Lecz co ona robi tutaj? W skromnej Krainie Andersena, trochę speszonej wizytą takiego gościa? Chciałam po prostu by pozostał jakiś ślad po mojej pierwszej wyprawie do Śródziemia. Po przeprawach przez góry i doliny, błądzeniach w Mordorze, wizytach w Rivendell.
Jest to bowiem jedna z tych książek, których już się nie zapomina, do których teraz się wraca, odwiedza i czerpie z nich wszystkiego co najlepsze. Pełna przepychu słownego, misternie utkanego obrazu świata, wspaniałych postaci i przygód.
Dziękuję za tak piękną książkę, za ulubionego Pippina i wspaniałego Aragorna. Za ukochanego Gandalfa i Froda. Za całą Drużynę pierścienia. Za entów, których wielbię chyba nawet bardziej niż elfów (a na pewno wielbię inaczej i za co innego), piosenki i najeżoną niebezpieczeństwami drogę.
Dobrze, że był ktoś taki jak Tolkien.
Dobrze, że istnieje takie miejsce jak Shire i Lórien.
Dobrze, że istnieje Śródziemie.
Dobrze, że historia Jedynego Pierścienia ze wszystkimi pieśniami, opisami, bohaterami i przygodami czeka na mnie cały czas i wciąż mogę odkrywać ją na nowo...
Bo...
"Dla nas, żyjących w paskudnym, zmaterializowanym i pozbawionym romantyzmu świecie możliwość powrotu do czasów heroicznych przygód, barwnych, przepysznych i wręcz bezwstydnie pięknych opowieści jest czymś niezwykle ważnym"
C.S.Lewis
"Władca Pierścieni" J.R.R.Tolkien, wyd.Muza (wydanie trzytomowe), 2002, tł.Maria Skibniewska
Piękny cytat Lewisa. Cieszę się, że go zamieściłaś, bo go wcześniej nie znałam. Trylogię czytałam, lata temu, jeszcze w gimnazjum. "Drużyna Pierścienia" podobała mi się ogromnie, kolejne części mniej, co nie oznacza, że nie uwielbiam Śródziemia i nie chciałabym zwiedzić Rivendell.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam, która część mi się podobała najbardziej i też doszłam do wniosku, że chyba "Drużyna pierścienia". Chociaż nie chciałabym tego tak dzielić, przecież to ma być jedna wielka księga, przynajmniej tak to Tolkien zakładał.
UsuńA Śródziemie... Jeszcze się spod jego uroków nie uwolniłam i Kraina Andersena też, więc teraz zapewne wezmę się za smacznie wyglądające "Listy" Tolkiena...
A ja trylogii nie czytałam...Wiem, wstyd...Ale, ale...To samo wydanie czeka u mnie w kolejce! :)
OdpowiedzUsuńCzy wstyd? Nie powiedziałabym, przecież sama też niedawno byłam w gronie nieczytaczy. Jednak sięgnąć warto, piękna książka jest. A raczej nie książka, tylko ten świat tolkienowski.
UsuńMam nadzieję, że jeszcze na mnie poczeka... Próbowałam w czasach liceum i nie udało mi się przebrnąć. Ale zachwycił mnie film, więc wierzę, że i do książki kiedyś dojrzeję.
OdpowiedzUsuńNa pewno poczeka i kiedyś jeszcze oczaruje, zobaczysz. A tak na marginesie, pamiętałaś wtedy, w tym liceum o tłumaczeniu, prawda? Że najlepiej Skibniewskiej?
UsuńDobra. Nie wiem, co napisać. Uwielbiam Aragorna, uwielbiam Gandalfa, uwielbiam Froda, uwielbiam Bilba, uwielbiam Toma Bombadila, uwielbiam Tolkiena. I wiesz, cały czas mam nadzieję, że kiedyś... Kiedyś się z nimi spotkam. Z Lewisem i Tolkienem. Bo oni tam są, prawda?
OdpowiedzUsuńJa jestem pewna, że są.:)
UsuńMimo iż czytam dużo książek i mogę nazwać się molem książkowym, jeszcze nigdy nie sięgnęłam po żadną z książek J.R.R.Tolkiena. Zdecydowanie nie są w moim guście. :)
OdpowiedzUsuńCóż, z gustami dyskutować nie należy, jednak pamiętać, że czasem się zmieniają, warto.
