Witajcie,
Mery wróciła. Tydzień przerwy, urwanie głowy, mnożące się książki. Jednak już jest ok.Nadrobiłam recenzje na waszych blogach, zaczęłam pisac swoje i z uśmiechem wyglądam przez okno czekając listonosza.
Więc tak krążę, w swetrze, z ciepłą herbatą w kubku (ta cynamonowa jest pyszna!) między fotelem, łóżkiem i komputerem. Plan na dziś: "Crimen", jak na razie pyszniejszy od herbatki, "Rozważna i romantyczna", bo wyznaję zasadę, że Austen jest najlepsza na jesienne wieczory oraz Siesicka lub Musierowicz, na wywołanie uśmiechu. Ambitnie, lecz nie wiadomo, czy realnie. Zobaczymy.
Poza tym chodzą słuchy, że w moim miasteczku pojawi się Hanna Karll, a ja jeszcze nie czytałam nic tej pani, mimo pozytywnych recenzji wielu osób (szczególnie Ewy, która do książek wojenno-żydowskich umie mnie przekonac:)) Trzeba będzie poszukac...
A Wy? Co czytacie, robicie, oglądacie w leniwą niedzielę?
I ważne pytanie: jest ktoś kto z utęsknieniem wypatruje zimy? (prócz mnie)
Trzymajcie się ciepło,
Mery