Sylwester z babcią


źródło
Będąc małym brzdącem, jako pierworodna, zostawałam pod opieką nianiek. Powód był prosty - moje babcie pracowały wtedy jak szalone. Jednak dobrze pamiętam ostatnie dni roku. Rodzice wychodzili na zabawę, a my (czyli czwórka rozwrzeszczanych dzieciaków) zostawaliśmy ułożeni grzecznie w pokoju i staraliśmy się zasnąć. Wtedy to babcia śpiewała nam wspaniałe kołysanki, a za oknem czaiła się ciemność. Mój brat i kuzyni szybciutko zapadali w sen, ze mną było gorzej. Schodziłam wtedy do babci na dół i razem z nią oglądałam koncerty w telewizji. Dopiero w tym salonie przy babci czułam się spokojna.

Dzisiaj też jest Sylwester, moje plany wzięło w łeb całkiem nie dawno i ten nieuchronnie zbliżający się nowy rok powitam najprawdopodobniej w łóżku, czy przy komputerze. Jednak jest coś, co rozświetla widmo nadchodzącej nocy - kolejna babcia. Babcia przyszywana, jednak prawdziwa jak obydwie mieszkające niedaleko mnie. Babcię ową poznałam będąc w przedszkolu - najpierw za sprawą "Dzieci z Bullerbyn", potem "Karlssona z dachu" czy "Nilsa Paluszka". I od razu ją polubiłam.

Dzisiaj poznałam ją trochę lepiej, chociaż co odzwierciedla ją tak dobrze jak piękne historie, którymi uraczyła mój dziecięcy świat? Nic tego nie odda. Może te piękne zdjęcia...

Zanim moja babcia stała się wielką Astrid Lindgren, matką Ronji i Emila, była małym urwisem. Biegała, pływała, wspinała się na drzewa (zresztą, potem też nie zrezygnowała z tej rozrywki) i miała wiele szalonych pomysłów. W pewnej chwili zauważyła, że jednak to już koniec tego szaleństwa, że dorosła. Okropne uczucie.
W wieku lat 18 babcia zaszła w ciążę z człowiekiem, którego nawet nie chciała znać. Musiała opuścić rodzinę, ukochane Vimmerby, brata, siostrę, rodziców (by nie przynieść im wstydu, to były bowiem inne czasy). Wyjechała, urodziła cudownego chłopczyka imieniem Lasse, skończyła jakiś kurs i pracowała. Niestety, pensja za wysoka nie była, dziecko musiała oddać do zastępczej rodziny. Jako, że rodzina ta mieszkała w Danii, młoda mama przez trzy lata, żyjąc na skraju ubóstwa, jeśli tylko mogła odwiedzała synka. W końcu zabrała Lassego do Vimmerby gdzie zostawiła go pod opieką rodziny.

Jednak dalej było już tylko lepiej. W 1931 roku babcia wychodzi za mąż za Sture - szefa biura, kilka lat później na świat przychodzi Karin. To ona wymyśli imię dla Pipi Pończoszanki, to dzięki niej poznamy tę rezolutną dziewuszkę.
Potem jeszcze wiele się dzieje, książki stają się bestsellerami, niektórzy odchodzą z tego świata, babcia dostaje tysiące listów i na każdy stara się odpowiedzieć. Walczy o prawa ludzi i zwierząt.
Na zdjęciach nie zmienia się i jak dowiadujemy się ze wspomnień - w duszy tak samo. Chociaż ma osiemdziesiąt lat wspina się na drzewa, pływa rankiem w jeziorze, pisze, bawi się na cmentarzu. I kocha swoje dzieci tak, że aż trzeszczy.

Każde z tych zdjęć, zamieszczonych w tej książce to próba uchwycenia tego charakteru Astrid, jej wspaniałego serca i postrzelenia z którego nie wyrosła.
Jak głosił podpis pod jednym ze zdjęć:
W dni powszednie chłopca dogląda właścicielka mieszkania, ale w święta oboje: mama i syn bawią się w parku na całego, wdrapują się na drzewa, huśtają i zjeżdżają na zjeżdżalniach. W dorosłym wieku Lasse opowiada: "Nie była jak inne mamy. Nie siedziała na ławce przy piaskownicy, patrząc, jak dziecko się bawi. Chciała też się bawić."

Książka składa się ze wspaniałych portretów Astrid, chociaż i tak te wszystkie zdjęcia zamykają się w tym jedynym:
źródło
Dziękuję, babciu, że tak jak dwie pozostałe jesteś przy mnie w tej książce i wszystkich innych. Wiecie, lubię mieć dużo babć. Chociaż moje dwie wystarczyły by mi za wszystkie babcie świata, to dobrze wiedzieć, że jest jeszcze kilka innych...

* * *
"Portrety Astrid Lindgren" , , Węgleńska Anna

Przepraszam, za tak niewiele zdjęć, (blogspot się zbuntował), za tak chaotyczny  tekst (czas się zbuntował) i w ten nadchodzący nowy rok życzę sobie i wam, byśmy jak najczęściej czuli się tak jak w obecności babci Astrid i jej bohaterów. Zapewne ci, co czytali tę książkę, wytkną mi pominięcie pewnego rozdziału. Doszłam do wniosku, że zasługuje on na oddzielną notkę i w oddzielnej notce go umieszczę. A na razie pozdrawiam wszystkich noworocznie (już niedługo!).