UsuńNie każdemu musi odpowiadać fantastyka ;)
UsuńTolkien to klasyka, ale czy muszą nam się podobać wszystkie dzieła zaliczane do klasycznych? Mi nie przypadła do gustu "Alicja w krainie czarów", też klasyka. Mamy różne gusta i tyle.
Rozumiem tych, co nie przepadają za Tolkienem ;).
Sama w Boże Narodzenie kilka razy obejrzałam "Drużynę Pierścienia" - chrześniak stał się fanem "Władcy Pierścieni". Czytanie jeszcze mu nie idzie ;)
Zdecydowanie nie każdemu odpowiada, jednak sama dobrze pamiętam jak dwa razy podchodziłam do "Hobbita" i nie mogłam go przejść. A tu proszę, kolejna historia i jednak się spodobało. Dojrzałam?;)
UsuńA Alicja specyficzna jest (tak czytam właśnie listy Tolkiena i okazuje się, że w pierwszym wydaniu Hobbit był właśnie do Alicji porównywany;)). Jednak za to ją lubię.
Ja mam w planach rzecz jasna, ale na najdłuższe wakacje. Teraz choćbym chciała to nie dam rady...
OdpowiedzUsuńChyba, że maturę chce się zawalić (odpukać!). Chociaż przyznam, że ja zapomniałam o całym stresie przedegzaminowym i zatopiłam się w Tolkienie...
UsuńTolkiena czytałam jak miałam.. 5 lat? Jakoś tak :D Wiem, nie byłam normalnym dzieckiem, ale kiedy już znałam na pamięć wszystkie książki dziecięce w domu, a do biblioteki o wiele za daleko, to co biedna miałam robić? Pamiętam do dziś jak tatuś mi czytał :3 To były wspaniałe czasy... :D
OdpowiedzUsuńSpokojnie, znam jeszcze takie osoby, które również w tym wieku Tolkiena poznawały. I przyznam, oj mam do Was szacunek, sama bym chyba w wieku lat 5 ze strachu umarła (no i do biblioteki bliziutko zawsze miałam). Dlatego chyba dobrze, że dopiero teraz ta książka mnie odwiedziła.
UsuńUwielbiam "Władcę Pierścieni". Uwielbiam Tolkiena. Lubię ten język, który nigdy nie wydawał mi się trudny.
OdpowiedzUsuńA jeśli czytać, to tylko w tłumaczeniu Marii Skibniewskiej :) Te nowsze psują mi przyjemność czytania. Mój egzemplarz jest z lat 80. - to jedno z pierwszych polskich wydań. Trochę zniszczone, ale chętnie do niego wracam :)
Właśnie tego chyba się obawiałam najbardziej - języka, o którym tyle mówiono. Jednak ja przeżyłam miłe zaskoczenie, bo język jest cudowny, a gdy po takiej książce sięga się po jakieś czytadło, odrzuca ono swoim prostym, ograniczonym językiem.
UsuńNie wiem, jak z innymi tłumaczeniami, mi zawsze powtarzano, że WP czyta się w przekładzie Marii Skibniewskiej. Zresztą, chyba tylko ona konsultowała się z Tolkienem w sprawach przekładu. Ale ja miałam w rękach to nowsze tłumaczenie, trochę poprawione, ciekawa więc jestem jak wypadło to pierwsze, z lat 80.
Jestem ciekawa najnowszego przekładu - Andrzeja Polkowskiego. Widziałam w Empiku. Tłumaczył on "Opowieści z Narnii" i "Harrego Pottera".
UsuńSama posiadam tłumaczenie Skibniewskiej.
Ja na razie ze Skibniewską się zaprzyjaźniam, pewnie jeszcze kilka razy wrócę i dopiero będę brała się za oryginał czy inne tłumaczenia.
UsuńBaaardzo bym chciała dorwać to wydanie, niezwykle mi się podoba. Ja Tolkiena ubóstwiam. Nawet na ścianie mam ogromną mapę śródziemia, którą dostałam od przyjaciela. Nie wyobrażam sobie fantastyki bez autora Hobbita i Władcy Pierścieni
OdpowiedzUsuńWiem, widziałam tę piękną mapę. Też bym taką chciała, tylko gdzie ja bym ją powiesiła? Musiałabym chyba zrezygnować z ulubionego van Gogha.
UsuńA co do tej fantastyki, przyznam, że to są jedne z pierwszych moich kroków w tym gatunku. Jednak określę to inaczej: nie wyobrażam sobie literatury bez Tolkiena.
