30 dni z książkami - odsłona IV
Pytanie przyznaję, dość skomplikowane, bo z własnego domu dopiero za jakiś czas wyfrunę. Dlatego nie mam książki którą oglądam ze łzami w oczach, wspominając dzieciństwo. Jednak jeśli sięgnąć do moich szczenięcych lat to chyba najbardziej pamiętam "Podróże doktora Dolittle" i przede wszystkim słuchowisko na podstawie tej książki, które podobnież umiałam na pamięć.
To właśnie ten cieniutki tomik, zniszczony (odziedziczony po mamie) i zaczytany sprawił, że zaczęłam marzyć o podróżach, że zapragnęłam odkryć te wszystkie lądy i przede wszystkim, że postanowiłam nauczyć się mowy zwierząt. A jeśli przy okazji miałabym ocalić niewinnego człowieka - pasuje mi to bardzo!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)