Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 352
Ocena: 4/6
Cecelia Ahern. Chyba każdy słyszał o tej pani, córce premiera Irlandii, która sławę zdobyła dzięki jednej książce ”PS. Kocham Cię”. Milionowe nakłady i pełne zaufanie czytelników, którzy sięgali po coraz to nowe powieści wychodzące spod jej pióra – te wiadomości dochodziły z różnych blogów. A ja zachodziłam w głowę, o co chodzi? Co ona takiego napisała, że wszyscy się zachwycają?
Postanowiłam sama się przekonać. Wypożyczyłam „Pamiętnik z przeszłości”, zaparzyłam herbatkę, włączyłam muzykę i zaczęłam czytać.
Zaczęła się trochę… banalnie. Ojciec się zabił z powodu długów i matka z córką muszą się wyprowadzić z domu. Postanawiają zamieszkać u rodziny, gdzieś daleko na wsi. Tu pojawia się pierwszy problem – kochana Tamarka (córka) rozpuszczona jak dziadowski bicz nie może się pogodzić ze stratą – nie, nie ojca, tylko swoich ukochanych kosmetyków, „przyjaciół”.
„Kolejna płytka lalunia” – ładnie to może nie brzmi, ale tak główna bohaterka nam się zapowiadała. Ich nowe miejsce zamieszkania nie jest tym, o czym marzą księżniczki lub przyzwyczajone do luksusu dziewczyny. Zwykły dom z niezbyt ciekawymi mieszkańcami. Rosaleen – ciotka Tamary, w pierwszej chwili sprawiała wrażenie nierozgarniętej, mało inteligentnej kury domowej, wuj –mrukliwy i … tyle. Dużo więcej nie można było o nim powiedzieć.
Tamara ze swojego świata spada wprost na twardą ziemię. Koniec z imprezami, chłopakami, zakupami. Ogarnia ją rutyna. Zaczyna odkrywać świat inny niż ten w którym dorastała.
Jednocześnie dziewczyna znajduje tajemniczą księgę. Gdy otwiera ją po raz pierwszy jest zaskoczona, bo okazuje się, że wewnątrz nic nie ma. Jednak następnego dnia odkrywa, że na pierwszej stronie pojawił się opis… jutrzejszego dnia! Co więcej, sprawdza się on w 100%.
Zaraz oczywiście pojawiają się komplikacje, akcja zawija nam się, plącze. Tamara zmienia się nie do poznania. Z beztroskiej nastolatki przemienia się w dziewczynę myślącą i bardzo zagubioną. Nie umie sobie wytłumaczyć, dlaczego ojciec odebrał sobie życie, jej matka od pogrzebu praktycznie nie kontaktuje, siedzi sama w pokoju i wygląda przez okno, poza tym dziewczyna zaczyna gubić się we własnej tożsamości. I tutaj po raz pierwszy autorce należą się wielkie brawa za tę przemianę. Dobrze opisana, nie może przejść niezauważona.
Jednak im dalej w las, tym niestety gorzej. Fabuła się rozrasta, dochodzą coraz to nowe wątki całkiem ciekawe jednak troszkę za bardzo rozciągnięte, za bardzo rozwlekłe. Pojawiają się komplikacje rodzinne, zakurzone tajemnice z przeszłości, które są zdecydowanie wielkim atutem. Jednak ich efekt psują opisy, czasem jakieś zdarzenia, dialogi, które wydaje się, są wciskane tam na siłę.
Autorka zaimponowała mi tworzeniem postaci. Złożone, niebanalne i bardzo ciekawe. Szczególnie Rosaleen i siostra Ignacjusz zasługują na wielka pochwałę. Ta pierwsza – niby cicha kura domowa, jednak kierowana takimi uczuciami, że można się zachłysnąć. Druga – nieskomplikowana i tajemnicza. Wesoła, lecz pełna melancholii. Wykreowana na zasadzie kontrastu, przez co zdecydowanie nie wtapiająca się w tłum.
Mimo dobrej intrygi i świetnych postaci książce do doskonałości dużo brakowało. Wydawało się, że autorka jest… ograniczona ilością stron, na których chce umieścić bardzo dużo i raczej jej się to nie udaje. Akcja „wypływa” i zostają mało atrakcyjne ubranka, przez co czytelnik ma wrażenie, że jest… za bardzo rozwlekła. Wiem, może to dziwnie zabrzmiało, jednak tak to odczułam.
Nie mówię, że książka jest zła. Nie ma również takich atutów, żeby opiewać ją pod niebiosa. Jest jedną z tych, co muszę stwierdzić z przykrością, o których szybko zapomnę.
Poza tym, nadal nie wiem, czy wszyscy się tak zachwycają. Myślę więc, że dam kiedyś pani Ahern kolejną szansę. Na razie jednak podziękuję.