Władcę uwielbiam, Hobbita także, ale raczej do całości twórczości Tolkiena tego nie mogę odnieść, bo przez Silmarillion nie przebrnęłam. Ale kocham świat, który wymyślił, mogłabym się przenieść tam od zaraz.
OdpowiedzUsuńJa też bym mogła się przenieść. A raczej marzę o tym...
UsuńSama też nie odniosę się całej twórczości Tolkiena, bo z Silmarillionem nie miałam jeszcze okazji się spotkać.
Jak wiesz „Władca pierścieni” jeszcze przede mną, ale po świetnym „Hobbicie” na pewno się za niego zabiorę. Musze tylko znaleźć na to czas. Może w wakacje? Może jeszcze później. Ale wiem, że nie odpuszczę sobie tego, bo Tolkien już mnie oczarował. No i oczywiście muszę wreszcie obejrzeć film, bo jeszcze go nie oglądałam. ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziwne, filmu i ja nie oglądałam. Ale przecież wszystko przed nami, dzisiaj postaram się to nadrobić.
UsuńUwielbiam stworzony przez Tolkiena świat, chociaż nie zgłębiłam jeszcze wszystkich jego zakamarków. Powyższe wydanie jest śliczne i miałam na nie chrapkę, jak tylko zobaczyłam je w promocyjnej cenie, ale co poradzić, skoro miałam już swoje, inne, w domu...
OdpowiedzUsuńJa mam jedynie pierwszy tom (o ja biedna!) więc aktualnie rozglądam się za całością. Waham się pomiędzy tym wydaniem a najnowszym trzytomowym. Co kupię, zobaczymy...
UsuńCzytałam we wakacje. Dzięki tym książkom bardzo miło wspominam ten czas :)
OdpowiedzUsuńSkończyłam wczoraj,dzięki temu ten okropny dzień nie był już aż tak okropny.
UsuńTa książka taka jest, uspokajająca, przywołująca najmilsze chwile...
Z niejaką dumą stwierdzam, że trylogię czytałam, Powrót króla nawet zamierzam wykorzystać do prezentacji na maturę. A na dniach zabieram się za Niedokończone Opowieści.
OdpowiedzUsuńOoo, to ja jestem ciekawa tej prezentacji (chociaż jak patrzyłam tematy, to chyba najciekawsze wydawały mi się te o kryminałach i Mrożku;))
UsuńNie wiem, u mnie nie było. Ja mam temat o władzy :)
UsuńSłowem, też może być ciekawe (chociaż już nie tak bardzo moje klimaty...)
UsuńChyba wiesz jak bardzo kocham Tolkiena! Nie muszę Ci o tym przypominać prawda?
OdpowiedzUsuńNie musisz, ja tylko żałuję, że chociaż tak namawiałaś już wcześniej to dopiero teraz sięgnęłam.
UsuńI mnie tyle razy namawiano... A ta wspaniała przygoda wciąż jeszcze przede mną *.* mam nadzieję już niedługo w nią wyruszyć :)
UsuńDroga Mery, nominowałam Cię w zabawie Versatile Blogger, dołącz, jeśli masz ochotę :)
http://killevippen.blogspot.com/2013/01/versatile-blogger.html
Mam nadzieję, że wyruszysz już nie długo, bo o to, że Ci się spodoba ta historia, jestem spokojna:)
UsuńJa nie jestem wielką fanką takich książek, ale omawialiśmy fragment na lekcji i powiem, że nawet mi się spodobała. Być może po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWarto, warto... Co prawda, książka zajmuje trochę czasu, jednak zdecydowanie nie jest to zmarnowany czas!
UsuńMnie jakoś nie zaczarowała, ale mam nadzieję, że kiedyś jej się to uda, bo chyba za szybko się do niej zraziłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Zależy kiedy się do niej podejdzie... Ja np. nie przekonałam się jeszcze do Hobbita;)
UsuńBardzo, bardzo mi się podoba ta książka w trzech częściach. Magiczny świat, gdzie dobre jest dobre, a złe - złe. Gdzie wiadomo, co robić, by być w porządku. Ech.
OdpowiedzUsuńA może to tylko my tak widzimy, że u nich wszystko było "czarno-białe"? Przecież oni, pod wpływem pierścienia nie zawsze byli tego pewni? Tak samo, gdyby nam się ktoś przyjrzał... Mu też by wszystko wydawało się proste. A sami wiemy, że jest inaczej;)
Usuń