Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być.
Bestseller raczej nie kojarzył mi się z niczym dobrym. Nie cierpię, wchodząc do każdej księgarni natykać się na jedną i tę samą książkę, w internecie czytać same pozytywne recenzje, a na koniec rozczarować się, bo dana pozycja to tylko dobra powieść - nic więcej. Jak przed chwilą sprawdziłam, całkiem słusznie, bo:
Bestseller (z ang. "najlepiej sprzedający się") – książka lub inne wydawnictwo, które dzięki tematowi, sposobowi ujęcia, szczególnej aktualności lub innym czynnikom uzyskuje w pewnym okresie największą popularność i najwyższe nakłady, niejednokrotnie niezależnie od swej wartości artystycznej.*
Jednak zdarzają się bestsellery, których wartości artystycznej nie można wiele zarzucić.Do takich grona powinny dołączyć (pamiętajcie, całkiem subiektywnie!) dwie książki: "Milczenie" J.C.Wagnera i "Siostrzyca" J.Hardinga (recenzje tu** i tu)
Książka wielokrotnie przez Ciebie czytana
Wiele jest takich książek, bo do każdej, która zostawiła jakieś miłe wspomnienie uwielbiam wracać. Jednak rekordy chyba biją odwieczne "Dzieci z Bullerbyn" (o tym, jak ostatnio do nich wracałam tu)
*źródło
**Proszę mieć wyrozumiałość dla tej "recenzji". Pisałam ją całe wieki temu.