30 dni z książkami - odsłona IV
Pytanie przyznaję, dość skomplikowane, bo z własnego domu dopiero za jakiś czas wyfrunę. Dlatego nie mam książki którą oglądam ze łzami w oczach, wspominając dzieciństwo. Jednak jeśli sięgnąć do moich szczenięcych lat to chyba najbardziej pamiętam "Podróże doktora Dolittle" i przede wszystkim słuchowisko na podstawie tej książki, które podobnież umiałam na pamięć.
To właśnie ten cieniutki tomik, zniszczony (odziedziczony po mamie) i zaczytany sprawił, że zaczęłam marzyć o podróżach, że zapragnęłam odkryć te wszystkie lądy i przede wszystkim, że postanowiłam nauczyć się mowy zwierząt. A jeśli przy okazji miałabym ocalić niewinnego człowieka - pasuje mi to bardzo!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mi się z domem zawsze Ania kojarzy :) a pytanie bardzo ciekawe hehe
OdpowiedzUsuńTrochę trudne pytanie, mi się najbardziej kojarzy "Tajemniczny ogród" i książki o Ani Shirley :)
OdpowiedzUsuńtrudne te pytania w wyzwaniu. nad większością musiałabym się dobrze nagłowić by odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuńO faktycznie mi tez tak książka przypomina o domu, a bardziej o domu w czasach dzieciństwa.. Mi z domem kojarzą się książka "Ania z Zielonego wzgórza" :)
OdpowiedzUsuńMnie również chyba najbardziej Ania z Zielonego Wzgórza kojarzy się z domem:) A Doktora bardzo lubiłam:)
OdpowiedzUsuńWybór bardzo uzasadniony, nie wiem, czy ja też nie wybrałabym tej książki ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale oglądałam film.
OdpowiedzUsuńMi o domu przypomina "Zapałka na zakręcie", którą przeczytałam dzięki Mamie, oraz książki autorstwa Małgorzaty Musierowicz.
Pozdrawiam :)
Ooo. Przypomniałaś mi od "Doktorze Dolittle"! :) Ja przeczytałam wszystkie tomy, gdy byłam w drugiej klasie podstawówki i długo miałam na punkcie tych książek obsesję. A z domem nie wiem jaka książka mi się kojarzy... :) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć taką książkę, z którą z sentymentem wspomina się dzieciństwo :). Mi chyba najbardziej zapadły w pamięć moje pierwsze wyprawy do biblioteki i "Matylda". Czytałam tę książkę kilkakrotnie, nieznudzona i z uśmiechem na ustach. Kiedy tytułowa Matylda jako kilkulatka dreptała do biblioteki czułam się jakbym to była ja (choć o kilka lat starsza) z zachwytem poznając magię książek :). Lubiłam też przygody Wampirka i "Psa, który jeździł koleją". A jeśli już mowa o słuchowiskach, to jako mała dziewczynka uwielbiałam słuchać z kasety "Śpiącej królewny" ;).
OdpowiedzUsuńSama nie wyfrunęłam z domu, więc musiałabym się bardzo mocno zastanowić, czy jest taka książka, która przypominałaby mi o domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudyna.
W dzieciństwie przeczytałam chyba całą serię tych książek, a teraz ledwie pamiętam, o czym były.
OdpowiedzUsuńP.S. Oglądałaś dzisiejszy lub wczorajszy mecz? ...
Oglądałam ten pierwszy mecz, bo wczorajszy dzień był zwariowany i czasu brak. Niby zazwyczaj kibicuje Skrze, jednak jestem w pełni usatysfakcjonowana przebiegiem finału. Sovii należy się tytuł. W Bełchatowie i tak mają ich już dużo:D
UsuńA Ty komu kibicujesz?
Ale czytam wpisy na forum, widzę w drugim meczu dużo mnie ominęło:D
UsuńWlazły klasę ma. PGE też:D
Ja jestem za Skrą, już od długiego czasu. Zamieszanie po meczu- może padło trochę zbyt wiele niepotrzebnych słów, ale z drugiej strony trudno dziwić się zawodnikom Skry- oni najlepiej wiedzieli, że nie było tego bloku, więc łatwo ekspertom mówić, iż powinni zachować zimną krew- kto z nas zgadza się na jawną niesprawiedliwość? Od razu nasuwa mi się sytuacja z FF, z meczu z Zenitem Kazań. Choć to nie była piłka meczowa, to jednak nie wiadomo, jak mecz potoczyłby się przy prawidłowej decyzji sędziów.
UsuńAle aż tak dużo Cię nie ominęło, gra Resovii była dużo lepsza, niemal w każdym elemencie, to trzeba im oddać.
(Wybacz, ja o siatkówce mogłabym jeszcze dłużej...)
Pozdrawiam! :)
A ja nigdy nie miałam okazji czytać tych książek, mimo że słyszałam :) Ja z dzieciństwa pamiętam "Anię z Zielonego Wzgórza" i bardzo dobrze ją wspominam, za trzy książkowe dni napiszę o tym na swoim blogu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTu się z tobą w pełni zgadzam, choć u mnie byłyby to "Dzieci z Bullerbyn" :)
OdpowiedzUsuńO! A ja pomimo tego, że będąc mała niezbyt czytałam to kojarzy mi się jedynie książka "Chłopcy z placu broni". Pamiętam, że była to chyba pierwsza i ostatnia lektura, która mi się podobała... choć przeczytałam ją dopiero po omówieniu w szkole. :D
OdpowiedzUsuńCzytałem, ale chyba wybrałbym na Twoim miejscu "Dzieci z Bullerbyn".
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc doktora Dolittle kojarzę tylko w wersji filmowej - chciałabym nadrobić kiedyś te zaległości :)
OdpowiedzUsuńTej z Freddie'm? Szczerze mówiąc, nie przepadam. Za to książka - świetna:)
UsuńMyślę, że ciekawy wybór ;) Poza tym mam taki sam tomik, tyle że odziedziczony po Tacie ;D
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńNo ja chyba nie mam takiej książki która przypominałaby mi o domu.
OdpowiedzUsuńKsiążka mojego dzieciństwa. Pozdrawiam i zapraszam na candy.
OdpowiedzUsuń