...czyli o ostatnim roku.
[post długi, jednak autorka musiała to wszystko z siebie wyrzucić]
Moi drodzy!
Dziś mija rok odkąd pojawiła się pierwsza notka na moim blogu. 15 maja 2011 (jeszcze na onecie) w Krainie Andersena pojawił się post powitalny. Potem były pierwsze recenzje i pierwsze książkowo - blogowe znajomości, pierwsze współprace, radości, wyzwania.
Dziś chciałabym Wam podziękować za to wszystko.Wszystkim. Bo prawda jest taka, że to nie wydawnictwa, tylko Wy komentując moje recenzje zapędzacie mnie do pracy, chociaż nie mam kompletnie czasu.To dzięki Wam, przekonuję się do książek, po które sama z siebie bym nie sięgnęła.Próbuję swoich sił w wyzwaniach. I uzależniam się. Nie tylko od książek. Od Was i bloga też:)
Ściskam tutaj Olę123 (za te wszystkie rozmowy, zapędzanie do roboty i zagadywanie podczas, gdy piszę recenzje, nie wspominając już o tłumaczeniu chemii), Irytację (wiesz, że pierwsze nasze wiadomości na LC mają status bardzo dawno temu?:D) Grizzly (vel Kill) i Carbo (niezbyt blogowo, bo w szczególności za ten Puchar Świata, który razem oglądałyśmy, no i oczywiście wszelkie rozmowy o siatkówce), Anię (za to, że wytłumaczyła mi mechanizm działania na linii wydawnictwo-recenzent i dała dobre rady, chociaż może sama tego nie pamięta), Blueberry, Fefer, Karolkę (bez uzasadnionego powodu) i dwie piękne panienki, nie-bloggerki (albo raczej Bloggerkę, która pisze opowiadania i nie-Bloggerkę), czyli Lili i Kingusię, które często zaglądają i pomagają samą obecnością.
Dziękuję wydawnictwom za daną mi szansę i wszelkie uwagi.
Najchętniej wyściskałabym dziś cały świat, szczęśliwa, bo nie spodziewałam się, że blog przetrwa tak długo, że nie rzucę go znudzona. Jak widać, nie dość, że nie rzuciłam, to jeszcze choć po części zdominował on moje życie...
Oczywiście, jakie by to były urodziny bez prezentów. Będą prezenty, będą, i to nie dla solenizanta, ale gości!!! W najbliższym czasie można się spodziewać konkursu.