29 komentarzy:

  1. I widzisz, jak ładnie to napisałaś, aż żałuję, że nie mam pod ręką tej książki :) Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok :) i wiesz, taki Sylwester też nie jest zły - można spokojnie poczytać na przykład ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty jeszcze nie przebrana w balową suknię? ;)
      Ja sobie spokojnie poczytam, poukładam troszkę na blogu, no i od czego są internetowi znajomi? Nie tylko mi plany odeszły w siną dal;)

      Usuń
    2. Nie :) na bale nie chodzę, lubię spokój i ciszę :) w sumie odkąd sięgam pamięcią :) także też póki co przed komputerem, z książką pod ręką (noo dobrze, kilkoma książkami ;D)

      Usuń
    3. To podobnie do mnie:) Kilka książeczek, muzyka, komputer, to będzie dobry rok. Wracam do Tolkiena:)

      Usuń
  2. świetny wpis, gratulacje :)

    dziękuję za życzenia :)
    i Tobie życzę wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym Nowym Roku 2013
    żeby udało Ci się spełnić wszelkie noworoczne postanowienia
    oraz żeby ten nadchodzący rok był jeszcze lepszy od mijającego już 2012!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, Miłośniczko:)
      I nawzajem, oczywiście (a rok musi być lepszy!:))

      Usuń
  3. Szczęścia w Nowym Roku ;)
    Ja od dawna wiedziałam, że ten wieczór spędzę sama. Ciszę wypełnia mi program sylwestrowy na TVP2, a w ręce dzierżę Picoult ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irenko, to dosiadam się wirtualnie do Ciebie. Z Tolkienem, Bronte, Myśliwskim i Marininą. Oho, chyba trochę za dużo tych książek jak na jeden wieczór... W każdym razie cudownego 2013 roku:)

      Usuń
    2. Bronte szczególnie mnie ciekawi, dosiądź się to je pomacam ;) (ależ to bezwstydnie to zabrzmiało :d)

      Usuń
    3. Oj, przecież same jesteśmy, nikt się nie dowie, co ty tam gadasz i że mi Bronte zabierasz;)

      Już nowy rok, wszystkiego co najlepsze, Irenko!:D

      Usuń
  4. Pieknie napisalas o Babci Astrid :)
    Zaluje, ze nie mam tej ksiazki, ale nie ustane w poszukiwaniach az ja zdobede:)

    W Nowym Roku zycze Ci duzo radosci, zadowolenia w kazdej dziedzinie zycia oraz spelnienia marzen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że znajdziesz w pierwszej bibliotece bądź księgarni (chociaż cena może być okropna, bo książka postawna i potężna jest).

      Dziękuję za piękne życzenia i oczywiście w nowym roku życzę Ci tego samego oraz trochę więcej...:)

      Usuń
  5. Wspaniale napisałaś o Astrid. Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Póki moja babcia żyła spędzałam z nią niemal każdy Sylwester, aż łza się w oku kręci na to wspomnienie. O Babci Astrid nie słyszałam nigdy, ale chętnie ją poznam:)
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że będziecie się miały okazję poznać, bo to niezapomniane doświadczenie.
      Dziękuję za życzenia i oczywiście, dla Ciebie tego samego. To będzie dobry rok:)

      Usuń
  7. Nigdy nie pomyślałam o tym, żeby nazywać Astrid Lindgren babcią...ciekawa perspektywa;)
    Mało zdjęć, ale myślę że te dwa w zupełności wystarczą, żeby oddać charakter pisarki;)
    Szczęśliwego nowego roku!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką słabość i wielu autorów to dla mnie wujkowie, babcie czy przyjaciele. Albo po prostu ludzie znający Józefa.

      I wzajemnie, i wzajemnie!:)

      Usuń
  8. Bardzo chętnie przeczytałabym tą książkę. Uwielbiam książki tej autorki, w końcu to z nią spędziłam dzieciństwo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też i dlatego ta książka była dla mnie obowiązkową pozycją. Zresztą, bardzo podobną do wielu Lindgren - smutną i szczęśliwą jednocześnie.

      Usuń
  9. No ślicznie, po prostu ślicznie! :)
    Wzruszyłaś tą notką serce Snajpera :)
    A książki babci Astrid kocham. Tak po prostu.

    Pozdrawiam Cię i ściskam i życzę szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co miałam nie wzruszać, jak Ty odwalasz takie notki, że mi się płakać chce? (oczywiście, ze wzruszenia).

      I nawzajem, Snajperku.:*

      Usuń
  10. Ciekawy tekst. :) Czytałam tylko jedną książkę Astrid - ,,Dzieci z Bullerbyn" i na pewno do niej wrócę, bo babcia świetnie pisała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, to jeszcze przeczytaj inne, poznasz coś wspaniałego. A pisała wspaniale, fakt:)

      Usuń
  11. Bardzo ładnie to napisałaś:)
    Uwielbiam Astrid Lindgren za książki, które przywodzą mi na myśl dzieciństwo. Dlatego też chętnie przyjrzałabym się bliżej tej pan czytając tę książkę:)
    Życzę udanego, szczęśliwego, wypełnionego książkami Nowego Roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      A książce się przyjrzeć, warto, bardzo warto.
      I nawzajem, Aniu!

      Usuń
  12. Świetnie napisane :) Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń