Girl reading - Franz Eybl |
-To gwiazdka dla ciebie, Aniu - rzekł Mateusz nieśmiało. - Ależ Aniu... czy ci się podoba?... Cóż to!...
Bo oczy Ani nagle napełniły się łzami.
-Czy mi się podoba? O, Mateuszu!
Ania przewiesiła sukienkę na krześle i złożyła dłonie.
-Mateuszu, jest zachwycająca! O, nigdy nie potrafię dostatecznie za nią podziękować. Spójrzcie tylko na te rękawy! Ach, wydaje mi się, że to uroczy sen.
-Dobrze, dobrze, ale teraz zabierzemy się do śniadania - przerwała Maryla. - Muszę dodać, Aniu, iż nie uważam wcale, aby ta sukienka była ci istotnie potrzebna. Lecz wobec tego, że Mateusz ci ja podarował, szanujże ją. Tu jest wstążka, którą pani Linde ofiarowuje ci do warkoczy. Jest brązowego koloru, odpowiednia do sukienki. A teraz chodź i siadaj do stołu.
-Nie wiem, czy będę mogła jeść śniadanie - rzekła uszczęśliwiona Ania. - W tak niezwykłej chwili śniadanie wydaje się rzeczą zbyt prozaiczną. Wolę nasycić mój wzrok tą sukienką. Cieszę się tak bardzo, że bufiaste rękawy są jeszcze modne. Czuję że nie potrafiłabym przeżyć tego, gdyby wyszły z mody, zanim doczekałabym się sukni z takimi rękawami. Nie umiałabym być zupełnie zadowolona. Pani Linde postąpiła bardzo ładnie, ofiarowując mi tę wstążkę. Czuję, że powinnam stać się w końcu dobrą! Bywają chwile, że z przykrością myślę o tym, iż nie jestem wzorowa, ale przecież ciągle zostać nią w przyszłości. Nieraz trudno jest dotrzymać postanowień, bo zdarza się, że nawiedzają nas nieprzezwyciężone pokusy, ale teraz postaram się zrobić jeszcze większy wysiłek.
W chwili gdy "prozaiczne" śniadanie dobiegło końca, w dolince, na ośnieżonym moście, ukazała się drobna figurka Diany w czerwonym, luźnym płaszczyku.
Ania wybiegła naprzeciw jej.
- Wesołej Gwiazdki, Diano! Ach, jakież cudne Boże Narodzenie! Pokażę ci coś wspaniałego! Mateusz podarował mi prześliczną sukienkę z t a k i m i rękawami! Nie umiałabym nawet wyobrazić sobie piękniejszej!
- I ja ci coś przynoszę! - zawołała Diana bez tchu. - Oto masz... to pudełko. Ciotka Józefina przysłała nam skrzynkę z wieloma drobiazgami... a to dla ciebie... Powinnam była przynieść ci je wczoraj, ale przesyłka nadeszła o zmierzchu, a nie lubię przechodzić Lasem Duchów po zapadnięciu nocy.
Ania otworzyła pudełko i zajrzała. Na wierzchu spoczywała kartka z napisem "Dla Ani - Wesołej Gwiazdki", a dalej para prześlicznych, skórkowych pantofelków o okrągłych noskach z atłasowymi kokardkami i błyszczącymi klamerkami.
-Ach, Diano! To zbyt wiele! Ja chyba śnię!
-A ja to nazywam zrządzeniem losu! - rzekła Diana. - Nie będziesz zmuszona pożyczać pantofelków od Ruby; doskonale się składa, bo i tak byłyby za duże dla ciebie o całe dwa numery. Ładnie by to wyglądało: elf człapiący w zbyt obszernych pantoflach! Józia Pye triumfowałaby z pewnością! Czy wiesz, że Rob Wright wrócił wieczorem z przedostatniej próby razem z Gretie Pye? Słyszałaś kiedyś coś podobnego?
Cała młodzież szkolna Avonlea żyła tego dnia w gorączkowym podnieceniu, gdyż należało ostatecznie udekorować wielką salę i urządzić ostatnią generalną próbę.
Wieczorem odbył się koncert. Powodzenie było niewątpliwe, sala przepełniona, a wszyscy występujący spisali się znakomicie. Jednakże gwiazdą wieczoru okazała się Ania, czemu nawet nie odważyła się zaprzeczyć zazdrosna Józia Pye.
