Bliżej księżyca...

Ostatnio jakoś mniej pewnie czuję się w temacie książkowym. Gdzieś wszystko umyka, czytam niby i nie czytam, staram się coś wyciągać z zadrukowanych kart, ale wszystko ulatuje. Może to ta świadomość, że powinnam wypunktować co jest dobrze, a co źle, byście sami sobie ocenili, czy warto sięgnąć. Może… Jakby coś mnie hamowało, żebym tylko nie podeszła do tej książki uczuciowo, żebym się nie zaangażowała, tylko obiektywnym okiem spojrzała.

Filmy jednak cały czas nie tracą swojej magii.  Aktorzy mylą mi się nagminnie, obrazy również, nie mówiąc już o reżyserach i nagrodach. Przez to, a raczej dzięki temu, nieświadoma recenzji i opinii w krytycznym światku, każdy kolejny film jest dla mnie przygodą. Co  prawda, zazwyczaj marną, bo trudno szukać ostatnio filmów, które by mnie porwały, jednak gdy zdarza się ten jeden, czuć to na odległość.

Taki też jest August Rush. Hollywoodskie dziecko, które urzekło mnie.
Evan ucieka z sierocińca. Na swojej drodze spotyka Maxa Wallace’a, który uczy bezdomne dzieci grać, aby mogły dla niego zarabiać na ulicy. Max odkrywa, że w małym chłopcu drzemie wielki muzyczny talent. Evan przyjmuje więc pseudonim August Rush i rozpoczyna karierę ulicznego grajka, chociaż zależy mu tylko na jednym, by jego muzyka dotarła do rodziców. A oni… każde z nich też poszukuje…*

Tym co urzec musiało chyba wszystkich, to cudowna muzyka. Dźwięki łapane przez Augusta, dźwięki ulicy, dźwięki wydobywane przez wiolonczelę  Lyli. Wszechobecna muzyka, która nie nawołuje tylko młodego bohatera, nawołuje każdego z nas i ciągnie w swoją stronę. Reżyser podjął się trudnego i jakże ciekawego zadania, wyłapania tego nieuchwytnego sensu muzyki. Muzyka jest bowiem częścią nas, jest odwzorowaniem naszych uczuć, potrafi łączyć to co oddalone o setki kilometrów i lat. Muzyka to potęga.  A w tym filmie pokazana w genialny sposób.
[bardzo bym chciała usłyszeć ten film zapisany nutami…]


Główny bohater jest…  jak pomieszanie Matyldy z Oliverem Twistem, znajoma, a obca twarz. Geniusz muzyczny… Może niezbyt prawdopodobna wydaje się scena z gitarą, może nawet cała historia Augusta, jednak przecież to nie o to miało chodzić, raczej chciano uchwycić tą muzykę, która grała w chłopcu, która gra w każdym z nas.  Wymagającego bohatera trzeba jeszcze umieć zagrać. Moje zachwyty może i coś zrobiły z oczami, jednak nie na tyle, bym nie zauważyła naprawdę dobrej gry Freddie Highmore’a. Był świetny. Ekspresja, mimika, jestem pełna podziwu. U młodych aktorów w moim rankingu, bezsprzecznie pierwsze miejsce (Marzyciel i August Rush, widać co lubię).

Zauroczyła mnie też postać Magika (Robin Williams) i jego gromadki. Szczególnie ten moment, gdy Artuhr wprowadza Augusta do „domu”, dzieci zjeżdżają, cieszą się, każde z nich z ukrytym talentem, w każdym grająca muzyka. Trochę jak z Alicji, trochę jak z Piotrusia Pana, w dodatku tak przekonująco, że gdybym miała możliwość, rzuciłabym wszystko i sama tam się znalazła.

Jednak żeby tak różowo nie było, nie zapomnę, zrobię się trochę wredna i wytknę kawałek. Kawałeczek. Bo pani reżyser, Louis w ogóle mi się nie podoba. Za bardzo hollywoodzki, za bardzo odpicowany, za bardzo przystojny i do filmów sensacyjnych. Chociaż nie przeczę, głos ma miły.

Cały czas mogę mieć dużo zastrzeżeń, mogę wynaleźć coś z kosmosu. Lecz po co? To jest film, który naprawdę warto obejrzeć. Warto wygospodarować tę chwilkę, by zachłystnąć się muzyką, by poznać Augusta i zaprzyjaźnić się z nim i do końca się bać (mimo podszeptom rozumu), że to się skończy inaczej, że jednak muzyka nie wystarczy. Bo to jest film, który po prostu się lubi, który nas czaruje i hipnotyzuje, sprawia, że znajdujemy się bliżej księżyca…





A teraz zapominając już co świat sądzi na temat Olivera Twista, wychodzę mu na spotkanie...

*opis podparty notką z serwisu stopklatka.pl, bo osobiście nie cierpię pisać streszczeń fabuły….

29 komentarzy:

  1. A ja byłam pod ogromnym wrażeniem tego filmu i mi wszytko idealnie współgrało. Rewelacyjna produkcja a ta muzyka...nieziemska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka się wżera w duszę. Przynajmniej muzyka z tego filmu. Ten moment, gdy August pierwszy raz gra na gitarze...

