciszu domowym tata był nieśmiały, podsuwał córce klasyków literatury polskiej, zachęcał do czytania Sienkiewicza. Na zewnątrz zawsze ochrona, na zewnątrz zawsze spojrzenia, córka tego Jaruzelskiego? Lat pięć czy dwadzieścia pięć, spojrzenie zawsze to samo. Zazwyczaj nieufne.

Mimo tej rysy, koneksji (bezdusznie brzmiące, ale to prawda) dzieciństwo i młodość jak każde inne. Opowieści o pierwszym papierosie, pierwszej miłości, szukaniu samego siebie - droga przez którą przechodzi każdy. W różnych warunkach, różnych ustrojach, przy różnej pogodzie, z różnym skutkiem. Jednak te drogi choć różne, są tak do siebie podobne.

W to wplecione niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju anegdoty, wydarzenia, osoby. Mama słuchająca Wolnej Europy, przyjaźnie z ochroniarzami i ich wspólne wybryki, ból gardła w Korei. Wszystko, czego  Pod koniec również niezobowiązujące opinie na temat niektórych osób publicznych. Jednak cały czas bez kontrowersji. Pozytywne opinie. Albo nawet nie opinie, tylko pojedyncze wspomnienia.

"Towarzyszka panienka" jest jedną z tych książek, których czytanie sprawia przyjemność, która napisana jest zgrabnie, ubrana w dobrze skrojone słowa. I ma ciekawe historie najpierwsze - z domu generała Jaruzelskiego. Tylko cały czas mamy świadomość, że prócz poszczególnych historii najpierwszych, to wszystko już było. I że jak szybko ta książka przyszła, tak szybko może zostać zapomniana. To już nie PRL, podobne historie, choć ciekawe, szybko uciekają. I nawet nie wiem, czy tego żałuję.

I jednak dobrze, że dzieckiem polityka nie jestem...

"Towarzyszka Panienka" M.Jaruzelska, wyd.Czerwone i Czarne, 2013


źródło pierwszej i drugiej grafiki