-Ach, jakiż to był rozkoszny wieczór! - westchnęła Ania, gdy po skończonym przedstawieniu wracała z Dianą do domu, zapatrzona w ciemne, gwiazdami usiane niebo.
"Ania z Zielonego Wzgórza" L.M.Montgomery, Nasza Księgarnia, 1990, tł.Rozalia Bernsteinowa
Jak miło było wrócić do świata Ani! ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie się tak... zimowo zrobiło. Podoba mi się szablon, a te śnieżynki! Cudo!
Nie, te śnieżynki nie przeszkadzają, szybciutko znikają z linijki tekstu. A są takie urocze! Chwilami zapatrzyłam się na nie, a nie na tekst.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o "Złą miłość" myślałam, że będzie to coś wartego uwagi. Ale niestety...
Bardzo miło wspominam Anię :)
OdpowiedzUsuńAnia! Moja ukochana Ania! <3
OdpowiedzUsuńPS Urocza jest ta śnieżynka <3
Bardzo fajny cykl się zapowiada. No a wymienione przez Ciebie ksiązki kocham i nie wyobrażam sobie bez nich dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńCykl o Ani zaczęłam od środka i nie wiadomo kiedy dotarłam do ostatniej częsci ;)
OdpowiedzUsuńJaki piękny śnieg! Ja za tydzień wyruszam na pierwsze łowy prezentowe, więc wtedy obudzę mojego ducha świąt:) no i czekam na kiermasz na rynku w Krakowie, to dopiero będzie magia:)
OdpowiedzUsuńOch, zazdroszczę Ci tego kiermaszu. Ja się zapewne ograniczę do zakupów w wszelakich Empikach i księgarniach internetowych...
UsuńJak fajnie przypomnieć sobie stare dobre czasy! ;) Uwielbiam Anię... Nie zliczę ile razy ja ją czytałam :D
OdpowiedzUsuńCudne są te śnieżynki! ;)
A ja właśnie Ani nie czytałam wiele razy. Owszem, do kolejnych części powracałam setki razy, jednak do pierwszej części nie tak często.
UsuńPamiętam, jak pierwszy raz czytałam Anię z Zielonego Wzgórza. Wówczas jej nie podołałam. Po prostu mnie irytowała. Dopiero troszkę później sięgnęłam po nią znów i zaczarowała mnie. Ten fragment pamiętam doskonale, bo miałam łzy wzruszenia w oczach. A należy nadmienić, że ja rzadko wzruszam się...ze szczęścia. Za to, gdy Mateusz umarł, ryczałam i smarkałam jak bóbr...
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł na fragmenty o świętach. Ja bym dodała jeszcze Tajemniczy ogród z małą Mary obok lektur, które wymieniłaś. Tylko nie jestem pewna, czy aby na pewno był tam jakiś świąteczny opis, aczkolwiek wydaje mi się, że tak.
Ja też chyba za pierwszym razem nie przebrnęłam. Troszkę za mała byłam, by docenić:)
UsuńHmmm... W Tajemniczym ogrodzie nie było chyba scen ze świętami. Chociaż... W każdym razie sprawdzę:)
Moja Ania! :).
OdpowiedzUsuńJej chyba nie można nie kochać ... :)
Oj, chyba nie... Chociaż pierwsza część nie jest przeze mnie tak uwielbiana jak kolejne;)
UsuńJak ja kocham Anię! Ale Małą księżniczkę także :D Zawsze wracam do tych książek w Święta, no jeszcze do "Dzieci z Bullerbyn"! Tak mi się teraz świątecznie zrobiło, ale ja tej śnieżynki nie widzę :(
OdpowiedzUsuńBo śnieżynki mnie doprowadzały do szewskiej pasji. W ogóle nie chciały lecieć tak jak ja chciałam, spadały gdzie popadnie i przeszkadzały. No to musiałam wyłączyć;)
UsuńA kolejny post w przygotowaniu... Tylko, że to nie będzie "Mała księżniczka"
Uwielbiam cała serię Ani z Zielonego Wzgórza. Ja tylko pierwszą część czytałam 2 razy:) Szkoda mi czasu na wracanie do czegoś co już znam. Lubię poznawać nowe rzeczy.
OdpowiedzUsuńJa zawsze wychodziłam z założenia, że jeśli po jakimś czasie wrócimy do danej książki, odkryjemy w niej coś nowego. A co do Ani, to ja chyba wracam do niej tak często, ponieważ już czasami postrzegam ją jako przyjaciela. Łezki obetrze, wywoła uśmiech na twarzy... Nie ma to jak Ania:)
UsuńAle..ale..jak to pamięta te dni? Te książki są stale przeze mnie zaczytywane :) Ciągle sobie obiecuję, że kupię wydania w twardej oprawie, bo te moje to już tak zaczytane..;)
OdpowiedzUsuńKasiu, wiem, wiem, że przez Ciebie są zaczytywane. Przeze mnie zresztą też, jednak jak widać, nie przez wszystkich, więc malutki powrót się przydał:)
UsuńJa też powoli kolekcjonuję Anię w twardej oprawie, bo to wydanie NK z lat 90. dawno się rozleciało. Z drugiej strony, jakoś tak dziwnie czytać Anię w nowiutkim wydaniu. Jakby to nie było to;)
Ach, Ania z Zielonego Wzgórza! Ileż miłych chwil spędziło się nad lekturą tej serii. Sama czytałam wszystkie kilkanaście tomów przynajmniej kilka razy, za każdym razem z takim samym zainteresowaniem, mimo iż wiedziałam co się wydarzy. Mam ogromny sentyment do pani Montgomery, może dlatego, że jej książki nierozerwalnie kojarzą mi się z dzieciństwem, którego nie wyobrażam sobie bez "Ani.." czy też "Historynki" :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam o Twoim przywiązaniu do "Historynki". Zresztą, mam podobnie. Tak się zastanawiam... Tam były świąteczne opisy? Muszę sobie przypomnieć:) Jeszcze do tych pozycji dopisałabym "Błękitny zamek" i "Jane ze Wzgórza Latarni":)
UsuńUwielbiam książki o Ani. Co jakiś czas do nich wracam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Anię - jej przygody mają specjalne miejsce na mojej półce. :)
OdpowiedzUsuńJaki ja mam wielki sentyment do Ani! To ona, razem z Harrym, spowodowała, że czytam ile czytam. Nawet teraz potrafię otworzyć dowolną część serii na swoim ulubionym fragmencie i czytać i czytać ;)
OdpowiedzUsuńNa początek chciałam napisać, że już dawno nie byłam na swoim blogu, dlatego twój komentarz z drugiego września przeczytałam dopiero dzisiaj. Fakt, strasznie długo mnie nie było, jednak w najbliższym czasie mam zamiar wrócić. Tylko nie mogę się zdecydować, którą książkę zrecenzować najpierw. :)
OdpowiedzUsuńOch Ania! :) Jak ja ją kiedyś uwielbiałam! To właśnie ona na spółkę z Harrym Potterem sprawili, że zaczęłam czytać. Przeczytałam prawie wszystkie jej części, prócz ostatniej. Jakiś czas temu sobie o tym przypomniałam i od ok. miesiąca poluję w bibliotece na "Rillę ze Złotego Brzegu". Piękny ten fragment, przywołuje wspomnienia. :) Miałaś naprawdę świetny pomysł.
Pozdrawiam.
To ja czekam, czekam i wyczekuję (co na jedno wychodzi:)). Co zrecenzować? Jeśli można podpowiedzieć i coś zamówić, to ja jestem za nowiutkim "Czasem Honoru", dobrze? Bo widziałam, że przeczytałaś:)
UsuńA teraz w ramach uświadamiania: Rilla jest szalenie smutna i miejscami denerwująca, jednak przeczytać trzeba więc szukaj. Jednak prostuję jedną rzecz: to nie jest ostatni tom! Jakieś dwa lata temu w Polsce ukazała się "Ania z Wyspy Księcia Edwarda". Podobnież książka beznadziejna i daleko jej do innych tomów, dlatego też do dziś boję się po nią sięgnąć. Ale kiedyś będzie trzeba...
Ech...i w tym momencie mam ochotę przeczytać powieści o Ani jeszcze raz;) Bardzo podoba mi się pomysł na taki post;)
OdpowiedzUsuńAnia jest dobra na każdą pogodę, na każdy czas. Uwielbiam Anię. Dziękuję Ci za ten cytat.
OdpowiedzUsuńCzy pamiętam, no pewnie kto by nie pamiętał.To jedna z tych powieści, która ma się ochotę czytać ciągle na nowo i nie ma się dość. Przez Ciebie/dzięki Tobie wrócę do Ani i jej przyjaciół po raz kolejny.
OdpowiedzUsuń