      Usuń
  2. To piękny film. Pamiętam, ze oglądałam go z zachwytem. Jeszcze raz bym go z chęcią obejrzała. To jeden z takich filmów pozytywnie ładujących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytywnie ładujący i nastrajający magicznie. Aż szkoda, że tak mało udaje się znaleźć takich filmów...

      Usuń
  3. Uwielbiam ten film, jeden z lepszych, jakie oglądałam!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż wydaje się, że taki prosty, ma w sobie magię, prawda?:)

      Usuń
  4. Nawet oglądałam ten film! Dawno, jakieś trzy lata temu może i już pamiętam go tylko przez mgłę, ale twarz chłopca z gitarą gdzieś tam jest - dobrze zachowana. Piękny film, pamiętam, że bardzo mi się podobał. Chyba go sobie powtórzę :)
    "Olivera Twista" mam zamiar przeczytać. Dopiero później obejrzę film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jestem dumna, że oglądałaś:) A powtórzyć zawsze warto. Szczególnie jeśli ma się ferie.
      Ja sobie właśnie czytam i dochodzę do wniosku, że z Dickensem to bym się dogadała. Nie było tego widać w Klubie Pickwicka, ale tutaj jak na dłoni. Świetny jest! (Albo ja starsza?...)
      A film widziałam fragmentami i jakoś mnie nie ciągnie do zapoznania się z całością. Na razie.

      Usuń
  5. Oglądałam ten film wczoraj w nocy i muszę przyznać, ze jako taka 'wieczorynka' dla dorosłych sprawdził się w sam raz. Doszłam do wniosku, że powinno się go rozpatrywać w kategoriach 'filmu bajki' i skupiać się na muzyce i owej bajkowości, a wtedy całość wypada naprawdę dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tylko w tej kategorii! A że taka kategoria najbliższa mojemu sercu, to już wszystko wyjaśnia...:)

      Usuń
  6. Mam na niego ochotę. Na obejrzenie w całości, bo fragmentami znam. Tak... Taki misz-masz by się przydał do obejrzenia. A Ty tu piszesz, że ten misz-masz bardzo ciekawy. Tak, jestem na tak i obejrzę, a co!
    I wiesz co? Masz bardzo ładny szablon :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzyj, obejrzyj, warto! Jeśli się już przejdzie przez wielką zaspę, nic nie pozostaje, jak siąść i poznać historię Augusta...
      Dziękuję za tak miłe słowa o szablonie:)

      Usuń
  7. Piękny, magiczny, po prostu perełka. Aż żal, że tak mało znany. Zakończenie wydawało mi się nieco zbyt cukierkowe, ale nie ma co się czepiać. Robina Williamsa uwielbiam od czasu, gdy obejrzałam "Patch Adams". Jeśli nie widziałaś, to gorąco polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie... może troszeczkę, ale chyba gdyby miało zakończyć się za smutnie, to ja jednak wybieram opcję za cukierkowo:)
      A "Patch Adams" już zapisuję, bo nie znałam. Dziękuję!

      Usuń
  8. Świetna recenzja! Mnie ona zachęciła. Postaram się obejrzeć film z dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Co do oglądania z dziećmi, myślę, że dzieciom też powinien się spodobać, chociaż dzieci zalecam w wieku 10+ (nie ze względu na jakieś sceny, a sam film...)

      Usuń
  9. Uwielbiam ten film. Ostatnia Rapsodia bardzo często wybrzmiewa w moich głośnikach. Postać Augusta jest tak urocza, niewinna i magiczna, iż trudno jej nie pokochać. A na końcu płakałam ze wzruszenia i wyglądałam niczym mała fontanna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja co prawda nie płakałam, jednak wielki uśmiech na koniec się pojawił. Ten film jest po prostu jak baśń. Piękna baśń. Wzruszająca i podobająca się:)

      Usuń
  10. Kurczę, bardzo żałuję, że nie znam tego filmu. Ale muszę, muszę nadrobić! Dzięki za polecenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie spodoba się zdecydowanie i na pewno! Już czekam na wrażenia:)

      Usuń
  11. Coś w tym jest - zanim sięgniemy po jakąś książkę, najczęściej czytamy o niej już u kilku innych osób na blogach itp., a po film sięgamy trochę mniej "uświadomieni" i czasami wychodzi to na plus :)) Rzeczywiście można przyczepić się do kilku rzeczy w Auguście, ale generalnie oglądało się przyjemnie - najlepsza była w tym wszystkim właśnie muzyka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że bardzo podoba mi się aktualny wygląd Krainy Andersena ;)

      Usuń
    2. Nawet skłoniłabym się do stwierdzenia, że częściej niż czasami wychodzi nam to na plus.
      :)

      Usuń
  12. Bardzo dobra recenzja. Ja jestem skutecznie zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że po takim zachęceniu obejrzysz...:)

      Usuń
  13. Świetna recenzja. Mój ukochany film. Bardzo go lubię i też uważam, że nie ma sensu doszukiwać się błędów. Tu liczy się historia ( która urzekła mnie ogromnie podobno została oparta na faktach) i moim zdaniem została bardzo dobrze przedstawiona. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. "August Rush" to wspaniały film. zgadzam się z opinią całkowicie. To coś, co każdy zobaczyć powinien.

    OdpowiedzUsuń