Najpiękniejsza baśń świata. ("Mio, mój Mio" A.Lindgren)


Nie wiem, jak to się dzieje, lecz im człowiek starszy, tym trudniej mu marzyć. Jakby uczepił się go głos i szeptał do ucha: szkoła, nauka, problemy duże i małe – myśl o tym… Chociaż  szukasz książek, by ten głos zagłuszyć – nie zawsze udaje się. A jak nawet już się uda, zaraz wchodzisz w świat podobny do twojego, po prostu, na kark zarzucasz sobie problemy innych.

Nie tym razem jednak, wreszcie głos uciekł, zakopał się głęboko w ziemi, zapewne drżąc ze strachu przed najgroźniejszymi historiami świata: baśniami. Sięgnęłam wreszcie po jedną z tych cudownych książek Astrid Lindgren i  gdybym miała w trzech słowach opisać tę, powiedziałabym: najpiękniejsza baśń świata.

„Mio, mój Mio” bowiem, zamiast znajdować wydarzenia zastępujące nam codzienne problemy, wyciąga rękę, by zabrać nas tam, gdzie ich w ogóle nie ma – do Krainy Dalekiej.
Czy zostałeś przypadkiem porwany z parkowej ławki, tramwaju, łóżka, to nie ma znaczenia. Wreszcie czujesz się wolny, spokojny i bezpieczny. Księżyc przybliża się niepostrzeżenie, kraina już jest, odnaleziony ojciec-król i przyjaciele również.

Mijają więc dni, na przechadzkach po ogrodzie różanym, po  łąkach  i lasach. Pojawia się cudowny koń o ufnych oczach, jest też źródło gaszące pragnienie.

Lecz jak to w każdej baśni bywa, pojawia się mroczna postać. Tym razem pod nazwą rycerza Kato, zabiera najmłodszych, wkładając im serca z kamienia bądź zamieniając w ptaki. A uratować może ich jedynie Mio. Malutki Mio, zabrany ze sztokholmskiego parku. Czy ojciec-król nie kocha go, jeżeli godzi się, by wyruszył na taką wyprawę?...

Pod osłoną tej historii wielu biografów znalazłoby kawałek życia autorki. To ona musiała oddać swojego maleńkiego syna do adopcji, ponieważ nie stać jej było, by utrzymać dziecko. Dopiero po trzech latach mogła zatrzymać synka w domu. Cóż, zapewne w historii kryje się przesłanie dla Lassego. Jednak to przesłanie jest również gwarancją dla wszystkich dzieci, uspokaja je i otula bezpieczeństwem.  Rodzice czekają na nie w Krainie Dalekiej. Ktoś czeka w Krainie Dalekiej i na nas.  I chociaż czasem czekają na nas trudne zadania i trudne przeszkody, my je pokonamy…

Prócz sugestywnej historii w książce czekają na nas marzycielskie scenerie, bure bądź sielskie krajobrazy.   Czekają na nas ludzie i straszni, i ludzko okrutni, i prawdziwi przyjaciele.
A siła całego opowiadania tkwi w prostocie. Dziecko jest wymagającym czytelnikiem. Nie dla niego długie, nic nie wnoszące opisy. Powiesz „ogród różany” i one widzą już wszystko. Ale oszczędzać na papierze też nie można. Nie zapominajcie o pytaniach, jakie zadają dzieci. Trzeba trafić idealnie. W styl prosty, wyczerpujący, zajmujący, magiczny, pobudzający naszą wyobraźnię. Astrid Lindgren robiła to po mistrzowsku.

Piszę dzieci to, dzieci tamto, jednak sama widzę po sobie, czego od babci wymagam, co ona mi daje. Podróż do krainy marzeń każdego dziecka, każdego samotnika, każdego introwertyka, każdego zaganianego społecznika. Podróż nie pierwszą klasą, co to bowiem za radość, gdy wszystko mamy podane? Tutaj dużo musimy sobie wyobrazić, samemu przeżyć tę historię i to jest w tej książce najpiękniejsze. 

I dlatego ja tak uwielbiam tę książkę. Mimo niebezpieczeństw czekających na Mio, opowieść ta przynosi ukojenie i nadzieję...

"Mio, mój Mio" A.Lindgren, wyd. Nasza Księgarnia, 2008, tł.M.Olszańska

16 komentarzy:

  1. A ja jej nie znam! Jak to możliwe? Chyba muszę za jakiś czas przeczytać coś Astrid Lindgren, cokolwiek, coś co przeniesie mnie w inny, bajkowy świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam całą Astrid Lindgren, chociaż nie wszystkie jej książki, są aż tak bardzo baśniowe. Są też te dziecięce, o dzieciństwie i psotach (chociaż, czy to też nie baśniowe?...:))

      Usuń
  2. Autorke oczywiście znam, ale o tej jej książce słyszę pierwszy raz i jestem zaskoczona. Będę musiała się bliżej przyjrzeć tej pozycji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! To jestem zadziwiona. Nie znasz? Chociaż z drugiej strony, nie jest to aż tak znana książka Astrid. Ale warta uwagi zdecydowanie!

      Usuń
  3. Ja też tego nie znałam! Nie wiem dlaczego i jak to się stało, ale wśród wszystkich dzieł mojej ukochanej Lindgren ta mi umknęła ;) I z chęcią nadrobię tę zaległość! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To można powiedzieć, że jestem powolutku w lekkim szoku. Ja tej książki nie czytałam wcześniej, ale tylko dlatego, że jakoś nie wypadło, czekała jednak cały czas.
      Miło mi, że dzięki mnie dowiedziałaś się o tym cudeńku pełnym cudeńków;)

      Usuń
  4. Też nie znam! Wygląda na to, że muszę sięgnąć :) mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałaś - wracam do blogowania ;) i zapraszam do mnie na urodzinowy konkurs! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, zachęcam po stokroć (już się nie dziwię...;)). I nie zapomniałam i na konkurs zajrzę:)

      Usuń
  5. Nie znam, ale może kiedyś poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Autorkę lubię, ale o tej książce nie słyszałam. Koniecznie muszę powrócić do jej twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale coś czuję, że muszę ją poznać. Bardzo mnie zaintrygowały losy Mio.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie słyszałam o tej książce. Dziwne, ale za to teraz po twojej entuzjastycznej recenzji popytam o "Mio, mój Mio" w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam tej książki, a poznam na pewno, bo wspominając ,,Dzieci z Bullerbyn" mam same miłe wspomnienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobnie jak inni tu piszący nigdy nie spotkałem się z ta książką, Żałuje i dziękuje że ją zaprezentowałaś. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń